Bielan: PiS nie poprze Ursuli von der Leyen na stanowisko szefowej KE

2024-07-04 16:20 aktualizacja: 2024-07-05, 08:18
Ursula von der Leyen. Fot. PAP/EPA/OLIVIER HOSLET
Ursula von der Leyen. Fot. PAP/EPA/OLIVIER HOSLET
Eurodeputowani PiS nie poprą kandydatury Ursuli von der Leyen na przewodniczącą Komisji Europejskiej - powiedział PAP europoseł Adam Bielan, szef polskiej delegacji w grupie Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (EKR). Swoje poparcie wciąż negocjują Bracia Włosi premierki Giorgii Meloni.

Jak przyznał w rozmowie z PAP polityk, poparcie reelekcji przewodniczącej Komisji lub jego brak będzie raczej decyzją poszczególnych delegacji narodowych wchodzących w skład frakcji EKR niż wspólnym stanowiskiem grupy. Delegacja PiS, która jeszcze pięć lat temu dała zielone światło kandydaturze Ursuli von der Leyen na najwyższe stanowisko w UE, zapowiedziała, że tym razem nie udzieli jej poparcia. „Będziemy na pewno przeciwko” – powiedział szef polskiej grupy w EKR, eurodeputowany PiS Adam Bielan.

Bielan tłumaczył, że polscy konserwatyści są rozczarowani ostatnimi pięcioma latami rządów von der Leyen. „Sprzeciwiamy się pomysłom centralizacji UE i nowym Traktatom, bo uważamy, że ten proces znacząco ograniczy suwerenność państw członkowskich. Jesteśmy też przeciwni obecnej polityce migracyjnej Unii, czyli paktowi migracyjnemu i Zielonemu Ładowi. Czyli reasumując: trzem sztandarowym projektom politycznym obecnej Komisji Europejskiej” – skwitował polityk.

Polityk dodał, że pięć lat temu PiS postanowiło udzielić szefowej KE kredytu zaufania, zwłaszcza że alternatywą była kandydatura byłego komisarza UE Fransa Timmermansa, który dwie Komisje temu odpowiedzialny był za tekę "praworządnościową", a w tej kadencji (zanim opuścił Brukselę na rzecz polityki krajowej) wsławił się jako gorący orędownik Zielonego Ładu. „Wybraliśmy wtedy "mniejsze zło", bo uznaliśmy, że Timmermans byłby jeszcze gorszy. Poza tym staraliśmy się wesprzeć naszą delegację rządową, która negocjowała skład KE i tekę dla Polaka” – zdradził PAP Adam Bielan. Jak zauważył, polskie poparcie mogło wówczas przeważyć o wyborze von der Leyen, która w głosowaniu w PE otrzymała zaledwie 9 głosów ponad wymaganą większość.

Wciąż nie wiadomo, jak głosować będą pozostałe delegacje krajowe w EKR. Jak przyznają jednak źródła unijne PAP, von der Leyen raczej nie może tu liczyć na liczne poparcie – przeciwko niej prawdopodobnie opowie się delegacja francuska, Hiszpanie ze skrajnie prawicowej Vox oraz Rumuni z radykalnej prawicowej partii AUR (Związek na rzecz Jedności Rumunów). „Około 30 członków frakcji rozważa poparcie jej kandydatury” – przyznał rozmówca PAP. W grupie tej mają być m.in. europosłowie z partii Bracia Włosi premierki Giorgii Meloni.

Bruksela bacznie przygląda się krokom, jakie podejmie Meloni. Bo chociaż włoska polityczka na ubiegłotygodniowym szczycie unijnym wstrzymała się od głosowania nad nominacją Ursuli von der Leyen na szefową KE, to w europarlamencie delegacja włoska może ostatecznie być na „tak”. Jak mówią rozmówcy PAP, wszystko zależy od wyniku negocjacji, bo tajemnicą Poliszynela jest, że Meloni za swoje poparcie będzie chciała dostać dla Włochów wysokie stanowisko w nowej Komisji Europejskiej. Na stole mają być podobno: fotel wiceprzewodniczącego Komisji i ważna teka gospodarcza; te zgodnie z pogłoskami mógłby otrzymać były europoseł Raffaele Fitto, obecnie minister we włoskim rządzie odpowiedzialny za sprawy europejskie.

Z poparciem Braci Włochów Ursula von der Leyen mogłaby liczyć na 24 dodatkowe głosy; aby otrzymać stanowisko, potrzebuje uzyskać 361 w 720-osobowym europarlamencie. Według wstępnych wyliczeń szefowa KE powinna zdobyć tę liczbę, chociaż – jak mówią unijne źródła PAP – prognozuje się, że w tajnym głosowaniu von der Leyen może stracić nawet 10 proc. „pewniaków”. „Szacuje się, że jeśli zostanie wybrana, to na "styk"” – przyznał nasz rozmówca.

Głosowanie nad wyborem nowej szefowej KE może odbyć się już podczas pierwszej sesji plenarnej nowego Parlamentu Europejskiego, która rozpocznie się 16 lipca w Strasburgu. Jeśli jednak decyzja dotycząca obsady kluczowego stanowiska w KE nie zapadnie podczas lipcowej sesji europarlamentu, zostanie ona przeniesiona na posiedzenie we wrześniu.

EKR, która po przejściu do grupy estońskiego eurodeputowanego Jaaka Madisona, może pochwalić się łącznie 84 mandatami, jest dzisiaj trzecią siłą polityczną w Parlamencie Europejskim. Zdeklasowała na tej pozycji liberałów z Odnowić Europę (OE).

Z Brukseli Jowita Kiwnik Pargana (PAP)

ep/