To był atak terrorystyczny - przekazały władze Iranu. W czwartek w kraju obowiązuje żałoba narodowa.
Nikt nie przyznał się do odpowiedzialności za zamach, króry uznano za najbardziej śmiercionośny atak terrorystyczny w Iranie od czasu rewolucji islamskiej w 1979 roku.
Do dwóch, następujących krótko po sobie wybuchów bombowym doszło w środę po południu na trasie wiodącej na cmentarz, na którym pochowano Sulejmaniego. Kiedy doszło do eksplozji, na cmentarzu i prowadzącej do niego trasie znajdowały się tłumy uczestniczące w obchodach czwartej rocznicy śmierci generała.
Państwowa telewizja, która początkowo sugerowała, że przyczyną eksplozji był wybuch butli z gazem, stwierdziła następnie, że doszło do ataku terrorystycznego. Irańska agencja Tasnim, powołując się na lokalne źródła, podała, że zostały zdetonowane materiały wybuchowe umieszczone w dwóch torbach.
Wcześniej podawano, że w wybuchach zginęły 103 osoby. Liczba ta została skorygowana po tym, gdy urzędnicy zdali sobie sprawę, że niektóre nazwiska na liście ofiar zostały powtórzone - powiedział państwowej telewizji irański minister zdrowia. Jak ostrzegł, wielu rannych jest jednak w stanie krytycznym, więc liczba ofiar śmiertelnych może wzrosnąć.
Generał Sulejmani był dowódcą Al Kuds, elitarnej jednostki irańskiej Gwardii Rewolucyjnej stworzonej do walki i prowadzenia działań wywiadowczych oraz dywersji poza granicami Iranu oraz propagowania islamskiej rewolucji. Po jego śmierci amerykańska CBS News określiła jego rangę jako porównywalną do stanowiska sekretarza stanu, szefa CIA i dowódcy Pentagonu w USA w jednym. Uważano, że może objąć najwyższe stanowiska w kraju. Po obaleniu Saddama Husajna Sulejmani organizował sabotaż i ataki na żołnierzy amerykańskich w Iraku. W czasie wojny w Syrii dowodził szyickimi milicjami walczącymi w obronie prezydenta Baszara al-Assada. W analizie Modern War Institute w amerykańskim West Point oceniano go jako drugą najpotężniejszą osobę w Iranie po najwyższym duchowo-politycznym przywódcy Iranu ajatollahu Ali Chameneim. Wspomniano, że badania opinii publicznej wskazują, iż cieszył się poparciem ośmiu na dziesięciu Irańczyków.
Sulejmani zginął 3 stycznia 2020 roku na lotnisku w Bagdadzie wskutek amerykańskiego ataku dronów. Władze USA twierdziły, że stał za dokonanymi i planował kolejne zamachy na amerykańskie obiekty na Bliskim Wschodzie. Ich celem miałyby być m.in. amerykańskie ambasady i bazy wojskowe, a same zamachy miały nastąpić "wkrótce". (PAP)
kgr/