Annette Bening wyznała, że nie wróżono jej sukcesu w branży filmowej

2023-12-12 16:55 aktualizacja: 2023-12-12, 19:42
Aktorka Annette Bening. Fot. PAP/EPA/CAROLINE BREHMAN
Aktorka Annette Bening. Fot. PAP/EPA/CAROLINE BREHMAN
Zanim gwiazda „American Beauty” zadebiutowała na dużym ekranie, doskonaliła warsztat występując na deskach lokalnych teatrów w San Francisco. W wieku 30 lat Bening ruszyła na podbój Hollywood. W najnowszym wywiadzie dwukrotna zdobywczyni Złotego Globu zdradziła, że gdy podjęła decyzję o wkroczeniu do świata filmu, nikt nie wierzył, że odniesie sukces. „Wszyscy mówili mi, że jestem zbyt duża i zbyt głośna” – wyjawiła ceniona aktorka.

Annette Bening aktorstwem zafascynowała się już w dzieciństwie. Po ukończeniu szkoły średniej przyszła gwiazda kina rozpoczęła naukę na Uniwersytecie Stanowym w San Francisco i dołączyła do zespołu teatru non-profit American Conservatory Theater. Gdy pod koniec lat 80. Bening postanowiła przeprowadzić się do Kalifornii, by ruszyć na podbój Fabryki Snów, miała już na koncie nominację do prestiżowej nagrody Tony za rolę w spektaklu „Coastal Disturbances”. Na dużym ekranie aktorka zadebiutowała w 1988 roku, grając w komedii „Na łonie natury”. Rok później wystąpiła w kostiumowym melodramacie „Valmont”, będącym luźną adaptacją słynnej XVIII-wiecznej powieści „Niebezpieczne związki”. W 1991 roku Bening otrzymała swoją pierwszą nominację do Oscara za rolę w głośnym kryminale „Naciągacze”.

W nowym wywiadzie udzielonym „The Guardian” ceniona aktorka wróciła wspomnieniami do początków kariery w Hollywood. „Nie miałam wtedy zielonego pojęcia o pracy na planie filmowym, ale umiałam grać. To było takie zabawne, gdy występując przed kamerą mogłam mówić bardzo cicho, nie musiałam wypełniać swoim głosem całego pomieszczenia, jak ma to miejsce w teatrze” – wspomina gwiazda. Bening podkreśliła, że decyzja o porzuceniu teatralnej sceny na rzecz dużego ekranu spotkała się z dużym sceptycyzmem jej otoczenia. „Wszyscy mówili mi, że jestem zbyt duża i zbyt głośna. Często słyszałam też, że będę wyglądać na cięższą, bo kamera dodaje kilka kilogramów. Dzięki tym pikantnym szczegółom z łatwością przypominam sobie, jak fatfobiczne były lata 90.” – zdradziła aktorka.

Bening dodała, że bardzo wcześnie na własnej skórze odczuła presję związaną z panującą w branży rozrywkowej obsesją na punkcie wiecznej młodości. „Pamiętam, że gdy miałam 35 lat, media notorycznie pisały o tym, że się starzeję. W zasadzie takie artykuły zaczęły pojawiać się w prasie, kiedy skończyłam trzydziestkę” – wyjawiła 65-letnia gwiazda. Podczas trwającej przeszło cztery dekady hollywoodzkiej kariery aktorka stworzyła szereg zapadających w pamięć kreacji, za które otrzymała cenne trofea – m.in. dwa Złote Globy, nagrodę BAFTA i statuetkę Amerykańskiej Gildii Aktorów Filmowych. Na koncie ma ona także cztery nominacje do Oscara.

Najnowszym zawodowym projektem Bening jest biograficzny dramat sportowy „Nyad”. Opowiada on niesamowitą historię sportsmenki Diany Nyad, która w wieku 60 lat przy pomocy swojej najlepszej przyjaciółki i trenerki postanawia spełnić życiowe marzenie: przepłynąć 177 kilometrów z Kuby na Florydę przez otwarty ocean. Tytuł trafił do katalogu Netflixa na początku listopada. W przyszłym roku premierę będą miały dwie kolejne produkcje z udziałem Bening – dramat biograficzny „Hemingway & Fuentes” oraz miniserial „Apples Never Fall” będący ekranizacją bestsellerowej powieści Liane Moriarty. (PAP Life)

ep/