Jako student Kwiatkowski był członkiem młodzieżowych organizacji niepodległościowych „Zet” i „Zarzewie” oraz Polskich Drużyn Strzeleckich.
„'Zet', Związek Młodzieży Polskiej, wymagał od członków przygotowania zarówno do walki zbrojnej o niepodległość Polski, jak i do pracy dla przyszłej Polski niepodległej” - przypomniał Stefan Bratkowski (1934-2021) w artykule pt. „Fachowiec – nie tylko legenda”. „Oni traktowali to absolutnie serio – dzięki nim Polska weszła w niepodległość z całą armią fachowców najwyższej klasy” – podkreślił.
„Kwiatkowski planował budowę silnego polskiego przemysłu, chciał wprowadzić do Polski elementy gospodarki planowej, które sprawiłyby, że w połowie lat 50. osiągnęlibyśmy poziom najbardziej uprzemysłowionych krajów Europy Zachodniej” – powiedział PAP Wojciech Tomczyk, autor sztuki „Imperium”, zrealizowanej w Teatrze Telewizji (2019), w której autor „Sztafety” Melchior Wańkowicz i wicepremier II RP Eugeniusz Kwiatkowski rozmawiają na temat Centralnego Okręgu Przemysłowego. „On to zakładał i chciał pogodzić z oczywistymi interesami obronności kraju. Wiedział, że w tym miejscu w Europie, może istnieć tylko państwo silne, rządne, demokratyczne, solidarne, uprzemysłowione i zapewniające gwarancję bezpieczeństwa i dobrobytu wszystkim swoim obywatelom” – wyjaśnił.
„Przeszedł Kwiatkowski do historii jako twórca Gdyni, ale określenie to znacznie zawęża jego rolę. Polegała ona na ocaleniu i umocnieniu niezależności gospodarczej, bez której Polska nie mogła się ostać jako niepodległe Państwo” - ocenił Jan Nowak Jeziorański w artykule „Człowiek ze złota. Wspomnienie o Eugeniuszu Kwiatkowskim” („Tygodnik Powszechny”,1996).
Eugeniusz Kwiatkowski urodził się 30 grudnia 1888 r. w Krakowie w rodzinie Jana, prawnika, urzędnika kolejowego. Kształcił się we lwowskim Gimnazjum Franciszka Józefa, następnie w Gimnazjum Ojców Jezuitów w Chyrowie, gdzie w 1907 r. zdał maturę. Studiował na Wydziale Chemii Technicznej Politechniki Lwowskiej, później na uniwersytecie w Monachium.
27 września 1913 r. Eugeniusz ożenił się z Leokadią Glazer – rozłączyła ich po przeszło 60 latach śmierć Kwiatkowskiego.
Podczas I wojny światowej służył w Legionach Polskich, działał w Polskiej Organizacji Wojskowej. W czasie wojny polsko-bolszewickiej 1920 r. zatrudniono go w sekcji chemicznej Głównego Urzędu Zaopatrzenia Armii przy Ministerstwie Spraw Wojskowych. W 1921 roku zaczął wykładać na Wydziale Chemicznym Politechniki Warszawskiej, dwa lata później objął funkcję dyrektora technicznego chorzowskiej Państwowej Fabryki Związków Azotowych - wcześniej niemieckiej.
„Były 'Zetowiec', już właściciel fabryki, którą sam stworzył w Szwajcarii, niejaki Ignacy Mościcki, do przejmowanych Azotów chorzowskich ściągnął, jako nowego dyrektora młodszego 'Zetowca', niejakiego Eugeniusza Kwiatkowskiego, jako dyrektora technicznego. Fachowcy niemieccy mówili, że im prędzej kaktusy na dłoniach wyrosną, niż Polacy kiedykolwiek zakłady uruchomią” - napisał Bratkowski. „Pracowały już po miesiącu” - dodał.
