Blinken spotkał się w środę rano w siedzibie NATO z sekretarzem generalnym Sojuszu Markiem Rutte.
"Odbyliśmy bardzo produktywną rozmowę w sprawie dalszego wspierania Ukrainy w obliczu trwającej rosyjskiej agresji" - powiedział.
Zauważył, że sytuacja na froncie stała się bardziej poważna, odkąd Korea Północna wsparła Rosję swoimi żołnierzami, którzy biorą udział w walkach.
„To wymaga zdecydowanej odpowiedzi i my jej udzielimy” – zapewnił.
Sekretarz generalny NATO Mark Rutte dodał, że dzięki wsparciu USA "Ukraina przetrwała, a Rosja nie wygrała". "Musimy zrobić wszystko, żeby Ukraina mogła walczyć dalej" - zaznaczył.
Zarówno Blinken, jak i Rutte zauważyli, że nie da się podzielić kwestii bezpieczeństwa na "różne teatry", czyli wydarzenia w Ukrainie, w regionie Indo-Pacyfiku i na Bliskim Wschodzie. "Sytuacja w Ukrainie ma konsekwencje globalne" - podkreślił szef NATO.
Dodał, że Putin „płaci” reżimom wspierającym jego agresję w Ukrainie: Korei Północnej, której w zamian za żołnierzy przekazuje technologię i broń, Chinom, które obchodzą antyrosyjskie sankcje i wspierają Moskwę, oraz Iranowi, który dostarcza jej drony i broń. „To wszystko wzmacnia potencjał Putina w wojnie z Ukrainą. Ale nie ma nic za darmo, bo Rosja płaci za te dostawy bronią, technologią i pieniędzmi” – powiedział Rutte. Jak dodał, wzmacnianie tych państw stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa nie tylko Europy, ale także USA, Korei Południowej i Japonii, oraz destabilizuje sytuację na świecie.
Blinken podkreślił, że w ciągu ostatnich czterech lat NATO wzmocniło swoje partnerstwa, m.in. w Indo-Pacyfiku, ale członkowie Sojuszu muszą nadal wzmacniać zdolności przemysłu obronnego oraz zapewnić odpowiednie wydatkowanie środków na obronność.
"Jesteśmy teraz w takiej sytuacji, że 23 państwa NATO przeznaczają co najmniej 2 proc. swojego PKB na obronność. To dobrze, ale musimy mieć pewność, że środki te będą wydatkowane celowo" - powiedział.
Szef amerykańskiej dyplomacji zapewnił, że w nadchodzących tygodniach administracja ustępującego prezydenta Joe Bidena ma zamiar kontynuować to, co robiła przez ostatnie cztery lata, czyli wzmacniać Sojusz i wspierać Ukrainę, by mogła skutecznie bronić się przed Rosją.
Jednodniowa wizyta Blinkena w Brukseli poświęcona jest pomaganiu Ukrainie w obliczu zbliżającej się drugiej prezydentury Donalda Trumpa, który jeszcze w kampanii wyborczej groził wstrzymaniem wsparcia dla Kijowa. Sekretarz stanu ma się też spotkać w Brukseli z szefem unijnej dyplomacji Josepem Borrellem i kandydatką na jego następczynię Kają Kallas.
Z Brukseli Jowita Kiwnik Pargana (PAP)
jowi/ akl/ kp/