Resort obrony narodowej poinformował w nocy, że pełnomocnik ministra obrony narodowej ds. utworzenia Centrum Eksperckiego Kontrwywiadu NATO Bartłomiej Misiewicz wprowadził nowego p.o. dyrektora CEK NATO płk. Roberta Balę do tymczasowych pomieszczeń CEK NATO użyczonych przez Służbę Kontrwywiadu Wojskowego.
Misiewicz powiedział na piątkowym briefingu, że wprowadzenie nowego p.o. dyrektora CEK NATO odbyło się pokojowo i bez najmniejszego kłopotu; o realizacji poinformowano słowackich partnerów.
"Mamy wydarzenie ostatnich godzin - Antoni Macierewicz, który lubi czcić miesięcznice, jak widać postanowił uczcić miesięcznicę rządu pani premier Szydło bezprecedensową akcją. Chyba w historii NATO nie zdarzyło się coś takiego, żeby kraj członkowski zaatakował placówkę NATO" - powiedział Siemoniak na piątkowym briefingu prasowym.
Jak mówił "przedstawiciele ministra Macierewicza wyważyli drzwi i zdobywali Centrum Eksperckie Kontrwywiadu NATO - placówkę, która powstała w wyniku porozumienia rządów Polski i Słowacji ze wsparciem Kwatery Głównej NATO".
"To już nie są żarty""Chcę w imieniu Polski przeprosić Słowację, ministra obrony Słowacji, premiera Słowacji, który był w to zaangażowany, głównodowodzącego sił NATO (w Europie) generała Breedlova, który był bezpośrednim promotorem powstania tego Centrum, bo dzieją się rzeczy bezprecedensowe. Tracimy w pośpiesznym tempie swoją wiarygodność w NATO" - powiedział b. szef MON.
"To już nie są żarty - dodał - z bomby atomowej, czy żarty z doradcy +dżedaja+, ale bardzo poważne sprawy".
Według niego akcja w CEK NATO odbije się bardzo szerokim echem. "I jest przejawem kompletnej arogancji, bo takich spraw w taki sposób się nie załatwia. To wymaga rozmów międzynarodowych. I wszystko można rozwiązać drogą prawa, nie pod osłoną nocy, wyważając drzwi. To jest absolutny skandal" - powiedział Siemoniak.
Pytany, jak powinno wyglądać postępowanie w takiej sprawie, b. szef MON odpowiedział, że powinny się odbyć rozmowy z ministrem obrony Słowacji, a także rozmowy w Dowództwie Sił Sojuszniczych NATO ds. Transformacji w Norfolk w USA, któremu CEK NATO "podlega w sensie funkcjonalnym, tak jak kilkanaście innych centrów eksperckich NATO".
"To jest placówka międzynarodowa, to jest placówka NATO, nie wolno w taki sposób robić, nawet jeżeli się ją ocenia negatywnie, nawet jeżeli jakaś osoba się nie podoba. To kompromituje Polskę" - powiedział Siemoniak.
"Strach się bać co się dalej będzie działo"Dodał, że jeśli minister obrony narodowej Antoni Macierewicz "uważa, że to jest normalne działanie, to strach się bać co się dalej będzie działo". "Lepiej się nie kłaść w nocy, bo tak właśnie będzie wyglądała polityka kadrowa. Nie ma żadnego powodu żeby w ważnych sprawach międzynarodowych, dotyczących interesów Polski i NATO, działać w taki sposób" - powiedział b. szef MON.
Pytany, czy z decyzjami dotyczącymi CEK NATO, podjętymi w końcowym okresie jego kierowania resortem obrony narodowej, nie należało poczekać na nowe kierownictwo MON, Siemoniak odpowiedział: "Od roku trwały rozmowy ze Słowakami, konsultacje, odbyliśmy wiele rund rozmów, była akceptacja generała Breedlova wiosną i było podpisanie umowy w Norfolk, bo to nie tylko Polska i Słowacja, ale też inne państwa do tego przystąpiły".
"Trudno było nie delegować funkcjonariuszy i żołnierzy SKW do tej placówki, po prostu to wynikało z przyjętego harmonogramu i nie delegowaliśmy przedstawicieli jakiejś partii, tylko zasłużonych funkcjonariuszy, pracujących od lat, którzy przeszli weryfikację do takiej placówki" - powiedział Siemoniak.
"Oddelegowaliśmy do tego Centrum najlepszych oficerów""Oddelegowaliśmy do tego Centrum, wspólnie z ministrem obrony Słowacji, najlepszych oficerów jakich mamy, oni przeszli stosowne procedury. Oczywiście polska strona ma prawo prowadzić wymianę różnych swoich przedstawicieli, ale nie wyważając drzwi i wywalając ludzi. Tam pracują przecież też słowaccy przedstawiciele i na ich oczach się odbywa ta kompromitacja" - dodał b. szef MON.
Stwierdził też, że rząd premier Beaty Szydło, zamiast być rządem "dobrej zmiany, jak to lubi nazywać pani premier, jest rządem złego chaosu".
"Nie jest to jedyny obszar +dorobku+ rządu premier Beaty Szydło, bo właściwie trudno byłoby wskazać obszar, w którym nie ma chaosu bądź agresji. Minister kultury, który atakuje teatry i media, minister środowiska, który zamierza wycinać Puszczę Białowieską, minister finansów, który rujnuje regułę wydatkową. Mamy do czynienie z absolutnym psuciem państwa (...). Nawet bez kontekstu Trybunału Konstytucyjnego i zamachu PiS na państwo prawa, ile złych rzeczy potrafi się wydarzyć przez jeden miesiąc" - powiedział Siemoniak. (PAP)
mok/ woj/