Jak podkreślał prof. Gerhard Holzinger, prezes Sądu Konstytucyjnego Austrii, niezależność sądownictwa to najważniejsza kwestia w rządach prawa. Jego zdaniem nie jest przypadkiem, że od II wojny światowej sądy konstytucyjne zakładano w krajach europejskich odchodzących od dyktatury do demokracji.
"Nawet rządy większości są do zniesienia, jeśli są realizowane w zgodzie z prawem. Dla krajów członkowskich w strukturach europejskich istotne jest także to, by w każdym kraju były gwarancje braku nacisków innych organów na sądownictwo. Działania podejmowane przez państwo muszą być oparte o konstytucję" - podkreślił.
Jak mówił, wszelkie spory toczone przed sądem konstytucyjnym mają charakter nie tylko polityczny, ale też prawny - dlatego sąd taki musi rozstrzygać w oparciu o prawo, a nie o politykę. "A więc bezkolizyjnie działający system sądownictwa konstytucyjnego jest istotnym czynnikiem zapewniającym stabilność polityczną, bo działa on na styku polityki i prawa" - dodał profesor.
Holzinger: Polski TK wpływowy i uznanyZastrzegając, by jego ocen nie odbierać w kategoriach innych niż prawne Holzinger dodawał, że polski Trybunał Konstytucyjny ma ogromny wkład w ochronę demokracji i praw człowieka w kraju, a także na arenie międzynarodowej. "Dzięki temu członkowie TK stali się wpływowym i uznanym członkiem międzynarodowej społeczności sądów konstytucyjnych. Mówię to jako członek sądu konstytucyjnego państwa, które jest członkiem UE i przedstawiciel najstarszego na świecie sądu konstytucyjnego" - dodał.
Lord Goeffrey Vos - przewodniczący sądu apelacyjnego Anglii i Walii, szef europejskiej sieci rad sądownictwa też zastrzegał, by jego słów nie interpretować politycznie. "Sędziowie muszą być niezależni, bo decydują w kwestiach między obywatelem a państwem. Ale nie mogą funkcjonować w konstytucyjnej próżni. Decyzje rządów mogą pośrednio wpływać na decyzje sądów, ale sędziowie powinni być mianowani wyłącznie na podstawie kryteriów merytorycznych. Powinni być też zaangażowani w reformę systemu. Muszą jednak być wolni od wszelkich wpływów i grup nacisku. Znana z minionych lat w bloku wschodnim +sprawiedliwość na telefon+ była powszechnie wyszydzana" - powiedział.
"Aby być sprawiedliwym, muszę być niezależnym - także od innych władz. Nie tylko w kraju, ale też na zewnątrz" - podkreślał sędzia Orlando Alfonso z portugalskiego Sądu Najwyższego.
Sędzia Vigintas Vysinskis litewskiej Rady Sądownictwa mówił, że ich system prawny tworzono mając świeżo w pamięci reżim komunistyczny. "Obecnie uchwały rządu, przepisy parlamentu mogą być zmienione w każdej chwili. A sąd konstytucyjny stosuje konstytucję, którą zmienić bardzo trudno" - powiedział.
Według niego dziś litewskie ministerstwo sprawiedliwości ma tylko jedno uprawnienie wobec sądów: zatwierdza roczne plany szkoleń dla sędziów. "Sądownictwo jest samorządne. Sąd konstytucyjny stwierdził, że MS nie jest zarządcą funduszy dla sądownictwa. Na Litwie jest zasada, że wszystkie projekty prawne na temat danej instytucji muszą być jej przedstawione do zaopiniowania. Ustawy o sądach są prezentowane radzie sądownictwa, z prośbą o opinię" - relacjonował.
Sędzia Wysinskis dodał, że na Litwie zapowiada się konflikt między parlamentem a sądownictwem w sprawie emerytur sędziowskich. "My uważamy, że to także element systemu niezawisłości sędziowskiej, podobnie jak mianowanie i kariera sędziów - co leży w gestii prezydenta. W zeszłym roku kilku kandydatów do SN nie zostało zatwierdzonych przez Sejmas. Głosowanie było tajne, nikt nie zna powodów tej decyzji" - mówił.
Gersdorf: kryzys demokracjiWystępując na początku debaty I prezes Sądu Najwyższego prof. Małgorzata Gersdorf uznała, że doświadczamy kolejnego w historii – i to bardzo głębokiego – kryzysu demokracji. "Sędziów i sądy wciąga się dzisiaj do samego epicentrum sporu, stawia pod pręgierzem jako rzekomo przewodzących opozycji, utrudniających rządy, uwikłanych w zależność od partii lub wręcz skorumpowanych. To nie są jedynie przypadkowe wypowiedzi pojedynczych osób sprawujących władzę, lecz skrajnie nielojalna wobec społeczeństwa strategia erystyczna" - mówiła.
Podkreśliła ona, że sądy nigdy nie będą stroną w partyjnych rozgrywkach, chociaż mogą być – i właśnie stają się na naszych oczach – "igraszką w rękach niczym (we własnym pojęciu) nieograniczonej egzekutywy". "Władze zostały rozdzielone po to, aby zapobiec tyranii, która ostatecznie obraca się przeciwko interesom zarówno społeczeństwa, jak i nieświadomych podejmowanego ryzyka rządzących. Pełne i bezdyskusyjne poszanowanie zasad zapisanych w konstytucji stanowi klucz do utrzymania stabilności naszego państwa i zabezpieczenia kondycji jednostek" - mówiła.
