"Komety to lodowo-skalne okruchy wielkości kilku–kilkunastu kilometrów. Nawet trudno mówić o ich średnicy, bo zwykle to nieregularne obiekty, które krążą w kosmosie" - mówi Nauce w Polsce astronom Jerzy Rafalski z Centrum Popularyzacji Kosmosu Planetarium w Toruniu.
Pozornie ich opis nie brzmi atrakcyjnie. Jak opisuje astronom, przypominają one brudną pryzmę śniegu. Gdy kometa zbliża się do Słońca, wzrasta jej temperatura, lody sublimują, pojawia się otoczka i słynny warkocz. Otwierają się też gejzery na powierzchni, a przez to trudno przewidzieć dokładne zachowanie komety. Wskutek erupcji gejzeru kometa może nagle pojaśnieć.
"Komety są więc nieprzewidywalne, kapryśne, zachowują się tak, jak chcą. Astronomowie oczywiście bardzo dobrze znają ich orbity, zwłaszcza jeśli mamy do czynienia z kometą okresową, która wielokrotnie wraca w okolice Słońca. Ale nawet one zachowują się po swojemu" - opisuje Jerzy Rafalski.
Swą niesforność pokazuje aktualnie astronomom kometa 12P/Pons-Brooks. To kometa okresowa, która wraca w okolice Słońca co 71 lat. Zyskałą nawet miano "diabelskiej komety", co zawdzięcza dziwnym rogom widocznym na jej zdjęciach. Rogi te powstały wskutek wybuchów na jej powierzchni.
"Obraz tej komety cały czas się zmienia. Wszystko zależy od tego jak fontanny pyłu i gazu są wyrzucane z gejzerów w przestrzeń kosmiczną. Pył i gaz są podświetlane przez Słońce dlatego obserwujemy coś, co przypomina rogi" - wyjaśnia ekspert.
Na niebie z terytorium Polski jest widoczna od pierwszej połowy marca i będzie można ją obserwować jeszcze na początku kwietnia. Powinna być widoczna przez lornetkę. "Liczymy, że któryś z gejzerów otworzy się, kometa pojaśnieje i przy dobrych warunkach zobaczymy ją nawet gołym okiem" - zaznacza astronom.
21 kwietnia kometa ta znajdzie się najbliżej Słońca. W czerwcu będzie najbliżej Ziemi, ale nie będzie już wtedy widoczna z terytorium Polski.
Komety 12P/Pons-Brooks należy wypatrywać wieczorem nad zachodnim horyzontem. Warto naszykować aparaty fotograficzne, bo one lepiej złapią obraz komety oraz lornetki.
Jeszcze większą atrakcją dla miłośników astronomii może być kometa C/2023 A3 (Tsuchinshan–ATLAS). Naukowcy znają i obserwują ją od zaledwie roku. Nie jest to jednak kometa okresowa, Układ Słoneczny odwiedzi po raz pierwszy w historii.
Według wyliczeń badaczy najbliżej słońca będzie 27 września, a najbliżej Ziemi 12 października. Minie naszą planetę w odległości 70 milionów kilometrów.
"Teoretycznie powinniśmy ją widzieć nieźle nad zachodnim horyzontem. Niektórzy mówią, że będzie ledwo widoczna gołym okiem. Zdaniem innych ponieważ będzie oświetlana przez Słońce będzie podświetlana przez Słońce od tyłu to można liczyć, że może być dużo jaśniejsza od przewidywań, z wyraźnym, choć niezbyt długim warkoczem. Na takie jasne komety czekamy od lat 90. XX wieku" - opisuje rozmówca Nauki w Polsce.
Nauka w Polsce, Ewelina Krajczyńska-Wujec
ep/