26-letnia łodzianka po raz drugi jest w 3. rundzie Wielkiego Szlema. Wcześniej ten etap osiągnęła w Wimbledonie 2022, ale wtedy nie sprostała utytułowanej Rumunce Simonie Halep.
Teraz podopieczna trenera Andrzeja Kobierskiego, która w 2. rundzie wyeliminowała rozstawioną z numerem 16. Francuzkę Caroline Garcię 6:4, 7:6 (7-2), ma znacznie większe szanse zrobić krok naprzód. Zmierzy się bowiem z 21-letnią rosyjską kwalifikantką Anastazją Zacharową.
Wielkoszlemowa debiutantka zajmuje 190. miejsce na liście WTA, a więc plasuje się 121 pozycji niżej od Polki. W środę jednak w 49 minut odprawiła 109. w świecie Słowenkę Kaję Juvan 6:1, 6:1.
Był to już piąty mecz Zacharowej w Melbourne, bowiem pierwsze trzy przypadły na kwalifikacje. Na korcie spędziła w sumie 7 godzin i 34 minuty, a Fręch w dwóch występach aż 5 godzin i 17 minut, bowiem w 1. rundzie stoczyła ponadtrzygodzinną batalię z Australijką Darią Saville.
Łodzianka zmierzyła się już raz z Zacharową. W grudniu 2022 roku w dwóch setach pokonała ją w ćwierćfinale zawodów ITF w Dubaju. Do tej pory Rosjanka grała głównie właśnie w tej rangi turniejach.
"Jak ktoś przechodzi dwie rundy, a wcześniej wygrywa trzy mecze w kwalifikacjach, to musi dobrze grać i to nie może być przypadek. Po takiej serii zwycięstw nabiera się też pewności. Ale na pewno obejrzymy mecz z Juvan, może inne też i będziemy gotowi na kolejną rywalkę" - zapowiedział na antenie Eurosportu trener Kobierski.
Polka w "wirtualnym" rankingu WTA zajmuje 56. lokatę, a więc najwyższą w karierze, gdyż w szóstej dziesiątce jeszcze nie była. Gdyby pokonała kolejną przeszkodę, zapewne zrealizowałaby swój cel, jakim był awans do TOP50 kobiecego tenisa. Jednocześnie zostałaby drugą rakietą Polski, bowiem wyprzedziłaby Magdę Linette, która po odpadnięciu w 1. rundzie i stracie punktów za ubiegłoroczny półfinał znacznie spadła w klasyfikacji.
Za sukcesem sportowym idą również profity finansowe. Fręch zarobiła już w Melbourne 255 tys. dolarów australijskich, czyli ok. 675 tys. złotych. Przejście kolejnej rundy wiązałoby się z prawie milionową premią.
Mecz Fręch z Zacharową organizatorzy wyznaczyli jako drugi w piątek na Kia Arena, czwartym pod względem wielkości stadionem w kompleksie Melbourne Park, z trybunami na pięć tysięcy miejsc. Ponieważ wcześniej zagrają mężczyźni, to Polka i występująca jako sportowiec neutralny Rosjanka mogą wyjść na kort ok. 3-4 nad ranem.
W piątek zmagania deblowe zainauguruje też Katarzyna Piter. Polka w parze z Białorusinką Lidziją Marozawą jako pierwsze, czyli o godz. 1 w nocy, spotkają się na na korcie numer 7 Japonką Shuko Aoyamą i Serbką Aleksandrą Krunic. Pierwotnie ten mecz był zaplanowany na czwartek, ale z powodu opóźnień z powodu opadów deszczu tego dnia nie udało się go rozegrać.(PAP)
sma/