Szwajcaria - Karczewski: oddajemy cześć tym, którzy tworzyli łańcuch dobrych serc

2018-02-12 18:00 aktualizacja: 2018-10-05, 21:40
Oddajemy cześć i jesteśmy wdzięczni polskim dyplomatom, którzy tworzyli łańcuch dobrych serc; chcemy, by o nich pamiętali Polacy, Żydzi i Europa - mówił marszałek Senatu Stanisław Karczewski podczas odsłonięcia tablicy poświęconej konsulom, którzy w czasie II wojny światowej ratowali Żydów.

Uroczystość odbyła się w Bernie, gdzie działał w czasie wojny konsulat; oprócz marszałka Senatu uczestniczyli w niej m.in. wiceprezes IPN Mateusz Szpytma oraz wiceszef MSZ Jan Dziedziczak, a także politycy szwajcarscy.

Polscy urzędnicy konsularni, Konstanty Rokicki i Juliusz Kuehl, którym poświęcono tablicę, wspólnie z przedstawicielami środowisk żydowskich w Szwajcarii zorganizowali i przeprowadzili operację wystawiania południowoamerykańskich paszportów Żydom przebywającym w gettach okupowanej Polski.

"Przybyliśmy tu, by oddać cześć i wdzięczność tym ludziom, którzy tworzyli łańcuch dobrych serc" - powiedział Karczewski. Jak mówił, upamiętnieni konsulowie to "bohaterowie Polski i Izraela", którzy współtworzyli "grupę berneńską", składającą się z "sześciu świetnie ze sobą współpracujących ludzi, trzech Żydów, trzech Polaków".

"Oni doskonale wiedzieli, że każdy paszport - a tych paszportów tu w ciągu dnia fałszowano, przygotowywano do przekazania dla Żydów nie tylko w Warszawie, nie tylko w getcie warszawskim, kilkanaście (...) - był przepustką do życia" - powiedział marszałek Senatu. Zaznaczył, że udokumentowane jest wydanie kilkuset takich paszportów. "Ale podejrzewamy, że polska dyplomacja mogła ocalić kilka tysięcy istnień ludzkich z Holocaustu" - dodał.

Karczewski podkreślił, że "przypominamy o tych bohaterskich ludziach, by dowiedzieli się o nich Polacy, dowiedzieli się Żydzi, by dowiedziała się o tym Europa".

"My i oni wiemy, że jeśli ratuje się jedno życie, ratuje się cały świat" - dodał, nawiązując do sentencji z Talmudu, która inskrybowana jest na przyznawanych przez instytut Yad Vashem medalach Sprawiedliwy wśród Narodów Świata.

Prezydent: Dzięki odwadze i konsekwencji pracowników polskiego poselstwa, bardzo wielu z tych, którzy w zamyśle hitlerowców mieli paść ofiarą Holocaustu, zostało ocalonych

Karczewski przekonywał jednocześnie, że naszym obowiązkiem jest pamięć "o ich odwadze, o poświęceniu za drugiego człowieka, o poświęceniu dla życia innych ludzi". "My pamiętamy - Polacy pamiętają, Żydzi pamiętają, Szwajcarzy pamiętają; niech cała Europa pamięta o II wojnie światowej" - apelował.

Podczas uroczystości odczytano też list prezydenta Andrzeja Dudy. "Bardzo się cieszę, że w stolicy Szwajcarii uczczone zostają zasługi dwóch dyplomatów Rzeczypospolitej, którzy w latach II wojny światowej – działając pod ochroną ambasadora Aleksandra Ładosia i przy wsparciu jego zastępcy Stefana Ryniewicza – stworzyli tzw. grupę berneńską" - napisał prezydent.

Zaznaczył, że "dokumenty państw Ameryki Łacińskiej, fabrykowane przez nich, przekazywane do okupowanego kraju i dostarczane Żydom, prześladowanym i masowo mordowanym przez niemieckich nazistów, stały się dla setek ludzi dosłownie paszportami do życia". "Dzięki odwadze i konsekwencji pracowników polskiego poselstwa, współpracujących z żydowskimi organizacjami w całej Europie, bardzo wielu z tych, którzy w zamyśle hitlerowców mieli paść ofiarą Holocaustu, zostało ocalonych" - podkreślił prezydent.

Ogromnie ważne jest - napisał Andrzej Duda - "byśmy pamiętali o tych dzielnych ludziach, którzy chociaż mieli ograniczone możliwości działania, zrobili tak dużo dla ratowania naszych żydowskich współobywateli". Jak podkreślił, "grupa berneńska należy do licznych przykładów działań niejawnych, lecz mimo to zakrojonych na szeroką skalę, które w czasach zagłady podejmowały instytucje państwa polskiego, przeciwstawiając się zbrodniczym planom III Rzeszy Niemieckiej".

Prezydent: "Polska jako jeden z nielicznych krajów pod okupacją nazistowskich Niemiec nigdy przecież nie podjęła kolaboracji z hitlerowskim reżimem"

Prezydent podkreślił, że obowiązkiem współczesnych Polaków jest "wydobywać z zapomnienia i pokazywać światu te i inne liczne świadectwa, dowodzące, jaka była naprawdę postawa państwa i narodu polskiego wobec Shoah".

