Polska Agencja Prasowa: Pretekstem do naszej rozmowy jest pańska najnowsza książka "Adam". I już na początku muszę zapytać: trochę przewrotnie skonstruował pan postać narratora. Czy możemy, nie ujawniając zbyt wiele, powiedzieć, dlaczego ten narrator jest taki wyjątkowy?
Cezary Harasimowicz: Wyjątkowy, bo nie wiadomo, co to za postać. Sam autor powieści o Mickiewiczu nie do końca zdaje sobie sprawę, kto to jest. To jednocześnie diabeł i Anioł Stróż, przeznaczenie, przekleństwo, wybawiciel...
PAP: I chyba nie wszystko, co on chce z naszym bohaterem zrobić, jest z podszeptu zła.
C.H.: Oczywiście. Zastanawiając się nad tym, jak mam opowiedzieć te arcyskomplikowane i pokrętne meandry życia naszego wieszcza, szukałem sposobu, jak mam to wyrazić, czyje to usta opowiadają daną historię. Tak mi się to zrymowało z "Wędrówką dusz" Towiańskiego, u którego praktykował swoją wiarę i nie tylko, także poglądy polityczne, Adam Mickiewicz. Ale to nie do końca jest postać wyjęta z Towiańskiego. To taki "lepiciel życia i losu" naszego Adama, a jednocześnie ktoś, kto ma również wpływ na losy Polski, tak mniemam. Chociaż ja sam do końca nie wiem, kim jest ta mefistofeliczna postać...
PAP: A czy wobec tego udało się panu odpowiedzieć na pytanie, kim jest ten, który tworzy? Kim jest Mickiewicz i kim jest twórca szeroko rozumiany?
C.H.: Starałem się. Te 500 stron to jest moja próba odpowiedzi na to pytanie. Niewątpliwie to człowiek bardzo skomplikowany, o dwoistej duszy. Jednocześnie jest poetą, uwznioślonym, na wskroś romantycznym, a z drugiej strony to zwykły człowiek, targany namiętnościami, miłościami, miłostkami, ulegający podszeptom życia codziennego. Bardzo wielowarstwowa postać. Dlatego by tak wielki, bo nie był pomnikowy. Uczymy się o Mickiewiczu jako o postaci stojącej na cokole.
PAP: Czy można o Mickiewiczu napisać coś nowego? Tyle się o nim czyta, trwa Rok Romantyzmu, teatry grają "Dziady" w różnych interpretacjach. Czy panu się udało do czegoś dotrzeć, czy choćby zinterpretować inaczej?
C.H.: Cała ta powieść jest beletrystyką, a nie tekstem źródłowym. Narracja tej dziwnej postaci stanowi próbę odpowiedzi na to pytanie: kim w istocie był Mickiewicz? Próbowałem, po pierwsze, ubrać atrakcyjnie te wszystkie wydarzenia, dotyczące Mickiewicza, jego twórczości, jego poezji. Ale także udramatyzowałem epizody jego życia osobistego, jego życia politycznego, jego przemian duchowych, przemian charakteru, przemian poglądów politycznych. Starałem się to ubrać w sceny, w słowa, w dialog, didaskalia czysto beletrystyczne. Oczywiście, jest tam parę myśli osobistych, dotyczących wieszcza, ale te wnioski włożyłem w usta owej tajemniczej postaci.
PAP: Podczas lektury książki miałam wrażenie, że Mickiewicz to bohater, który trochę rzuca się na fale, pozbawia sam siebie wpływu na swój los. Co mu to życie przyniesie, temu się poddaje... Nawet żona po prostu przyszła do jego domu i on przyjmuje postawę "jak już jesteś, to bądź".
C.H.: Bo taki był Mickiewicz. Był po prostu nieustatkowany. A historia związana z tragicznym małżeństwem jest bodajże najtragiczniejszą sekwencją jego życia. To był rodzaj przerażającego żartu, który mu wymyślił przyjaciel. Mickiewicz w wieku mniej więcej 40 lat właściwie nie chciał być poetą, wolał przestać pisać, by po prostu żyć jak normalny człowiek, jak zwykły mężczyzna. I zwierzył się swojemu przyjacielowi: chce się po prostu ożenić, by zaznać pospolitości. I Stanisław Morawski sprowadził mu do Paryża Celinę Szymanowską, której Mickiewicz właściwie nie kochał. Kochał jako matkę swych dzieci, ale wpadł w sidła: Celina była chora psychicznie. To był wielki, wielki dramat. Dramat jego charakteru - bo los wystawił poetę na olbrzymią próbę. Celina wielokrotnie musiała przebywać w domu zdrowia, gdzie była dręczona okropnymi zabiegami, myślę, że dziś byśmy określili jej chorobę jako schizofrenię.
PAP: I stosowane metody leczenia dziś wydają się okrutne i wielce nieprawdopodobne.
C.H.: Tak, na szczęście nie było wtedy jeszcze elektrowstrząsów. Ale cała reszta: oblewanie zimną wodą, bezsenność, głodzenie było czymś okrutnym, aż trudno sobie wyobrazić, że takie metody stosowano podczas leczenia chorób psychicznych. Okrutne.
