ZNP: pod obywatelskim wnioskiem o referendum edukacyjne zebrano między 150 a 170 tys. podpisów

2017-03-04 16:35 aktualizacja: 2018-09-26, 23:52
Warszawa, 04.03.2017. Prezes ZNP Sławomir Broniarz (2P) zbiera podpisy pod wnioskiem o przeprowadzenie referendum szkolnego, 4 bm. przy wejściu do metra Centrum w Warszawie. Fot. PAP/Radek Pietruszka
Warszawa, 04.03.2017. Prezes ZNP Sławomir Broniarz (2P) zbiera podpisy pod wnioskiem o przeprowadzenie referendum szkolnego, 4 bm. przy wejściu do metra Centrum w Warszawie. Fot. PAP/Radek Pietruszka
Pod obywatelskim wnioskiem o referendum ws. reformy edukacji zebrano dotąd między 150 a 170 tys. podpisów - poinformował w sobotę prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz. Aby wniosek można było złożyć w Sejmie, potrzeba 500 tys. podpisów.

Ogólnopolska zbiórka podpisów na rzecz referendum ruszyła 31 stycznia. Pomysłodawcą przedsięwzięcia jest Związek Nauczycielstwa Polskiego, a w skład 15-osobowego komitetu inicjatywy obywatelskiej ws. referendum weszli przedstawiciele partii, stowarzyszeń, organizacji i ruchów społecznych, m.in. ruchu "Rodzice przeciwko reformie edukacji", koalicji "Nie dla chaosu w szkole", Krajowego Porozumienia Rodziców i Rad Rodziców, Społecznego Towarzystwa Oświatowego, Krajowego Forum Oświaty Niepublicznej, OPZZ, PO, Nowoczesnej, PSL, Razem i Inicjatywy Polska.

"Codziennie napływają podpisy z całego kraju. Ostatnio w ciągu kilku dni z Sosnowca przyszła paczka prawie 5 tysięcy zebranych podpisów. Dzisiaj szacujemy, że to może być w granicach 150-170 tys., ale przygotowujemy się do kampanii protestacyjnej. Póki co liczenie zostawiamy sobie na drugą połowę marca" - powiedział w sobotę podczas briefingu w Warszawie prezes ZNP Sławomir Broniarz.

Dorota Łoboda z ruchu "Rodzice przeciwko reformie edukacji" zaznaczyła, że w akcję zbierania podpisów pod wnioskiem referendalnym włączyli się rodzice w całej Polsce. "Nie zgadzamy się na reformę edukacji wprowadzaną przez Annę Zalewską. Ta reforma nie została skonsultowana z rodzicami. Referendum jest dla nas jedyną szansą, by pokazać swój głos sprzeciwu. Nie zgadzamy się na podstawy programowe pisane na kolanie, nie zgadzamy się, aby nasze dzieci były upychane kolanem w szkołach podstawowych, które i tak już trzeszczą w szwach" - mówiła Łoboda.

Wcześniej w sobotę o włączeniu się w akcję zbierania w Warszawie podpisów pod wnioskiem o referendum poinformował SLD. "To, co robi Prawo i Sprawiedliwość, to, co robi minister edukacji, gdzie wbrew społeczeństwu, gdzie wbrew rodzicom, wbrew środowisku nauczycielskiemu, forsuje szkodliwą według nas reformę edukacji sprawiło, że wyszliśmy na ulicę wspólnie ze Związkiem Nauczycielstwa Polskiego, z OPZZ, z innymi partiami politycznymi" - powiedział na briefingu przy stacji metra Centrum w Warszawie wiceszef Sojuszu Sebastian Wierzbicki. Dodał, że Polacy powinni mieć szanse wypowiedzieć się w tej ważnej sprawie.

Szef ZNP w sobotę zapowiedział ponadto, że 7 marca związek podejmie decyzję ws. organizacji strajku nauczycieli i pracowników oświaty

O tym, czy referendum się odbędzie, zdecyduje Sejm. Pytanie, które chce zadać Polakom komitet referendalny brzmi: "Czy jest pan/pani przeciwko reformie edukacji, którą rząd wprowadza od 1 września 2017 roku". 

Szef ZNP w sobotę zapowiedział ponadto, że 7 marca związek podejmie decyzję ws. organizacji strajku nauczycieli i pracowników oświaty "w proteście przeciwko tysiącom zwolnień nauczycieli, w proteście przeciwko zamykanym szkołom". Podkreślił, że związkowcy i szkoły popierają strajk "bardzo zróżnicowanie". "Od bardzo silnego poparcia, bez mała stuprocentowego w wielu miastach Śląska. Po niewielkie zainteresowanie wszędzie tam, gdzie silne oddziaływanie na szkołę wywiera kurator, wojewoda" - mówił prezes ZNP.

W grudniu ZNP rozpoczął procedury prowadzące do przeprowadzenia ogólnopolskiego strajku w oświacie. Ponieważ bezpośrednimi pracodawcami nauczycieli są dyrektorzy szkół to do nich nauczyciele związkowcy skierowali swoje żądania, takie same w całym kraju. Domagają się oni podniesienia zasadniczego wynagrodzenia o 10 proc. oraz deklaracji, że do 2022 r. w szkole nie będzie zwolnień i że do tego czasu żadnemu z nauczycieli warunki pracy nie zmienią się na niekorzyść.

Łoboda zapowiedziała ponadto, że w poniedziałek rodzice skupieni wokół ruchu "Rodzice przeciwko reformie edukacji" złożą w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów petycję ze swoimi postulatami skierowaną do premier Beaty Szydło. Najważniejszym z postulatów jest powstrzymanie wprowadzenia w życie reformy edukacji. Kolejne dotyczą m.in. szerokich, społecznych konsultacji, przygotowania starannie podstaw programowych. Jak mówiła 7 marca odbędzie się też organizowana wspólnie z nauczycielami pikieta przed MEN. 10 marca odbyć ma się z kolei strajk rodziców, którzy nie poślą tego dnia swoich dzieci do szkoły w proteście przeciwko - jak mówiła Łoboda - "fatalnej zmianie w polskiej edukacji".

Reforma edukacji, w ramach której zmieniona zostanie m.in. struktura szkół, rozpocznie się od roku szkolnego 2017/2018. W miejsce obecnie istniejących typów szkół zostaną wprowadzone stopniowo: 8-letnia szkoła podstawowa, 4-letnie liceum i 5-letnie technikum oraz dwustopniowe szkoły branżowe; gimnazja mają zostać zlikwidowane. (PAP)

ekr/ msom/ luo/ dsr/