Włoskie media opisały historię pochodzącego z Apulii Gianluigiego, który żyje na ulicy w nadmorskim mieście. Zawsze grał w Superenalotto skreślając te same liczby. Tak też było w październiku, gdy okazało się, że wypełniwszy kupon za 1,50 euro dzięki trafionej „czwórce” wygrał ponad 37 tysięcy euro.
To niewiele, jeśli weźmie się pod uwagę częste wielomilionowe, rekordowe wygrane w tej znanej grze, ale bardzo dużo dla kogoś, kto nie ma dachu nad głową.
Gdy mężczyzna poszedł po wygraną do kolektury, w której wypełnił kupon, jej właściciel był bardzo szczęśliwy. Powiedział lokalnym mediom: „Jesteśmy wszyscy tu zadowoleni, Gianluigi zasłużył na to. Najpierw spał na ławkach, czasem był podopiecznym Caritas, ale teraz będzie miał inne możliwości”.
Jednak po tej radości nadeszło rozczarowanie, ponieważ po to, by odebrać nagrodę, potrzebny jest numer identyfikacji podatkowej oraz ważna karta ubezpieczenia zdrowotnego. Okazało się, że mężczyzna nie ma ważnych dokumentów i to stało się bardzo trudną do pokonania przeszkodą.
Wiele osób z Senigallii, znających Gianluigiego zaangażowało się, by pomóc mu rozwiązać biurokratyczny problem. Włączył się w to też miejscowy Caritas. Po miesiącu firma Sisal - organizator gry podjęła decyzję odblokowaniu wygranej. Mężczyzna odebrał wystawiony mu czek. (PAP)
kw/