PAP: Wielokrotnie w pańskiej książce pojawiają się cytaty z Mickiewicza, zresztą trudno, żeby ich nie było. One są doskonałą ilustracją do całej opowieści. Czy wolno nam przypuszczać, że wybrał pan swoje ulubione, a może pańskim zdaniem - znaczące cytaty?
C.H.: To są wzmianki pozbawione jakichś logiczno-chronologicznych względów, bo pojawiają się cytaty z utworów, które jeszcze nie wyszły spod ręki poety, ale są komentarzem i pasują do danego momentu psychicznego czy historycznego, politycznego.
PAP: Poruszająca jest przedstawiona w książce scena powstawania "Dziadów" i Wielkiej Improwizacji.
C.H.: Muszę przyznać, że bardzo się przygotowywałem do tej sekwencji pisania "Dziadów". Musiałem wczuć się w ten tajemniczy proces, kiedy "pękła bania z poezją" nad głową Mickiewicza w Dreźnie. Dziady powstały w ciągu jedenastu dni! To jest niewyobrażalne! Trzecia część "Dziadów" była pisana w jakimś transie. I tu Mickiewicz staje w metafizyczne zapasy z tą dziwną postacią, która jest być może taką cząstką szatańskiej energii. Kosztowało mnie to trochę wysiłku, nie porównuję się, broń Boże, do wieszcza, ale w którymś momencie złapałem taki "drive", trans i palce same chodziły po klawiaturze...
PAP: Powieść "Adam" trafia w ręce czytelników w Roku Romantyzmu, czy to była plan zamierzony, może miał pan wcześniej przygotowany pomysł, do którego wrócił teraz?
C.H.: To jest zbieżność, absolutnie unikam pisania pod dyktando jakichś rocznic. Tak się po prostu złożyło. Powiem szczerze, przygotowywałem się do napisania tej powieści dosyć długo. Najpierw powstał pomysł napisania serialu o Mickiewiczu dla telewizji. Z tej idei nic nie wyszło. Zostałem z "przekopanym" materiałem i natchnieniem, i postanowiłem coś z tym zrobić. Tak powstała powieść. Jej kolejne fragmenty, rozdziały wrzucałem na Facebooka i widziałem, że jest sympatyczny, dobry odbiór. Szczególnie podtrzymywał mnie na duchu pan Jerzy Antczak. Zresztą on napisał tzw. blurb, zachętę na okładkę książki. Pan Jerzy jest bardzo łaskawy i bardzo mnie wspierał w trakcie pisania.
PAP: Pozostaje mieć nadzieję, że teraz, po wydaniu książki - premierę mamy 26 października - może ten pomysł stworzenia serialu powróci.
C.H.: Myślę, że byłoby to bardzo potrzebne, dlatego że warto byłoby poznać Mickiewicza jako arcyfascynującego człowieka. Życie Adama jest doskonałym filmowym materiałem. Mówi się, że wszyscy jesteśmy z niego. Pytanie, w jaki sposób? Czy przypadkiem nie sublimujemy z jego twórczości jedynie wskazania mesjanistyczne, narodowe. Oczywiście, jego twórczość jest wpisana w historyczny, dramatyczny kontekst. Taka pozycja jak "Księgi narodu i pielgrzymstwa polskiego" zahacza dziś o niepotrzebną narodową megalomanię.
Sama pani może stwierdzić, czytając tę książkę, jak strasznie drogi to musiałby być serial. Liczba miejsc, liczba miast, krajów. Kostiumy, scenografia - wszystko to jest bardzo kosztowne.
PAP: Niektórzy twierdzą, że mesjanizm to nasze przekleństwo narodowe.
C.H.: Myślę, że to się równoważy rzetelnym patriotyzmem i poczuciem sprawiedliwości społecznej, ze swego rodzaju egalitaryzmem zapisanym w "Składzie zasad", podwaliną wolnej Polski, politycznym tekście, który powstał z okazji tworzenia Legionów. Mam ukute takie powiedzenie: tyle z Mickiewicza złego, ile dobrego. Bo gdyby nie było Mickiewicza, nie byłoby także sielankowego "Pana Tadeusza", mistycznych "Dziadów", rozbrajającej poezji ponadczasowych "Ballad i romansów", nie byłoby "Sonetów krymskich", które zostały napisane też w bardzo specyficznych okolicznościach. Myślę, że czytelnicy będą zdziwieni, jakie było - szpiegowsko-erotyczne - podłoże powstania tych arcydzieł... Dobrze by było zastanowić się, co nam prawdziwie pozostało po Mickiewiczu, skoro wszyscyśmy z niego.
Cezary Harasimowicz - scenarzysta, aktor, dramaturg i pisarz. Jego film o poszukiwaniu wolności za żelazną kurtyną - "300 mil do nieba" - został uhonorowany w 1989 r. Nagrodą Europejskiej Akademii Filmowej. W 1994 r. jego scenariusz pt. "Bandyta" zdobył pierwszą nagrodę w konkursie Hartley-Merrill w Stanach Zjednoczonych. Za książkę "Mirabelka" został laureatem 12. Nagrody Literackiej m.st. Warszawy. Wraz z rysowniczką, Martą Kurczewską, otrzymał nagrodę w kategorii literatura dla dzieci. "Adam" - powieść o Adamie Mickiewiczu - trafi do czytelników 26 października. (PAP)
Rozmawiała: Dorota Kieras
kgr/