300 tys. uczestników propalestyńskiego marszu w Londynie, 92 zatrzymanych kontrmanifestantów

2023-11-11 14:28 aktualizacja: 2023-11-12, 08:21
Demonstracje propalstyńskie w Londynie. Fot.  PAP/EPA/Andy Rain
Demonstracje propalstyńskie w Londynie. Fot. PAP/EPA/Andy Rain
Około 300 tys. osób bierze udział w odbywającym się w sobotę w Londynie marszu solidarności z Palestyńczykami - podała po południu londyńska policja metropolitalna. Przekazała też, że do tej pory aresztowano 92 kontrmanifestantów.

Liczba uczestników propalestyńskiego marszu jest znacząco wyższa niż we wszystkich, które odbyły się w Londynie od czasu ataku palestyńskiej organizacji Hamas na Izrael; do tej pory w najliczniejszych z nich przeszło około 100 tys. osób.

Na razie, wbrew wyrażanym wcześniej obawom, marsz przebiega spokojnie, natomiast doszło do zamieszek z udziałem zwolenników skrajnej prawicy, którzy przed południem starli się z funkcjonariuszami policji, a potem rzucali w nich butelkami i innymi przedmiotami. Policja podała, że 82 osoby zostały aresztowane prewencyjnie, aby nie dopuścić ich w pobliże propalestyńskiego marszu, zaś 10 innych - w związku z różnymi innymi wykroczeniami, w tym posiadaniem broni ofensywnej i narkotyków.

Sobotni marsz budzi większe emocje, niż te w poprzednich tygodniach, bo jego data zbiegła się z przypadającymi w ten weekend Dniem Pamięci i Niedzielą Pamięci, gdy Brytyjczycy oddają hołd poległym żołnierzom i z tego powodu wyrażano obawy, że przy tej okazji może dojść do sprofanowania pomników wojennych. Napięcie potęguje fakt, że do Londynu zjechało też wielu zwolenników skrajnej prawicy i piłkarskich pseudokibiców, którzy - jak mówili - mieli zamiar bronić pomników.

Dzień Pamięci i Niedziela Pamięci

Cotygodniowy marsz solidarności z Palestyńczykami budzi w tę sobotę wyjątkowe emocje, bo jego data zbiega się z przypadającymi w ten weekend Dniem Pamięci i Niedzielą Pamięci, gdy Brytyjczycy oddają hołd poległym żołnierzom i z tego powodu wyrażano obawy, że przy tej okazji może dojść do sprofanowania pomników wojennych.

Napięcie potęguje fakt, że do Londynu zjechało też wielu zwolenników skrajnej prawicy i piłkarskich pseudokibiców, którzy - jak mówią - mają zamiar bronić pomników.

Krótko przed godz. 11 miejscowego czasu, gdy w całym kraju dwoma minutami ciszy oddawany jest hołd poległym, w pobliżu The Cenotaph, pomnika poświęconego poległym żołnierzom, przy którym co roku odbywają się główne uroczystości, doszło do przepychanek między zwolennikami skrajnej prawicy a policją.

Wśród tych pierwszych był Tommy Robinson, założyciel i były lider skrajnie prawicowej organizacji English Defence League (EDL). W stronę policji poleciały butelki, z kolei funkcjonariusze użyli pałek, aby nie dopuścić napierających ludzi w bezpośrednie pobliże pomnika.

Tymczasem kilkaset metrów dalej, na Trafalgar Square, aktywiści z grupy Extinction Rebellion, wzywając do natychmiastowego zawieszenia broni w Strefie Gazy, rozłożyli kilkaset dziecięcych butów i odczytują nazwiska ok. 4100 palestyńskich dzieci zabitych w izraelskich atakach odwetowych oraz 26 izraelskich dzieci zabitych w ataku palestyńskiej organizacji Hamas na Izrael.

Londyńska policja metropolitalna spodziewa się, że sobotnia propalestyńska demonstracja będzie liczniejsza, niż wszystkie dotychczasowe i ostrzegła, że mogą im towarzyszyć zamieszki.

Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)

pp/