Za rozmowami koalicyjnymi opowiedziało się 362 spośród 642 delegatów na zjazd, 279 było przeciw, a jeden wstrzymał się od głosu. Decyzja zjazdu oznacza, że negocjacje koalicyjne mogą się rozpocząć w najbliższych dniach i - jak pisze agencja dpa - w najlepszym przypadku zakończyć się w lutym.
Następnie będzie do przezwyciężenia jeszcze jedna przeszkoda - członkowie SPD (ponad 440 tys. osób) będą mieli w referendum ostatnie słowo w sprawie zaaprobowania bądź odrzucenia umowy koalicyjnej.
Na zjeździe w Bonn przewodniczący SPD Martin Schulz wzywał delegatów, by poparli podjęcie rozmów koalicyjnych z chadecją. Mówił o "kluczowym momencie w historii SPD". Nawiązując do wielu głosów w partii przeciwnych dalszemu współrządzeniu z chadecją tłumaczył: "Tak, nie musi się rządzić za wszelką cenę. Ale nie wolno też za wszelką cenę nie rządzić".
O niepodejmowanie rozmów koalicyjnych apelował zwłaszcza szef młodzieżówki SPD Kevin Kuehnert. Za podjęciem próby utworzenia koalicji z CDU/CSU była natomiast większość kierownictwa SPD, zapowiadając zarazem twarde negocjacje.
Agencja dpa zwraca uwagę, że niedzielne głosowanie na zjeździe SDP zapobiegło popadnięciu tej partii w głęboki kryzys; w razie odrzucenia rozmów koalicyjnych obserwatorzy spodziewali się dymisji Schulza. W sondażach przed zjazdem poparcie dla SPD spadło do 18 proc.
Dpa pisze też, że po decyzji podjętej na zjeździe SPD "także Unia Europejska powinna odetchnąć z ulgą". Bruksela i ważne kraje partnerskie Niemiec, takie jak Francja, czekają na nowy niemiecki rząd, licząc na jego wkład w reformowanie UE. Od 24 października kanclerz Angela Merkel i jej ministrowie sprawują swe obowiązki jedynie komisarycznie, co ogranicza pole manewru rządu, szczególnie w kwestiach międzynarodowych.
W wyborach do Bundestagu 24 września zarówno CDU/CSU (32,9 proc.), jak i SPD (20,5 proc.) uzyskały wyniki najgorsze w powojennej historii tych partii. Po fiasku rozmów z FDP i Zielonymi w listopadzie chadecy rozpoczęli starania o sojusz z SPD. Socjaldemokraci deklarowali początkowo wolę przejścia do opozycji, zmienili jednak zdanie pod wpływem sugestii prezydenta Niemiec Franka-Waltera Steinmeiera.
Fiasko rozmów o koalicji mogłoby oznaczać koniec kariery zarówno kanclerz Merkel, jak i Schulza. Przywódcy chadecji i socjaldemokratów 12 stycznia osiągnęli przełom w rozmowach sondażowych w sprawie koalicji i zarekomendowali swoim partiom przystąpienie do negocjacji. (PAP)
az/ ap/