Zastrzegając, że nie wiadomo jeszcze, czy prawdą jest, iż rząd chciałby tworzyć złożoną z nie-prawników "izbę ludową" w SN Gersdorf skrytykowała ten pomysł wskazując na ważne znaczenie niezawisłości sędziowskiej. "Śmiertelnym zagrożeniem dla niezawisłości sędziowskiej jest więc taki moment dziejowy, kiedy zaczyna się mówić o potrzebie zbliżenia władzy sądowniczej do narodu poprzez uczynienie sędziego depozytariuszem +ludowego poczucia sprawiedliwości+. Zazwyczaj towarzyszy temu podsycanie nieufności do sądów i sędziów" - zauważyła dodając, że sędzia "ludowy" nie będzie ani sędzią prawym, moralnym, ani niezawisłym i niepodatnym na naciski.
Obecny na konferencji wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak (który przed nominacją do SN orzekał w warszawskim sądzie, był też działaczem stowarzyszenia Iustitia) na początku wypowiedzi zastrzegł, że nie chce mówić o SN, NSA ani o TK oświadczył, że konflikt między drugą a trzecią władzą występuje m.in. gdy chodzi o nadzór administracyjny ministerstwa nad sądami. "W codziennym funkcjonowaniu sądów ważniejszy okazuje się jednak zwykły nadzór, wykonywany przez prezesów sądów. Sposób jego wykonywania - a nie nadzoru zewnętrznego, administracyjnego będzie wyznaczać te granice" - uważa.
Piebiak: autorytet obroni się samZarazem Piebiak uznał, że w Polsce "występuje realne niebezpieczeństwo alienacji sędziów, bez kontroli społecznej" i ważne jest, by istniały instrumenty pozwalające resortowi reagować na takie zjawiska. "Sądy nie powinny występować jako petent wobec ministra, ale minister powinien mieć narzędzia, by reagować na kwestie budzące społeczny sprzeciw. Np. sfera organizacji sędziów, ich aparatu pomocniczego, samorządność czy odpowiedzialność sędziów za przewinienia dyscyplinarne" - mówił.
"Należy przeciwdziałać alienacji władzy od społeczeństwa i zarazem zapobiegać, by ta władza nie fraternizowała się ze sferą rządową. Jednocześnie trzeba chronić sędziów przed wpływami z wewnątrz i z zewnątrz. Temu zadaniu MS zamierza się poświęcić. Mówi się, że autorytet obroni się sam. Trzeba więc go budować, a potem chronić" - zakończył wiceminister.
Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar wskazywał na obawy, jak zachowa się środowisko sędziowskie np. wobec wypowiedzi polityków na temat konkretnych spraw i oczekiwań, jak mają orzekać. "A co z asesorami, których teraz powołuje prezydent - a on, jak już wiemy, nie będzie chciał być tylko notariuszem?" - pytał.
"Co obywatelowi po niezawisłości, jeśli sąd będzie nieefektywny i na wyrok trzeba czekać latami? Wyobraźmy sobie, że obronimy niezależność sądownictwa, ale co potem? Będziemy w lepszym świecie? Z punktu widzenia jednostki świat dzisiejszy nie jest światem dobrym" - powiedział.
Do kwestii "sędziów ludowych" nawiązał też b. prezes TK - Bohdan Zdziennicki. "Było to już realizowane przez Sąd Najwyższy Trzeciej Rzeszy, który w części składał się z nieprawników, pełniących funkcję sędziów ludowych. Ten pomysł powinien być źle oceniony nie tylko z powodu fatalnych konotacji historycznych, ale też dlatego, bo godzi w istotę wymiaru sprawiedliwości" - powiedział.
Według prof. Ewy Łętowskiej władza sądownicza z natury rzeczy ma charakter zdekoncentrowany i tworzy siatkę, która musi ze sobą współdziałać. "Ale założenie przyjaznej współpracy różnych organów władzy jest optymistyczne, a w rzeczywistości następują nieustanne napięcia i wyrywanie, czy może testowanie różnych rozwiązań - np. rozwijania nadzoru jednej władzy nad inną. Niedoświadczeni politycy myślą, że skupienie w ich rękach maksimum władzy zapewni im realizację ich strategicznych celów - otóż nie zapewni. Ale niestety muszą się o tym przekonać" - powiedziała.
"Jestem przekonany, że rola TK ulegnie zmniejszeniu. Wzrośnie zatem rola niezawisłości sędziowskiej. Gdy w 2009 r. oddzielano MS od prokuratury minister nie był tak dobrze wyposażony w instrumenty nacisku na sądy, jak dziś" - mówił konstytucjonalista dr Ryszard Piotrowski z UW. "Jeśli nad sądem i nad prokuratorem jest najwyższy zwierzchnik sprawiedliwości, to jaka to równość? Minister może spowodować, że ta niezawisłość i prawo do sądu są wartościami iluzorycznymi. Tworzony w prokuraturze wydział ds. przestępczości sędziów i śledczych redukuje niezawisłość, a problemu nie zlikwiduje" - dodał.(PAP)
wkt/ mhr/