"Polska jako jeden z nielicznych krajów pod okupacją nazistowskich Niemiec nigdy przecież nie podjęła kolaboracji z hitlerowskim reżimem. Nasz naród był krwawo prześladowany, Niemcy eksterminowali polskie elity, chcieli z nas uczynić pozbawionych wykształcenia niewolników. Pomimo śmiertelnego zagrożenia my, Polacy, dochowaliśmy wierności fundamentalnym ideałom Rzeczypospolitej Przyjaciół: solidarności, braterstwu i lojalności z naszymi bliźnimi narodowości żydowskiej. Chociaż na naszych ziemiach nie tylko za ukrywanie ich, ale za wszelką udzielaną im pomoc Niemcy karali śmiercią, tysiące naszych rodaków ryzykowało życiem całych swoich rodzin, ratując Żydów. Wielu za tę heroiczną postawę zapłaciło najwyższą cenę" - napisał prezydent.

Zaznaczył, że obecnie "odchodzą już ostatni świadkowie, a w pamięci następnych pokoleń prawda miesza się z przeinaczeniami, powodując powstawanie fałszywych i krzywdzących stereotypów". "Dlatego my, Polacy, potomkowie ofiar niemieckich nazistów, musimy strzec prawdy o tym, co w latach 1939–1945 za sprawą hitlerowskich okupantów działo się na naszej ziemi. Musimy też dokładać wszelkich starań, aby świat nie zapomniał o zbrodniczej niemieckiej zagładzie Żydów. Pamięć o Holocauście – największym planowym ludobójstwie w dziejach – musi pozostać przestrogą dla potomnych" - podkreślił prezydent.

W czasie II wojny światowej - powiedział podczas poniedziałkowej uroczystości wiceprezes IPN Mateusz Szpytma - "można się było różnie zachować, albo haniebnie, stanąć obok" albo "można też było otworzyć serce na drugiego człowieka". "Polscy dyplomaci zdecydowali się na to, że postąpią wbrew prawom i zwyczajom dla ratowania innych ludzi. Kupowali wiele paszportów by przekazać je tym, którym groził Holokaust. Pieniądze na ten cel przekazywało państwo polskie, wspierając w ten sposób działalność polskich konsulów" - powiedział Szpytma.

Sadkowska: choć Rokicki ratował życie tylu ludziom, to jego historia była zapomniana do czasu, gdy przed paroma miesiącami zajęła się nią prasa

Przewodniczący Rady Narodowej Szwajcarii Dominique de Buman mówił podczas uroczystości, że odsłonięta w poniedziałek tablica wpisuje się w ruch przywracania pamięci o ludziach zasłużonych w ratowaniu Żydów w czasie II wojny światowej.

W czasie uroczystości głos zabrała także m.in. kuzynka Konstantego Rokickiego, Małgorzata Sadkowska. Mówiła, że choć Rokicki ratował życie tylu ludziom, to jego historia była zapomniana do czasu, gdy przed paroma miesiącami zajęła się nią prasa. Podkreślała, że obecnie nawet nie wiadomo dokładnie, gdzie jest jego grób. Do tych słów odniósł się ambasador Polski w Szwajcarii, Jakub Kumoch. Poinformował, że wiadomo już, że grób Rokickiego jest w Lucernie, zostanie odnowiony i będzie w przyszłości ważnym miejscem pamięci.

Jak przypomina IPN, Konstanty Rokicki był konsulem w Bernie w czasie II wojny światowej, a Juliusz Kuehl - jego współpracownikiem i ekspertem w pomocy humanitarnej. W latach 1941-1943 obaj dyplomaci na masową skalę podrabiali paszporty krajów Ameryki Łacińskiej pomagając polskim Żydom.

Według IPN, Kuehl, który sam był Żydem, kupował niewypełnione paszporty od konsulów państw Ameryki Łacińskiej i przekazywał je Rokickiemu, który wystawiał je na nazwiska osób więzionych w gettach na terenie Polski. Nazwiska i fotografie do paszportów były szmuglowane z okupowanej Polski poprzez sieć zorganizowaną przez przedstawicieli organizacji żydowskich – Abrahama Silberscheina i Chaima Eissa.

Paszporty latynoskie, głównie dokumenty Paragwaju, Salwadoru, Hondurasu, Boliwii, Peru i Haiti, chroniły swoich posiadaczy w gettach okupowanej Polski przed wywózką do niemieckich obozów zagłady. Ich właścicieli kierowano do obozów dla internowanych, gdzie pewna część z nich doczekała końca wojny. Ocenia się, że konsulowie państw latynoamerykańskich wydali od kilkuset do kilku tysięcy takich dokumentów, wiele z nich dla całych rodzin.

W wielu paszportach wystawionych w latach 1941-1943 można rozpoznać pismo Rokickiego. Niektóre z nich są dostępne w Instytucie Yad Vashem w Izraelu.

Obaj konsulowie działali pod ochroną innych polskich dyplomatów: ambasadora Aleksandra Ładosia i jego zastępcy Stefana Ryniewicza. Bronili oni Rokickiego i dr. Kuehla, przekonując władze szwajcarskie, aby przymknęły oko na "nielegalne" działania, gdy policja podjęła interwencję. (PAP)

autor: Wiktoria Nicałek