![Archiwum PAP/EPA © 2017 / CHRISTOPHE PETIT TESSON epa05929605 French presidential election candidate for the 'En Marche!' (Onwards!) political movement, Emmanuel Macron delivers a speech during a rally in Arras, northern France, 26 April 2017. Emmanuel Macron and far-right Front National (FN) party candidate Marine Le-Pen arrived in the lead positions on the first round of the presidential elections. France will hold the second round on 07 May 2017. EPA/CHRISTOPHE PETIT TESSON Dostawca: PAP/EPA. Archiwum PAP/EPA © 2017 / CHRISTOPHE PETIT TESSON](/sites/default/files/styles/main_image/public/201810/epa05929605.jpg?itok=q2OB62QK)
Macron rozmawiał z regionalnym dziennikiem północnej Francji po środowym spotkaniu w Amiens ze strajkującymi pracownikami zakładów Whirlpool, które zostaną zamknięte ze względu na przeniesienie produkcji do Łodzi.
"W ciągu trzech miesięcy po wybraniu mnie (na prezydenta) podjęta zostanie decyzja w sprawie Polski" - powiedział Macron.
"Nie możemy tolerować kraju, który w Unii Europejskiej rozgrywa różnice kosztów społecznych (kosztów pracy - PAP) i który narusza wszystkie zasady Unii" - mówił polityk.
Jak pisze "Voix du Nord", Macron chce, aby decyzja o sankcjach została podjęta w lecie. Retorsje nie miałyby jednak dotyczyć kwestii związanych z dumpingiem socjalnym - wyjaśnia dziennik.
"Nie możemy mieć takiej Europy, w której (...) gdy mamy do czynienia z państwem członkowskim zachowującym się tak jak Polska czy Węgry - w kwestiach dotyczących uniwersytetu, wiedzy, uchodźców, wartości fundamentalnych - to podejmuje się decyzje, aby nie robić nic" - kontynuował Macron.
"Nie ustąpię w żadnej kwestii. Ci, którzy tego nie zrozumieli, nie znają mnie" - podkreślił.
"Chcę, aby przypadkowi Polski przyjrzano się w sposób całościowy. I aby w kwestiach dotyczących praw i wartości Unii Europejskiej wprowadzono sankcje" - powtórzył Macron.
Macron miał się w środę spotkać jedynie z delegacją związkowców fabryki, której pracownicy strajkują od poniedziałku. Do zmiany planów i spotkania z pracownikami zmusiła go niespodziewana wizyta Marine Le Pen, kandydatki skrajnie prawicowego Frontu Narodowego, która w południe bez zapowiedzi pojawiła się w zakładzie.
Le Pen w rozmowie z pracownikami obiecała, że jeśli zostanie prezydentem, nie dopuści do likwidowania miejsc pracy we Francji. (PAP)
fit/ mc/ maro/