Będzie protest w dniu wyborów w Rosji? Współpracownik Nawalnego apeluje

2024-02-27 14:41 aktualizacja: 2024-02-27, 15:56
Protesty po śmierci Aleksieja Nawalnego Fot. DUMITRU DORU/PAP/EPA
Protesty po śmierci Aleksieja Nawalnego Fot. DUMITRU DORU/PAP/EPA
Wezwanie do protestu w dniu wyborów było „bezpośrednim testamentem politycznym Aleksieja Nawalnego” – oświadczył we wtorek współpracownik tego zmarłego w łagrze w niewyjaśnionych okolicznościach opozycyjnego polityka Leonid Wołkow.

We wpisie w mediach społecznościowych 1 lutego Nawalny zaapelował, by w dniu wyborów 17 marca oponenci Putina przyszli na głosowanie o tej samej godzinie, dokładnie w samo południe.

„Mamy jego bezpośredni testament polityczny. Południe przeciwko Putinowi. To jego (Nawalnego) ostatni polityczny komunikat” – powiedział Wołkow w nagraniu opublikowanym w YouTube.

„Teraz nie jest to tylko działanie polityczne, którego celem jest przezwyciężenie osamotnienia, izolacji. To miting żałobny, to obywatelski pogrzeb. To akcja poświęcona jego pamięci. Akcja, o którą on nas prosił” – dodał aktywista.

„Nieważne, co będą robić ludzie, którzy przyjdą do lokali wyborczych, głosować, nie głosować, niszczyć karty wyborcze. To nie ma żadnego znaczenia. Ważne jest, by przyjść i się zobaczyć, popatrzeć na siebie nawzajem” – podkreślił.

W zamierzeniu Nawalnego taka forma protestu pozwoli ludziom „zobaczyć się”, ale nie ryzykować, że staną się obiektem represji ze strony władz.

Wybory prezydenckie w Rosji

17 marca w Rosji mają odbyć się kolejne „wybory prezydenckie”, których faworytem jest Władimir Putin. Udział kandydatów opozycji nie jest w nich przewidziany, a kandydaci wypowiadający się przeciwko wojnie nie zostali dopuszczeni do wyborów. Jak pisze agencja Reutera, władze Rosji już ostrzegły, że „siły ekstremistyczne” będą wzywać do działań, które rzekomo są sprzeczne z prawem.

Rosyjskie służby więzienne oznajmiły 16 lutego, że opozycjonista Aleksiej Nawalny zmarł nagle w kolonii karnej za kołem podbiegunowym w Jamalsko-Nienieckim Okręgu Autonomicznym. Nawalny miał "poczuć się źle" i "stracić przytomność". Mimo wezwania pogotowia i prób reanimacji opozycjonista zmarł - utrzymywały służby więzienne.

W styczniu minęły trzy lata, odkąd Nawalny został aresztowany i uwięziony po powrocie do Rosji z Niemiec, gdzie leczył się po próbie otrucia, przeprowadzonej najpewniej przez rosyjskie służby specjalne. Władze wszczęły wobec niego kolejne sprawy karne, skutkujące wyrokami przewidującymi łącznie ponad 30 lat pozbawienia wolności.

mar/