Odnosząc się do referendum stwierdził: "Tu nie chodzi o autonomię. To proklamowanie niepodległości przy pogardzie dla państwa prawa i przeciwko hiszpańskiej konstytucji". "To owoc nielegalnego referendum, rozpisanego przy złamaniu reguł autonomii Katalonii" - dodał.
Ocenił, że jest to "naruszenie prawa".
Na pytanie rzymskiej gazety, czy Europa powinna obawiać się mnożenia "małych ojczyzn", Tajani odpowiedział: "Oczywiście, że powinna się bać. Dlatego nikt w Europie nie zamierza uznać Katalonii za niepodległe państwo". Przypomniał, że także premier wychodzącej z UE Wielkiej Brytanii Theresa May ogłosiła, że jej kraj nie uzna Katalonii.
Odnosząc się do aktów przemocy ze strony policji, do których doszło w czasie referendum, Tajani podkreślił: "Niezależnie od scen, które nam się nie podobały w dniu referendum w Katalonii, Hiszpania to demokracja, zbudowana dzięki zaangażowaniu milionów ludzi".
Polityk centroprawicy z ugrupowania Forza Italia zwrócił też uwagę na różnice pomiędzy referendum w Katalonii a konsultacyjnym, odbywającym się w niedzielę w Lombardii i Wenecji Euganejskiej we Włoszech. "Przede wszystkim to referendum w dwóch regionach jest legalne, podczas gdy to w Katalonii takie nie było" - wskazał.
Przestrzegł przed interpretowaniem niedzielnego głosowania na północy Włoch, jako "początku sezonu tendencji niepodległościowych".
"Nie poprzez zwijanie flagi narodowej wzmacnia się sztandar europejski. My jesteśmy Europejczykami, bo jesteśmy Włochami. Europa, która przez 60 lat gwarantowała pokój, dobrobyt, wolny rynek i swobodne przemieszczanie się osób nauczyła nas, że budowa murów przynosi tylko nieszczęścia" - oświadczył szef Parlamentu Europejskiego.
Z Rzymu Sylwia Wysocka (PAP)
sw/ jhp/ pru/