Apel zakopiańskich ratowników do mieszkańców, by szkolili się z pierwszej pomocy. W tle konkretny powód

2024-01-06 08:45 aktualizacja: 2024-01-06, 12:17
Karetki pogotowia w Zakopanem (zdjęcie ilustracyjne), fot. PAP/Grzegorz Momot
Karetki pogotowia w Zakopanem (zdjęcie ilustracyjne), fot. PAP/Grzegorz Momot
Ratownicy z zakopiańskiego pogotowia uważają, że trzy karetki na cały powiat to zbyt mało, zwłaszcza w sezonie turystycznym, kiedy pod Tatry przyjeżdża kilkakrotnie więcej turystów, niż jest mieszkańców. Dlatego apelują do mieszkańców, aby sami szkolili się z udzielania pierwszej pomocy.

Z niektórych danych wynika, że pod Tatrami w sezonie świąteczno-noworocznym było około 200 tysięcy turystów. W całym powiecie tatrzańskim, który liczy blisko 70 tys. mieszkańców, stacjonują tylko trzy karetki pogotowia ratunkowego, w tym - dwie w Zakopanem i jedna w Bukowinie Tatrzańskiej. W okresie sezonów turystycznych - letniego i zimowego, w Bukowinie stacjonuje dodatkowy ambulans, ale Zakopane ma stałe dwa Zespoły Ratownictwa Medycznego, obsługujące cały powiat.

"To jednak przy takim natłoku gości i wszechobecnych korkach na tatrzańskich drogach może spowodować, że dojazd karetki się wydłuży. Dlatego apelujemy do mieszkańców, aby szkolili się, jak reagować i udzielić pomocy w razie nagłego zatrzymania krążenia" – powiedział Paweł Mickowski, koordynator Zespołów Ratownictwa Medycznego w Szpitalu Powiatowym im. dra Tytusa Chałubińskiego w Zakopanem.

Przeszkodą w szybkim dotarciu do potrzebującego pomocy są często warunki atmosferyczne, które utrudniają poruszanie się po drogach, szczególne w terenie górskim, we wsiach odległych od stacji pogotowia.

"Mieszkańcy nie mają świadomości, że każda minuta jest na wagę złota. Boją się, że zaszkodzą, że nie zrobią tego tak dobrze jak ktoś inny. Nie o to chodzi - zapewniam, że nie zaszkodzimy pacjentowi uciskając mu klatkę piersiową. Wręcz przeciwnie zwiększymy jego szanse na przeżycie, gdy spróbujemy. Jeden to zrobi lepiej, drugi gorzej, ale pierwsze minuty są nieocenione" - dodał ratownik.

Zapewnił, że jeżeli ktoś nie jest pewny swoich działań, to dyspozytor pogotowia dokładnie poinstruuje, co zrobić w danej sytuacji. Ponadto infrastruktura turystyczna pod Tatrami cały czas się powiększa.

Według ratowniczych statystyk to pierwsze 6 minut często decyduje o uratowaniu poszkodowanego.

"Patrząc na statystyki, aktualnie mamy największy problem w samym mieście Zakopane. Karetka stacjonująca przy szpitalu jeździ także do odległych wsi – Witowa, do Zębu, czy Białego Dunajca. W jednym czasie te dwa zespoły mogą być w różnych miejscach. Trzeci zespół powinien tu działać przynajmniej w porze dziennej" – wyjaśnił Paweł Mickowski i dodał, że ratownicy są gotowi na dodatkowe dyżury, władze jednak muszą znaleźć pieniądze na uruchomienie zespołu.

W celach instruktażowych Zespół Ratownictwa Medycznego w Zakopanem z własnej inicjatywy uruchomił kanał na YouTube, gdzie na kilkuminutowym filmie ratownicy uczą, jak się zachować w przypadku nagłego zatrzymania krążenia. W planach są kolejne odcinki - o zadławieniu i postępowaniu przy krwotoku. Ratownicy podkreślają, że film stworzyli w wolnym czasie, gdyż swoją pracę traktują jako misję i pasję.

Za zabezpieczenie medyczne w powiecie odpowiada starosta, ale pogotowie ratunkowe finansuje urząd wojewódzki. Jak powiedział PAP starosta tatrzański Piotr Bąk, w Zakopanem jest już kolejny ambulans i wystarczająca ilość ratowników medycznych, ale do uruchomiania zespołu potrzebne są pieniądze.(PAP)

autor: Szymon Bafia

nl/