Do silnego wstrząsu ok. 900 m pod ziemią doszło we wtorek nad ranem. Poszkodowanych zostało siedmiu górników, którzy doznali m.in. potłuczeń. Dwaj ranni zostali hospitalizowani. Jak powiedział wiceprezes, wstępnie lekarze ocenili okres potrzebny na leczenie obu pacjentów na 10-14 dni. Nie ma zagrożenia dla życia górników.
Obecnie trwa weryfikacja dokładnej siły porannego wstrząsu. Według Bojarskiego, wstępnie oceniono ją na ponad 3 stopnie w skali Richtera. Wstrząs był odczuwalny nie tylko w Katowicach, ale także w ościennych miejscowościach - służby PGG odebrały ok. 40 zgłoszeń o odczuwaniu wstrząsu na powierzchni.
"W efekcie wstrząsu są pewne skutki w wyrobiskach przyścianowych, natomiast w samej ścianie nie ma skutków prawie żadnych" - powiedział PAP Bojarski, opierając się na relacji górników, którzy wycofali się z zagrożonego rejonu. Do wstrząsu doszło tam kilka minut po zakończeniu wydobycia na nocnej zmianie.
Wydobycie węgla ze ściany wydobywczej, w pobliżu której doszło do wstrząsu, zostało wstrzymane, co - według wiceprezesa - oznacza ubytek w wydobyciu węgla rządu 3 tys. ton na dobę. Pracują natomiast dwie pozostałe ściany wydobywcze w kopalni Murcki-Staszic.
Jak poinformował Bojarski, w środę w kopalni zbierze się zespół, który oceni sytuację po wstrząsie. W spotkaniu wezmą udział eksperci z ośrodków naukowych oraz przedstawiciele nadzoru górniczego. Jeżeli pozwolą na to warunki, jeszcze w środę w zagrożonym rejonie odbędzie się wizja lokalna - we wtorek nie była ona możliwa ze względu na zagrożenie wstrząsami wtórnymi. "Górotwór musi się uspokoić, wyciszyć" - wyjaśnił wiceprezes PGG.
Marek Błoński (PAP)
mab/ lun/ karo/