O PAP.pl

PAP.pl to portal PAP - największej agencji informacyjnej w Polsce, która zbiera, opracowuje i przekazuje obiektywne i wszechstronne informacje z kraju i zagranicy. W portalu użytkownik może przeczytać wybór najważniejszych depesz, wzbogaconych o zdjęcia i wideo.

Amerykanie zaatakowali Huti. Szef Pentagonu do rebeliantów: to nie jest jednorazowa sprawa, to będzie trwało

To nie jest jednorazowa sprawa, to będzie trwało, dopóki Huti nie powiedzą, że nie będą już strzelać do statków na Morzu Czerwonym - wyjaśnił w niedzielę szef Pentagonu Pete Hegseth, mówiąc o sobotnich uderzeniach USA w Jemenie.

Pete Hegseth, fot. PAP/EPA/JIM LO SCALZO
Pete Hegseth, fot. PAP/EPA/JIM LO SCALZO

"Do Huti: To nie jest jednorazowa sprawa. To będzie trwało, dopóki nie powiecie, że skończyliście strzelać do statków" - powiedział Hegseth podczas wywiadu w telewizji Fox Business. "Nie chcemy długiej, ograniczonej wojny na Bliskim Wschodzie. Nie obchodzi nas, co się stanie w wojnie domowej w Jemenie. Chodzi o zaprzestanie strzelania do aktywów na tym kluczowym szlaku wodnym, aby przywrócić wolność żeglugi, co jest podstawowym interesem narodowym Stanów Zjednoczonych" - dodał.

Amerykański minister obrony odniósł się w ten sposób do rozpoczętej w sobotę serii uderzeń z powietrza przeciwko celom związanym z szyickim ruchem Huti w Jemenie. Hegseth stwierdził przy tym, że rozpoczęta kampania jest sygnałem dla Iranu, by wycofał poparcie dla jemeńskich rebeliantów.

W podobnym tonie w niedzielnych wywiadach wypowiadali się inni kluczowi urzędnicy administracji, doradca ds. bezpieczeństwa narodowego Mike Waltz i sekretarz stanu USA Marco Rubio. Waltz mówił w telewizji ABC, że w sprawie Huti i ich ataków przeciwko statkom w obszarze Morza Czerwonego administracja Trumpa kończy z podejściem Joego Bidena polegającym na precyzyjnych jednorazowych odpowiedziach na ich ataki.

"To była przytłaczająca odpowiedź, która wzięła na cel szereg przywódców Huti i wyeliminowała ich" - powiedział.

Rubio, pytany podczas wywiadu w CBS, czy USA mogą wysłać wojska lądowe do Jemenu, odparł, że nie sądzi, by było to konieczne.

"Mogę powiedzieć, że ludzie zaangażowani w to wystrzeliwanie rakiet już nie są z nami, i mogę ci powiedzieć, że niektóre z obiektów, z których korzystają, już nie istnieją, i to będzie kontynuowane" - mówił Rubio. "Ci goście są w stanie kontrolować, jakie statki mogą tamtędy przepływać. Zaatakowali marynarkę wojenną USA, 174 razy zaatakowali marynarkę wojenną USA. Nie będzie już ludzi siedzących z rakietami atakującymi marynarkę wojenną USA. Tak się nie będzie dalej dziać" - dodał.

Stwierdził przy tym, że jemeńscy rebelianci nie byliby w stanie prowadzić ataków bez wsparcia wywiadowczego i militarnego Iranu.

"Więc to był przekaz dla Iranu: nie wspierajcie ich dalej, bo wtedy będziecie również odpowiedzialni za to, co robią" - zaznaczył Rubio.

Według przedstawicieli Huti w wyniku nalotów USA na ich pozycje zginęło co najmniej 31 osób, a ponad 100 zostało rannych.

Agencja Reutera poinformowała, że celem nalotów były m.in. obiekty wojskowe Huti w mieście Taiz w południowo-zachodnim Jemenie. Lotnictwo USA zaatakowało też obiekty jemeńskich rebeliantów w prowincjach Saada, Damar i El-Beida. Według doniesień lokalnych mediów w Sanie ostrzelano siedzibę Najwyższej Rady Politycznej Huti, magazyny z bronią oraz centra dowodzenia.

Od jesieni 2023 r. Huti przeprowadzili ponad 100 ataków na statki handlowe na Morzu Czerwonym i Zatoce Adeńskiej, twierdząc, że są one wyrazem solidarności z Hamasem w jego walce z Izraelem. Huti są jedną ze stron trwającej od 2014 r. wojny domowej w Jemenie i kontrolują dużą cześć tego państwa, w tym wybrzeże Morza Czerwonego.

 

Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)

osk/ kar/ sma/

Serwisy ogólnodostępne PAP