BBC: rosyjski pilot próbował w 2022 r. zestrzelić brytyjski samolot nad Morzem Czarnym

2023-09-14 10:41 aktualizacja: 2023-09-14, 13:46
Rosyjskie SU-27 podczas pokazu w Sankt Petersburgu, fot. PAP/EPA/ANATOLY MALTSEV
Rosyjskie SU-27 podczas pokazu w Sankt Petersburgu, fot. PAP/EPA/ANATOLY MALTSEV
Rosyjski pilot próbował we wrześniu zeszłego roku zestrzelić samolot obserwacyjny RAF-u w międzynarodowej przestrzeni powietrznej nad Morzem Czarnym, błędnie uważając, że ma pozwolenie na oddanie strzału - ujawniła w czwartek stacja BBC.

Według oficjalnych rosyjskich wyjaśnień, oddanie strzału w kierunku brytyjskiego samolotu było spowodowane "usterką techniczną". Wyjaśnienia te zostały zaakceptowane przez brytyjskie ministerstwo obrony.

Jednak trzy wysokie rangą zachodnie źródła obronne mające wiedzę na temat incydentu z 29 września 2022 r., przekazały BBC, że rosyjska komunikacja przechwycona przez brytyjski samolot, na pokładzie którego mogło być do 30 osób, pokazuje obraz wydarzeń znacznie różniący się od oficjalnej wersji.

Wynika z niego, że gdy dwa rosyjskie Su-27 zbliżyły się do samolotu rozpoznawczego RAF-u RC-135 Rivet Joint, otrzymały komunikat od kontrolera stacji naziemnej. Jedno z zachodnich źródeł powiedziało BBC, że słowa brzmiały "macie cel". Ten niejednoznaczny zwrot został zinterpretowany przez jednego z rosyjskich pilotów jako pozwolenie na ostrzał.

Cytowane źródła wskazują, że niejednoznaczny język wydaje się świadczyć o wysokim stopniu nieprofesjonalizmu zaangażowanych osób. Dla kontrastu , piloci NATO używają bardzo precyzyjnego języka, gdy proszą o pozwolenie na ostrzał i je otrzymują - zaznacza BBC.

Rosyjski pilot wystrzelił rakietę powietrze-powietrze, która z powodzeniem wystartowała, ale nie trafiła w cel. Było to chybienie, a nie awaria. Źródła obronne powiedziały BBC, że następnie wybuchła kłótnia między dwoma rosyjskimi pilotami. Pilot drugiego Su-27 uważał, że nie otrzymał pozwolenia na oddanie strzału. Mimo to pierwszy pilot wystrzelił kolejny pocisk, który miał po prostu spaść ze skrzydła, co sugeruje, że broń albo działała nieprawidłowo, albo wystrzał został przerwany.

Trzy tygodnie później brytyjski rząd potwierdził, że incydent miał miejsce i przyjął wyjaśnienia rosyjskiego ministerstwa obrony, które nazwało go "usterką techniczną". 20 października ówczesny minister obrony Ben Wallace powiedział w Izbie Gmin: "Nie uważamy tego incydentu za celową eskalację ze strony Rosjan, a nasza analiza potwierdza, że był on spowodowany awarią".

Ale według amerykańskich ocen, incydent był znacznie poważniejszy niż to przedstawiano, a dziennik "New York Times" już wcześniej sugerował, powołując się na niewymienionych z nazwiska urzędników, że przyczyną mogło być złe zinterpretowanie rozkazu wydanego z ziemi.

Jak wyjaśnia BBC, może istnieć kilka powodów, dla których brytyjskie ministerstwo obrony nie chciało ujawnić szczegółów. Po pierwsze, Wielka Brytania nie chciała upubliczniać zakresu gromadzenia danych wywiadowczych i szczegółów przechwyconej komunikacji. Co ważniejsze, żadna ze stron nie chciała eskalacji - takiej, która mogłaby potencjalnie wciągnąć członka NATO w militarną konfrontację z Rosją. Jednak incydent ten po raz kolejny pokazuje, jak jeden błąd i błędna kalkulacja jednej osoby może wywołać szerszy konflikt.

BBC przypomina, że to nie jedyny przypadek, gdy lekkomyślny rosyjski pilot celuje w NATO-wski samolot w międzynarodowej przestrzeni powietrznej. W marcu tego roku, również nad Morzem Czarnym, rosyjski odrzutowiec zestrzelił amerykańskiego bezzałogowego drona obserwacyjnego.

Wskazuje też, że pomimo zdarzenia z września zeszłego roku, brytyjskie siły powietrzne nie przerwały lotów obserwacyjnych nad Morzem Czarnym, choć od tego czasu samoloty obserwacyjne są eskortowane przez myśliwce Typhoon uzbrojone w pociski powietrze-powietrze. Wielka Brytania jest jedynym krajem NATO, który prowadzi załogowe misje nad Morzem Czarnym.

 

Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)

sma/