Prawnik sztabu Clinton Marc Elias poinformował w sobotę na portalu Medium.com, że jeśli kandydatka Partii Zielonych Jill Stein zainicjuje przeliczanie głosów w tych trzech stanach, tak jak to zapowiedziała, "to weźmiemy udział" w przeliczaniu, po to, by zapewnić, że "przebiega w sposób uczciwy dla wszystkich stron".
Ale zaznaczył, że nie oczekuje, by przeliczenie doprowadziło do podważenia zwycięstwa kandydata Republikanów Donalda Trumpa. Podkreślił, że sztab Clinton sam nie zainicjowałby przeliczania głosów, bo nie znalazł "żadnych dowodów, by doszło do ataków hakerskich lub innych wysiłków z zewnątrz, by wpłynąć na technologię wykorzystaną w procesie głosowania".
Akcję przeliczania głosów skrytykował Trump. "Ludzie się wypowiedzieli i wybory się skończyły, i tak jak powiedziała to w noc wyborczą Hillary Clinton, gdy gratulowała mi zwycięstwa, +musimy zaakceptować wynik i patrzeć w przyszłość+" - powiedział Trump, zgodnie z opublikowanym w sobotę oświadczeniem. Główne ostrze krytyki wymierzył nie w Clinton, ale kandydatkę Zielonych, która złożyła w piątek wniosek o przeliczenie głosów w Wisconsin i zapowiedziała, że zwróci się o to samo także w stanach Michigan i Pensylwania.
"To przeliczanie jest sposobem dla Jill Stein, która zdobyła mniej niż 1 proc. poparcia (...), by napchać kieszenie pieniędzmi, z których większości nigdy nie wyda na to żałosne przeliczanie" - powiedział. Podkreślił, że wygrał we wszystkich trzech stanach, a w Pensylwanii przewagą 70 tys. głosów.
Tymczasem Stein poinformowała w sobotę na swej stornie internetowej, że od środy zebrała już 5,7 mln na przeliczenie głosów. Miała na to niewiele czasu, bo w piątek minął termin na złożenie wniosku o przeliczenie głosów w Wisconsin, w poniedziałek mija w Pensylwanii, a w Michigan w środę. Sztab Stein szacuje, że by przeliczyć głosy we wszystkich trzech stanach potrzeba w sumie 7 mln dolarów.
Przeliczanie głosów jest bardzo kosztowne. Prawo nakazuje, by koszty pokrył kandydat wnioskujący przeliczenie.
Stein tłumaczyła, że zdecydowała się na ten krok po tym, jak przeliczenie głosów zarekomendowała grupa prawników oraz ekspertów ds. zbierania danych. Zwrócili się oni w tej sprawie do sztabu kandydatki Demokratów Hillary Clinton argumentując, że w trzech ważnych stanach wahających się: Wisconsin, Michigan i Pensylwanii mogło dojść do cyberataków, których celem było zmanipulowanie wyniku. Aż do sobotniego oświadczenia Eliasa sztab Clinton nie zabrał jednak głosu w tej sprawie.
Z Waszyngtonu Inga Czerny (PAP)