„Byli nie tylko sprawni i kompetentni. Co równie ważne, z ich wyobraźnią jutra, dosłownie z dnia na dzień budowali nową Polskę” – podkreślił Bratkowski. Przypomniał, że „jeden z największych inżynierów Polski w historii” Tadeusz Wenda, dzięki Kwiatkowskiemu mógł zbudować „w nieprawdopodobnym tempie największy port na Bałtyku”. Kwiatkowski potrafił docenić ekonomiczne znaczenie dostępu Polski do Morza Bałtyckiego. „Pozostaje dziś we władaniu naszem mały skrawek wybrzeża, reprezentujący już tylko około 3 proc. naszej granicy państwowej. Ale wielkość 'jakościowa' tej granicy morskiej tylko od nas samych zależy, od sumy pracy, wiedzy, wytrwałości, którą nad Bałtyk przyniesiemy” – pisał w rozprawie pt. „Powrót Polski nad Bałtyk” (1930).
Również „w iście amerykańskim tempie”, rósł polski przemysł chemiczny, zaś od połowy lat trzydziestych XX wieku Centralny Okręg Przemysłowy. „Jeśli Mościcki jako prezydent patronował temu rozwojowi, to wcielał go w życie jako minister - Kwiatkowski. Skutecznie, a z niebywałym rozmachem” – napisał Bratkowski. „W każdej dziedzinie – kiedy w Łodzi padły w Wielkim Kryzysie, wielkie zakłady Scheiblera-Grohmana, Kwiatkowski dobrał właściwych fachowców i po ledwie pół roku zakłady sprzedawały więcej niż przed kryzysem, włącznie z eksportem” – podkreślił Bratkowski.
„Do dziś nie podziwia się i nie studiuje praktycznych doświadczeń cudu, który sprawili” – wypomniał wieloletni redaktor „Życia i Nowoczesności”.
„Imperium” jest pierwszym dramatem o Eugeniuszu Kwiatkowskim. „To też pewien problem – w Polsce nie robi się sztuk o wybitnych Polakach. Nie ma też dobrej biografii Kwiatkowskiego, jego spuścizna jest dość zaniedbana” – ocenił Wojciech Tomczyk. „To bardzo trudny bohater, bo nie prowadził bitew, nie dowodził armiami, nie wysadzał niczego w powietrze, a wręcz przeciwnie: budował i jeszcze raz budował. Budował przed wojną i po wojnie” – podkreślił.
Kariera polityczna Kwiatkowskiego zaczęła się po przewrocie majowym 1926 r., gdy premier Kazimierz Bartel powierzył mu stanowisko ministra przemysłu i handlu. W latach 1926-30 nowy minister pozyskał olbrzymie fundusze, dzięki którym Gdynia szybko stała się jednym z największych i najnowocześniejszych portów na Bałtyku i rozwijała się jako nowoczesne miasto. „Każdy nowy metr wybrzeża, każdy nowy dźwig, każdy skład towarowy, każda nowa placówka handlowa w Gdyni, każde ulepszenie komunikacji, każdy nowy okręt, każda nowa fabryka na Wybrzeżu, każdy bank, każda nowa więź cementująca Gdynię z Pomorzem, a całe województwo pomorskie z resztą państwa, to wielka zdobycz, to poważny aktyw naszego dorobku państwowego” - pisał Eugeniusz Kwiatkowski w wydanej w 1931 r. książce „Dysproporcje. Rzecz o Polsce przeszłej i obecnej”.
Popierał rozwój handlu morskiego i powstanie Dalekomorskiej Floty Rybackiej. Jako minister przemysłu i handlu przyczynił się też do budowy fabryki związków azotowych w Mościcach pod Tarnowem. W 1928 r. został posłem z ramienia Bezpartyjnego Bloku Współpracy z Rządem. Polityka jednak rzadko kroczy prostymi drogami. „Po sierpniu 1930 Piłsudski musiał uznać, że w Kwiatkowskim przestał mieć lojalnego współpracownika; szczególnie zaś niepokojący mógł mu się wydać znany wpływ ministra przemysłu i handlu na Prezydenta” – napisał prof. Andrzej Romanowski w artykule pt. „Eugeniusz Kwiatkowski – polski życiorys” („Znak”, 1985). „Ponieważ zaś, równocześnie, padały zarzuty na temat nadmiernego rozkręcenia inwestycji, kosztownego importu i ujemnego ostatnio bilansu handlowego, Marszałek wykluczył zapewne możliwość dalszego udziału Kwiatkowskiego w pracach rządu” – dodał.
