Nowe restrykcje oznaczają, że do Macedonii mogą przejść uchodźcy z takich miast jak Aleppo w Syrii, natomiast nie są wpuszczani ci, którzy przybyli z Damaszku, czy Bagdadu.
Macedonia - pierwszy kraj na tzw. bałkańskim szlaku migracyjnym, którym osoby przybywające przez Turcję do Grecji podążają na zachód lub północ Europy - praktycznie zamknęła granicę z Grecją. Wraz z innymi państwami na tym szlaku - Austrią, Słowenią, Chorwacją i Serbią - rząd w Skopje uzgodnił, że przepuszczanych będzie co najwyżej 580 osób dziennie.
Według greckiej policji od soboty do niedzieli na terytorium Macedonii wpuszczono 240 osób. Po greckiej stronie granicy w Idomeni utknęło już kilkanaście tysięcy osób.
Kanclerz Angela Merkel w wywiadzie dla niedzielnego wydania gazety „Bild” powiedziała, że Niemcy nie przyjmą uchodźców koczujących na granicy Grecji z Macedonią, ponieważ migranci nie mają prawa do azylu w wybranym przez siebie kraju. Odpowiedzialnością za sytuację na granicy grecko-macedońskiej Merkel obarczyła Austrię i kraje bałkańskie, które "podjęły jednostronne decyzje dotyczące ich granic" kosztem Grecji.
Kanclerz wezwała Grecję do szybkiego zrealizowania obietnicy zapewnienia schronienia 50 tysiącom uchodźców. Przypomniała, że zgodnie z pierwotnym planem owe miejsca dla 50 tys. uchodźców miały być w Grecji przygotowane do końca 2015 roku; opóźnienie trzeba jak najprędzej nadrobić. Kanclerz zapewniła, że Ateny mogą liczyć na zwiększone wsparcie UE.(PAP)
az/ hgt/