Jak powiedział PAP w niedzielę dyżurny Wojewódzkiego Stanowiska Koordynacji Ratowniczej PSP we Wrocławiu, akcja była prowadzona przez całą noc. Ratownicy nikogo nie znaleźli w gruzach budynku.
"Teraz na miejscu katastrofy pozostały specjalistyczne grupy poszukiwawczo-ratownicze. O godz. 9 planowane jest zebranie sztabu, na którym podjęta zostanie decyzja co do dalszych działań" - powiedział PAP oficer dyżurny.
W sobotę wieczorem na miejsce katastrofy przyjechali premier Beata Szydło oraz szef MSWiA Mariusz Błaszczak. Premier zapewniła, że akcja ratunkowa w Świebodzicach będzie prowadzona do końca, dopóki nie będzie pewności, że nikogo nie ma pod gruzami. "Akcja jeszcze trwa. Mamy nadzieję, że nikogo już nie ma pod tymi gruzami" - mówiła Szydło.
Budynek zawalił się w sobotę, ok. godz. 9 rano. Ostatnia z ofiar została wydobyta z gruzowiska przez ratowników około godz. 21. To 54-letni mężczyzna. Ofiarami katastrofy są również dwójka dzieci, dwóch mężczyzn i kobieta.
Wskutek zawalenia się kamienicy ranne zostały cztery osoby, w tym 13-letnie dziecko. Przebywają oni w szpitalach w Świebodzicach, Świdnicy oraz we Wrocławiu.
Akcja ratunkowa prowadzona jest już niemal dobę; jest trudna, bo pozostałości budynku osuwają się.
Mieszkańcy sąsiednich domów zostali ewakuowani i nie mogą na razie do nich wrócić. Po pomoc mogą się zgłaszać do miejscowego ośrodka pomocy społecznej. Oględziny zawalonego budynku zostaną przeprowadzone po zakończeniu akcji ratunkowej. Wtedy też będzie badane, co było przyczyną zawalenia się dachu domu przy ul. Krasickiego. Według niektórych hipotez mógł to być wybuch gazu.
Na miejscu katastrofy pracowało ponad 140 strażaków. Teraz jest ich kilkudziesięciu. (PAP)
pdo/ mmi/