W latach 1931-35 był Kwiatkowski dyrektorem Państwowych Fabryk Związków Azotowych w Chorzowie i Mościcach. Zrezygnował z tej funkcji, obejmując w 1935 r. – już po śmierci Piłsudskiego - tekę wicepremiera i ministra skarbu w gabinecie Mariana Zyndrama-Kościałkowskiego, a następnie Felicjana Sławoja Składkowskiego. Prezydent Ignacy Mościcki chciał wprawdzie wówczas, by to Kwiatkowski był premierem, ale zaoponował przeciwko temu Edward Rydz-Śmigły.
Wicepremier Kwiatkowski zaproponował wówczas piętnastoletni plan rozwoju gospodarczego Polski. W latach 1939-42 miał być rozbudowany sektor zbrojeniowy, w latach 1942-45 infrastruktura komunikacyjna (sieć drogowa i kolejowa, przemysł środków transportu), w kolejnych latach nacisk miał być położony na rozwój rolnictwa oraz wyrównywanie różnic między Polską A i Polską B.
„On nie myślał w perspektywie roku czy dwóch, był politykiem myślącym strategicznie – a miejsce Polski w Europie się nie zmieniło. Norman Davies napisał o naszej historii książkę 'Boże igrzysko' i to igrzysko, w którym Polska bierze udział, dalej trwa, ono się nie skończyło. Nie możemy się okłamywać: jesteśmy w bardzo trudnym położeniu geopolitycznym i ciągle na świecie istnieją siły, dla których istnienie Polski nie jest oczywistą koniecznością” – przypomniał Wojciech Tomczyk. Jego zdaniem, przesłanie Eugeniusza Kwiatkowskiego o silnej Polsce nadal pozostaje żywe.
Po agresji Niemców, a później Sowietów, Kwiatkowski wraz z rządem przekroczył granicę z Rumunią, gdzie został internowany. „Wtedy widział ostatni raz marszałka Rydza-Śmigłego. Świadkowie tamtych dni zapamiętali moment pożegnania tych dwóch wielkich antagonistów. Zgnębionemu Śmigłemu, który był bez grosza, minister skarbu Kwiatkowski wręczył jedyny, jaki posiadał, banknot dwudziestodolarowy, Marszałek potwierdził odbiór na swoim bilecie wizytowym” – napisał Andrzej Romanowski.
W Rumunii Kwiatkowski spędził kilka lat, ignorowany przez premiera Władysława Sikorskiego, tam również dotarła doń tragiczna wieść o śmierci pierworodnego syna Jana, który walcząc z Niemcami, 20 września 1939 roku został omyłkowo zastrzelony przez polskiego żołnierza. „Mówiono dawniej o nim, że zapowiada się jako 'drugie, poprawione wydanie ojca'” – przypomniał Romanowski.
Kolejną propozycję pracy Eugeniusz Kwiatkowski otrzymał już po wojnie – od Bolesława Bieruta.
„Krytykowano Kwiatkowskiego, że wrócił do kraju po 1945 roku, pod władzę obcą Polsce. Ale sam usłyszałem po latach od Niego samego: 'inżynier może zrobić coś dla kraju tylko w kraju'. Zagospodarowanie 500 kilometrów wybrzeża było wyzwaniem i niewyobrażalną szansą dla kraju – fantastyczną nawet dla nich z ich nieograniczoną wyobraźnią. Kwiatkowski podjął to wyzwanie. Przyszli doń natychmiast czołowi fachowcy, którzy przeżyli” – przypomniał Stefan Bratkowski.
Kwiatkowski nie miał żadnych złudzeń co do aliantów i ich stosunku do Polski. „Ileż wymowy politycznej ma fakt, że w kwietniu 1943 r. dowództwo brytyjskie i sowieckie torpedowało solidarnie wniosek co do udziału przedstawiciela Polski przy Najwyższym Dowództwie Wojsk Alianckich w Waszyngtonie” - pisał w książce pt. „W takim żyliśmy świecie”. „Polacy byli natchnieniem narodów, gdy składali daninę życia w obronie Anglii, pod Narvikiem, pod Tobrukiem czy pod Monte Cassino, ale byli całkowicie zbędni w kuźni planów i rozstrzygnięć wojennych i politycznych” – komentował.
