Bartoszewski: naganne jest, gdy członek rządu głosuje przeciw projektom rządowym

2024-07-30 10:07 aktualizacja: 2024-07-30, 12:45
Minister rodziny, pracy i polityki społecznej Agnieszka Dziemianowicz-Bąk i minister do spraw Równości Katarzyna Kotula, fot. PAP/Rafał Guz
Minister rodziny, pracy i polityki społecznej Agnieszka Dziemianowicz-Bąk i minister do spraw Równości Katarzyna Kotula, fot. PAP/Rafał Guz
Naganne jest gdy członek rządu głosuje przeciw rządowemu projektowi - stwierdził wiceszef MSZ Władysław T. Bartoszewski (PSL) podnosząc się do głosowania posłanek Lewicy i członkiń rządu Agnieszki Dziemianowicz-Bąk i Katarzyny Kotuli przeciw rządowej ustawie wspierającej działania wojska i służb.

Głosowanie nad projektem ustawy wspierającej działania wojska i służb odbyło się 12 lipca. Przeciwko opowiedziało się aż 14 z 26 posłów klubu Lewicy, którzy uważają, że ustawa zawiera przepisy mogące zapewnić bezkarność żołnierzom sięgającym po broń. Wśród nich były dwie ministry - szefowa MRPiPS Agnieszka Dziemianowicz-Bąk oraz ministra równości Katarzyna Kotula.

Bartoszewski został we wtorek zapytany w Radiu Zet o opinię innego polityka PSL Marka Sawickiego, który w poniedziałek w rozmowie z Interią ocenił, że "jeżeli ministrowie nie głosują za rządowymi projektami, to nie ma innej formuły jak tylko dymisja".

Wiceszef MSZ ocenił, że głosowanie ministrów przeciw rządowemu projektowi jest naganne. "Bo projekt rządowy ma to do siebie, że jeśli jest się członkiem rządu, to trzeba go popierać. Można argumentować na posiedzeniu Rady Ministrów, zgłaszać zdanie przeciwne, ale jak jest podjęta decyzja przez cały rząd, to każdy minister powinien go popierać" - powiedział Bartoszewski.

Dopytywany o rosnące napięcie między PSL a Lewicą, Bartoszewski wskazał na koalicyjną naturę rządu, złożonego z czterech partii. "Te cztery partie przed stworzeniem rządu porozumiały co do programu (...) A Lewica teraz forsuje swoje obietnice wyborcze, z którymi szła do wyborów, które jednak w tym porozumieniu nie zostały zawarte" - powiedział.

Wiceszef MSZ bardzo negatywnie ocenił również protest przed Sejm, który zorganizowano po tym, gdy nie zostały uchwalone zmiany w prawie dekryminalizującej pomoc w aborcji. "Wulgaryzmy (...), okrzyki, to, że biura poselskie naszych posłów z PSL są oblewane czerwoną farbą - to nie jest przykład demokracji parlamentarnej" - powiedział. Stwierdził, że projekt w sprawie dekryminalizacji pomocy w aborcji "nie przeszedł", bo w obecnym Sejmie "nie ma większości lewicowej".

W podobny sposób w rozmowie z Interią wypowiadał się poseł PSL Marek Sawicki, który podkreślał, że "jasne było", iż w "PSL nie będzie w sprawie aborcji dyscypliny i że to wielki znak zapytania, jak ostatecznie to głosowanie wypadnie". Jego zdaniem "skala hejtu", który wylał się na PSL, a na niego - jak ocenił - w sposób "szczególny", jest "kompletnie niewspółmierna do problemu".

Za uchwaleniem nowelizacji Kodeksu karnego, głosowało 215 posłów. Przeciwko było 218, a dwóch wstrzymało się od głosu. Na 29 głosujących posłów klubu PSL-Trzecia Droga za uchwaleniem ustawy było tylko czterech. W zeszłym tygodniu projekt w wersji, które 12 lipca została poddana pod głosowanie, podpisany przez cały klub Lewicy, część posłów klubu KO, jedną posłankę z PSL-TD oraz czworo posłów klubu Polska 2050-TD, jeszcze raz wpłynął do Sejmu.

sma/