Jak powiedział podczas briefingu w Białym Domu Kirby, USS Eisenhower i grupa okrętów uda się w region Morza Śródziemnego w ramach planowanych wcześniej manewrów, ale dzięki temu będzie w stanie, gdy zajdzie taka potrzeba, wesprzeć grupę lotniskowcową USS Gerald Ford, która w środę dotarła do regionu by odstraszyć wrogów Izraela przed dołączaniem się do konfliktu.
Kirby zaznaczył jednocześnie, że mimo "niepokojących" ataków rakietowych z Libanu na północny Izrael jak dotąd nie ma sygnałów, by do wojny Izraela z palestyńskim Hamasem przyłączyli się inni aktorzy tacy jak Hezbollah.
Zaznaczył jednocześnie, że właśnie odstraszeniu innych podmiotów przed zaangażowaniem się w konflikt miało służyć przekierowanie uderzeniowej grupy lotniskowcowej w region wschodniego Morza Śródziemnego.
Rzecznik odniósł się też do losu palestyńskich cywilów w bombardowanej przez Izrael Strefie Gazy. Jak powiedział, władze Stanów Zjednoczonych popierają pomysł utworzenia korytarzy humanitarnych, by pozwolić na opuszczenie strefy wojennej przez mieszkańców i prowadzą w tej sprawie rozmowy. Zapewnił też, że USA będą kontynuować pomoc humanitarną dla Palestyńczyków, bo "oni nic złego nie zrobili" i nie mają nic wspólnego z Hamasem.
Pytany, czy ogłoszone przez Izrael oblężenie Strefy Gazy i odcięcie jej dostaw wody, żywności, prądu i gazu jest zgodne z prawem międzynarodowym, Kirby odmówił odpowiedzi. Zaznaczył jednak, że Ameryce zależy, by maksymalnie ograniczyć ofiary cywilne.
Co najmniej 22 Amerykanów zginęło w atakach Hamasu na Izrael
Przedstawiciel Białego Domu potwierdził wcześniejsze doniesienia, że bilans amerykańskich ofiar obecnego konfliktu to 22 osoby, jednak nie był w stanie potwierdzić, że wszystkie z nich zginęły w wyniku ataków Hamasu w Izraelu. Dodał, że 17 osób pozostaje zaginionych, zaś liczba znanych obywateli USA porwanych przez Hamas jako zakładników jest "bardzo, bardzo niewielka, mniej niż garstka".
Pytany, na ile administracja USA może wspomagać Izrael wojskowo bez dodatkowych środków uchwalonych przez Kongres, Kirby stwierdził, że zależy to od stopnia wykorzystywania zapasów. Zaznaczył jednak, że trwają rozmowy z kongresmenami na temat zapewnienia dodatkowych długoterminowych środków na wsparcie zarówno Izraela, jak i Ukrainy. Dodał, że zwłaszcza w przypadku pomocy dla Ukrainy dostępne środki są bliskie wyczerpania..
Jak wcześniej zapewnił na konferencji prasowej w kwaterze głównej NATO amerykański minister obrony Lloyd Austin, Stany Zjednoczone są w stanie i będą wspierać zarówno działania obronne Ukrainy przeciwko Rosji, jak i Izraela, który został zaatakowany przez palestyński Hamas.
"USA pozostają zdolne do rozmieszczenia swoich sił i zasobów, aby poradzić sobie z kryzysami w kilku miejscach jednocześnie. Dlatego stajemy zdecydowanie po stronie Izraela, jednocześnie nadal wspierając Ukrainę" - oświadczył Austin, który przebywa w Brukseli w związku z odbywającym się tam spotkaniem ministrów obrony Sojuszu Północnoatlantyckiego. (PAP)
Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)
mmi/