Kwiatkowski został kierownikiem Delegatury Rządu ds. Odbudowy Wybrzeża oraz przewodniczącym Komisji Planu Rozbudowy Trójmiasta. Był także posłem na Sejm Ustawodawczy w latach 1947-52. Pozyskanie go było dla komunistów bardzo korzystne propagandowo – jego koncepcje jednak już jakby mniej. Forsował m.in. ideę przekopu Mierzei Wiślanej.
„Nowe władze polskie już od 1945 r. zapowiadały przekop Mierzei Wiślanej, aby wykorzystać położenie miasta i móc szybko odbudować gospodarczo Elbląg i region, o czym świadczą m.in. liczne artykuły prasowe z tamtego czasu” – przypomniał historyk Paweł Warot (wszystkoconajwazniesze.pl, 2020). „Niestety sowietyzacja Polski uniemożliwiała jakąkolwiek decyzję zmierzającą do zapewnienia Elblągowi wolnej żeglugi morskiej. Również kolejne porozumienia ze stroną sowiecką z lat 1945, 1957 i 1961 nic nie dawały. Sowieci nie przestrzegali zawieranych umów. Żaden polski statek morski do portu w Elblągu nie mógł wpłynąć, nie mówiąc o tym, aby na Zalew Wiślany wpływały statki innych bander. Sowieci nie życzyli sobie nikogo na Zalewie Wiślanym. Następowała pauperyzacja gospodarki morskiej Elbląga” – napisał.
W kwietniu 1948 roku Delegatura Rządu ds. Odbudowy Wybrzeża została zlikwidowana – Kwiatkowskiego odsunięto od funkcji i zabroniono przebywania na Wybrzeżu, wrócił więc do Krakowa. Podobny los spotkał jego współpracowników. „Dramatu, który decyzjami niszczycieli Polski dotknął potem ich wszystkich, nikt jeszcze nie opisał” – skomentował Stefan Bratkowski.
Dopiero w 1973 r. ekipa Edwarda Gierka poprosiła Kwiatkowskiego o zrecenzowanie koncepcji budowy Portu Północnego - sztandarowej podówczas „budowy socjalizmu”. „Przywrócenie do łask” było raczej pozorne, bo Kwiatkowski najwyraźniej był problemem dla komunistów jeszcze w latach osiemdziesiątych – w cytowanym wyżej artykule Andrzeja Romanowskiego można znaleźć osiem zaznaczonych ingerencji cenzury (zgodnie z peerelowską Ustawą o Kontroli Publikacji i Widowisk, redakcje miały prawo do takich zaznaczeń, jednak wydawnictwa podległe władzy „dobrowolnie” z tego prawa zrezygnowały – wyjątek stanowiły czasopisma wydawane przez organizacje katolickie – m.in. „Znak” i „Tygodnik Powszechny”).
Eugeniusz Kwiatkowski zmarł 22 sierpnia 1974 r. w Krakowie. Uroczystościom pogrzebowym na cmentarzu Rakowickim przewodniczył kard. Karol Wojtyła. „Rodzinie p. Eugeniusza Kwiatkowskiego, wybitnego Twórcy Gdyni i COP – przesyłam wyrazy głębokiego współczucie, po odejściu do Ojca Niebieskiego tak zasłużonego dla Polski Człowieka. Miałem możność przez szereg dni przebywać z Ministrem Kwiatkowskim w Łucku, w mieszkaniu Księdza Dra Kukuruzińskiego i bliżej poznać szlachetnego męża stanu. Dobry Bóg nagrodzi Jego cnoty chrześcijańskie i obywatelskie. Niech ta pewność będzie pociechą dla całej Rodziny, której z serca błogosławię” – napisał 29 sierpnia 1974 r. w liście kondolencyjnym prymas Polski kardynał Stefan Wyszyński.
Paweł Tomczyk (PAP)
kno/