Brzydkie warzywa i owoce zdobywają serca Kanadyjczyków

2016-08-07 12:55 aktualizacja: 2018-10-05, 17:17
Warszawa. 15.08.2002r. Marchew.
PAP/JACEK TURCZYK
/bp/ Archiwum PAP © 2016 / Jacek Turczyk
Warszawa. 15.08.2002r. Marchew. PAP/JACEK TURCZYK /bp/ Archiwum PAP © 2016 / Jacek Turczyk
Brzydkie i niestandardowo wyglądające warzywa i owoce walczą o miejsce na kanadyjskim rynku. To próba ograniczenia marnowania żywności i rozwiązanie dla tych, dla których ceny „normalnych” warzyw i owoców są za wysokie.

Zakupy w kanadyjskich sklepach z żywnością mogłyby skłonić do przypuszczeń, że wszystkie owoce i warzywa z upraw w Kanadzie są ładne, kształtne i błyszczące, a różnią się co najwyżej wielkością. Jednak według badań przeprowadzonych przez Value Chain Management International, organizacji specjalizującej się w badaniu rynku i doradztwie w organizacji dostaw, aż 10 proc. kanadyjskich owoców i warzyw nie jest zbieranych z pól, ponieważ brzydko wyglądają.

Ogólną wartość zmarnowanej w Kanadzie żywności Value Chain Management International ocenia na 31 mld dolarów kanadyjskich; dane na koniec grudnia 2014 r. Aż 47 proc. żywności marnuje się w domach, 20 proc. w trakcie przetwarzania przez producentów, po 10 proc. w handlu i właśnie na farmach. Z drugiej strony w Kanadzie regularnie, szczególnie zimą, pojawiają się informacje o wysokich cenach owoców i warzyw.

To duży problem dla uboższych rodzin, które chcą zdrowo się odżywiać. Z tego powodu niektóre banki żywności zaczęły zakładać własne ogrody, w których pracownicy i wolontariusze uprawiają warzywa, które następnie trafiają do najbiedniejszych. Taki ogród ma np. bank żywności w Glace Bay w Nowej Szkocji, w ostatnich dniach szeroko opisywany w mediach po tym, gdy nieznani sprawcy zniszczyli część ogrodu wylewając na warzywa olej opałowy.

Naturally Imperfect - naturalnie niedoskonałe

Banki żywności nie są jednak rozwiązaniem i po latach marnowania owoców i warzyw na polach niektóre sieci sklepów doszły do wniosku, że brzydkie plony można sprzedać z zyskiem, znajdując dzięki temu także nowych klientów. Kilka miesięcy temu Loblaw, grupa będąca właścicielem wielu droższych i tańszych sieci sklepów z żywnością, postanowiła zacząć sprzedawać niedoskonałą żywność, tworząc w celach marketingowych nową linię produktową o nazwie „Naturally Imperfect” (naturalnie niedoskonała).

Do części sklepów grupy zaczęły trafiać najpierw jabłka i ziemniaki, potem papryka, cebula i grzyby. Wszystko tańsze średnio o 30 proc. niż doskonałe w kształcie i wyglądzie warzywa i owoce. To podobne rozwiązanie jak stosowane we Francji przez sieć Intermarche. Przedstawiciele Loblaw mówili w mediach, że efekt pilotażowego projektu „przekroczył oczekiwania”. W komunikacie prasowym Loblaw podkreślał też, że z jednej strony obecność brzydszych owoców i warzyw w sklepach jest rozwiązaniem dla mniej zamożnych klientów, a z drugiej strony daje farmerom sposób na sprzedaż brzydszych plonów.

Nie tylko duże sieci sięgają po mniej urodziwe warzywa i owoce. W Kanadzie pojawili się sprzedawcy specjalizujący się w handlu owocowymi i warzywnymi brzydactwami. W Montrealu działa „Second Life”, które u farmerów zamawia właśnie to, co dotychczas było wyrzucane. W Calgary spółdzielnia farmerska Red Hat ma również linię produktową „The Misfits”,(odmieńcy), która trafia do części dużych supermarketów.

Nad marnowaniem żywności dobrej jakości choć o niestandardowych kształtach zastanowiły się też władze. Prowincja Quebec pod koniec lipca zdecydowała się zmienić przepisy, które dotychczas po prostu zabraniały sprzedaży brzydkich warzyw i owoców w sklepach.

Rosnąca świadomość konsumentów sprawia, że powstaje coraz więcej inicjatyw, które mają doprowadzić do zmniejszenia marnowania żywności, szczególnie świeżej. W sierpniu mieszkańcy Toronto będą mogli zacząć korzystać z aplikacji na telefony nazwanej Flashfood, która korzystających z niej będzie informować o sklepach i restauracjach właśnie wyprzedających świeże jeszcze produkty przed przyjazdem nowego transportu warzyw i owoców, lub przed przygotowaniem nowych świeżych dań. Ceny mają być o połowę niższe niż ceny z nowych dostaw, a twórca aplikacji będzie dostawał 25 proc. z ceny uzyskanej z produktów kierowanych do szybkiej sprzedaży.

Kanadyjczycy pozazdrościli też Francuzom i Włochom tamtejszych rozwiązań prawnych, które wymuszają na sklepach, by niesprzedane, a wciąż nadające się do jedzenia produkty, przekazywały do banków żywności. W internecie trwa kampania na rzecz zebrania 100 tys. podpisów pod projektem stosowanych zmian w kanadyjskim prawie; zebrano już 65 tys. podpisów. Prasa komentuje zaś, że dwunożne marchewki, krzywe ogórki i jabłka z plamkami też mają swoich zwolenników.

Z Toronto Anna Lach (PAP)

lach/ ap/

TEMATY: