Macierewicz, który w kwaterze głównej NATO wziął udział w dwudniowym spotkaniu ministrów obrony Sojuszu, powiedział dziennikarzom po zakończeniu obrad, że o "tragedii smoleńskiej" rozmawiał z naczelnym dowódcą sił NATO w Europie, amerykańskim generałem Curtisem Scaparrottim i ministrem obrony Wielkiej Brytanii Michaelem Fallonem.
"Wydaje się, iż najwyższy czas, żeby NATO włączyło się do wyjaśnienia tej sprawy, do wsparcia Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego, która w tej materii działa, i uzyskałem taką zapowiedź, zarówno ze strony pana generała Scaparrottiego (...), jak i pana Michaela Fallona" - powiedział szef MON.
Dopytywany dodał, że Polska oczekuje "pełnej współpracy przede wszystkim w dziedzinie przekazania wszystkich informacji, jakie zarówno NATO, jak i poszczególne państwa w tej materii posiadają, jak i współpracy technicznej w badaniach specjalistycznych, w których nie zawsze my dysponujemy wszystkimi możliwościami, np. jeżeli chodzi o laboratoria czy specjalistyczne instytucje".
Szczegóły – powiedział Macierewicz – zostaną ustalone w najbliższym czasie.
Dziennikarze pytali też, czy minister zwracał się do sekretarza generalnego NATO Jensa Stoltenberga, by poruszył sprawę zwrotu Polsce wraku Tu-154M podczas planowanej w tym tygodniu rozmowy z ministrem spraw zagranicznych Rosji Siergiejem Ławrowem. "Sprawę zwrotu Polsce wraku (Tu-154M) będziemy poruszali wspólnie z ministrem (spraw zagranicznych Witoldem) Waszczykowskim i wtedy odpowiednie prośby do instytucji międzynarodowych skierujemy, ale zgadza się, w ramach tego zobowiązania ta kwestia także w sposób oczywisty ma swoje miejsce" - odpowiedział szef MON.
Macierewicz do końca ubiegłej kadencji Sejmu kierował złożonym z posłów PiS parlamentarnym zespołem ds. katastrofy polskiego samolotu Tu-154M pod Smoleńskiem. W lutym 2016 roku powołał podkomisję w ramach KBWLLP do ponownego zbadania tego zdarzenia.
W grudniu prezydent Rosji Władimir Putin powiedział, że zwrot wraku Tu-154M nie jest możliwy, dopóki Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej będzie prowadził dochodzenie w sprawie tej katastrofy. Strona rosyjska wiele razy podkreślała, że przed prawomocnym zakończeniem swojego śledztwa nie zwróci Polsce wraku Tu-154 ani jego czarnych skrzynek.
10 kwietnia 2010 roku w Smoleńsku w katastrofie Tu-154M zginęło 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński i jego małżonka.
Śledztwo w sprawie przez sześć lat prowadziła Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie. Postawiła ona zarzuty dwóm kontrolerom lotów ze Smoleńska (dotychczas nie zdołano im ich przedstawić) oraz dwóm oficerom rozwiązanego po katastrofie 36. specjalnego pułku lotnictwa transportowego, który zajmował się transportem najważniejszych osób w państwie. Wiosną 2016 roku, po reformie prokuratury, której częścią była likwidacja prokuratury wojskowej, śledztwo przejęła Prokuratura Krajowa. W listopadzie 2016 roku śledczy zapowiedzieli, że będą ponownie zabiegać o zwrot wraku Tu-154M, a także, że zwrócą się o jego inwentaryzację.
Badanie katastrofy smoleńskiej w Polsce przeprowadziła KBWLLP, którą kierował ówczesny szef MSWiA Jerzy Miller. W opublikowanym w lipcu 2011 roku raporcie komisja Millera stwierdziła, że przyczyną katastrofy samolotu było zejście poniżej minimalnej wysokości zniżania, a konsekwencji zderzenie samolotu z drzewami, prowadzące do stopniowego niszczenia konstrukcji maszyny. Komisja podkreślała, że ani rejestratory dźwięku, ani parametrów lotu nie potwierdzają tezy o wybuchu na pokładzie samolotu.
Ustalenia komisji Millera kwestionował Macierewicz i jego zespół parlamentarny. W skład powołanej w lutym 2016 roku podkomisji do ponownego zbadania katastrofy weszła część ekspertów, którzy współpracowali z zespołem. Zdaniem podkomisji, której szef dr Wacław Berczyński zapewnił, że nie przyjmuje ona żadnych wstępnych założeń ani hipotez w sprawie przyczyn katastrofy, na komisję Millera wywierano nacisk, by jej ustalenia pokrywały się z rosyjskim raportem MAK. Ostatni, opublikowany w kwietniu 2015 roku, raport kierowanego przez Macierewicza zespołu parlamentarnego zawierał tezę, że prawdopodobną przyczyną katastrofy była seria wybuchów m.in. na lewym skrzydle, w kadłubie i prezydenckiej salonce.
Z Brukseli Rafał Lesiecki (PAP)
ral/ ap/ itm/