"Jeśli polityka europejska ma być efektywna, musi być jednocześnie wizjonerska i pragmatyczna - powiedział Tusk podczas ceremonii ustanawiającej współpracę. - Ponad pół wieku temu zrodziła się ambitna wizja europejskiej wspólnoty obronnej. Brakowało jednak jedności i odwagi, by nadać jej wymiar praktyczny. Od tego czasu idea ta była przywoływana wiele razy, zawsze jednak bezskutecznie. Marzenie kłóciło się z rzeczywistością. Dziś rzeczywistością się staje".
Do stałej współpracy strukturalnej w dziedzinie obronności (PESCO) przystąpiły: Austria, Belgia, Bułgaria, Czechy, Chorwacja, Cypr, Estonia, Finlandia, Francja, Grecja, Hiszpania, Holandia, Irlandia, Litwa, Łotwa, Luksemburg, Niemcy, Polska, Portugalia, Rumunia, Słowacja, Słowenia, Szwecja, Węgry i Włochy. Poza grupą pozostają Wielka Brytania, Dania oraz Malta.
Udział w PESCO nie ma charakteru jedynie formalnego. Wiąże się z nim m.in. przeznaczanie odpowiednich środków na inwestycje w obronność, rozwijanie wspólnych projektów na rzecz budowania zdolności obronnych czy łączenie na potrzeby konkretnych operacji projektów będących już w toku. Ogólne zobowiązania w ramach współpracy zostaną przełożone przez każde z państw na plany krajowe, z założonym harmonogramem. Później będą poddawane ocenie i przeglądowi, żeby sprawdzić, czy są wypełniane.
Jeśli kontrola przeprowadzana przez Europejską Agencję Obrony wykaże, że któreś państwo nie wywiązuje się ze swoich powinności (np. w sprawie zwiększania wydatków na obronność), Rada UE będzie mogła podjąć decyzję o wykluczeniu go ze współpracy.
Przy podjęciu stałej współpracy strukturalnej uruchomiono konkretne projekty do realizacji. Ich pierwszy zestaw, opublikowany w poniedziałek, obejmuje 17 przedsięwzięć o charakterze zarówno czysto wojskowym, jak i pomocniczym. Sześć z nich to tzw. projekty budowania zdolności, dwa szkoleniowe, dwa w dziedzinie cyberbezpieczeństwa, trzy dotyczą marynarki wojennej, a cztery - wojsk lądowych.
W każdym z projektów muszą uczestniczyć co najmniej dwa kraje, a każdy z krajów musi brać udział w przynajmniej jednym z nich. Kraje mogą też dać wyraz swojemu zainteresowaniu projektem bez udziału w nim jako obserwatorzy. Mają wówczas prawo monitorować jego przebieg i postępy i, jeśli uznają za stosowne, przyłączyć się do realizacji.
Polska zgłosiła swój udział w największym projekcie, który ma na celu poprawę mobilności wojsk i sprzętu na terenie UE. Jego głównym zadaniem jest ujednolicenie i uproszczenie procedur dla transgranicznych transportów wojskowych. Liderem projektu jest Holandia, a oprócz niej i Polski uczestniczy w nim jeszcze 21 państw. Polska weźmie też udział w opracowaniu europejskich systemów radiostacji programowalnych, którego liderem jest Francja.
Ostateczny kształt listy zostanie uzgodniony przez ministrów współpracujących krajów w styczniu lub lutym 2018 r.
Z inicjatywą został też połączony Europejski Fundusz Obronny, z którego finansowane będę badania i innowacje w zakresie wyposażenia obronnego i technologii obronnych (prototypy), a później potencjalnie wspólne zakupy sprzętu zainteresowanych państw członkowskich. W ramach specjalnego programu, dotyczącego obrony i rozwoju przemysłowego, przewiduje on sumę 500 mln euro na lata 2019 i 2020, a po 2020 roku 1 mld euro rocznie.
PESCO ma również współpracować ściśle z NATO, dbając jednak, by działania i wydatki obydwu struktur nie dublowały się i aby kraje, które są jednocześnie członkami PESCO i NATO, nie były obarczane sprzecznymi zadaniami z zakresu obronności. Kwestiom tym poświęcone było czwartkowe spotkanie sekretarza generalnego NATO Jensa Stoltenberga z przywódcami krajów członkowskich UE.
Polska początkowo wahała się, czy przystąpić do współpracy. Ostatecznie jednak w ministerstwach obrony narodowej i spraw zagranicznych przeważyło przekonanie, że PESCO będzie raczej uzupełniało inicjatywy NATO, niż je dublowało. Notyfikację w sprawie przystąpienia do współpracy ministrowie obu resortów podpisali w Brukseli 13 listopada br.
Od czasu podpisania Traktatów Rzymskich w 1957 r. kwestia wspólnej polityki obronnej pojawiała się w UE wielokrotnie, lecz bez rezultatu. Ostatecznie możliwość podjęcia strukturalnej współpracy w dziedzinie obronności zapisano w Traktacie Lizbońskim w 2007 r. Przez dziesięć lat zapis pozostawał jednak martwy. Dopiero w obliczu rosnących zagrożeń ze strony Rosji czy międzynarodowego terroryzmu i coraz mniej stabilnej sytuacji międzynarodowej 25 państw UE zdecydowało się z niego skorzystać.
Z Brukseli Grzegorz Paluch (PAP)
gpal/ ulb/ mc/