Blokowanie treści w internecie. To on ma decydować o regulaminie
Regulamin blokowania treści w internecie będzie zależał od prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej (UKE) - wskazał w poniedziałek minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski odnosząc się do projektu noweli ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną. Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji postrzega go jako próbę ograniczenia wolności słowa.

Ministerstwo Cyfryzacji opublikowało projekt nowelizacji ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną, który wdraża unijne rozporządzenie - akt o usługach cyfrowych (DSA). Projekt wprowadza procedurę, która ma umożliwić prezesowi Urzędu Komunikacji Elektronicznej (UKE) rozstrzyganie, czy zablokować nielegalne treści w internecie, co ma się dziać bez udziału sądu i wiedzy autorów wpisów. Według projektu Prezes UKE będzie wydawał decyzje w postępowaniu trwającym od 2 do 21 dni. W ocenie ekspertów cytowanych przez "Dziennik Gazeta Prawna", który jako pierwszy nagłośnił sprawę, procedura jest zagrożeniem dla wolności słowa.
Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji w poniedziałek wystosowała oświadczenie, w którym "stanowczo protestuje przeciwko zapowiedziom ograniczenia wolności słowa w Polsce". "Takie działania stanowią rażące naruszenie konstytucyjnych gwarancji wolności słowa, zapisanych w art. 54 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej, który jednoznacznie zakazuje cenzury. KRRiT stanowczo podkreśla, że wprowadzenie mechanizmów cenzury w internecie, w szczególności bez nadzoru sądowego i przy braku gwarancji proceduralnych, jest niedopuszczalne w demokratycznym państwie prawa" - napisano w komunikacie podpisanym przez Macieja Świrskiego, Agnieszkę Glapiak, Hannę Karp i Marzenę Paczuską.
"Takie rozwiązania będą prowadzić do arbitralnych decyzji i ograniczenia prawa do informacji i do wyrażania opinii, co stanowi podstawę dla działania wolnych mediów i społeczeństwa obywatelskiego. Krajowa Rada oświadcza, że przypadku uchwalenia takich przepisów podejmie wszelkie możliwe kroki prawne w celu ochrony konstytucyjnych praw obywateli i pociągnięcia do odpowiedzialności osób wprowadzających cenzurę" - zapowiada KRRiT.
Wicepremier i minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski przekazał w poniedziałek, że "regulamin blokowania treści w internecie będzie zależał od prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej (UKE)". "Według mnie to najlepsza instytucja w Polsce, która powinna się tym zajmować. Jej niezależność jest zapewniona wspólnym wyborem w Sejmie; nie jest to polityk ani minister" - dodał, odpowiadając tym samym na zarzuty upolitycznienia instytucji. Od 2020 roku prezesem UKE jest Jacek Oko, który został na tę funkcję wskazany przez ówczesnego premiera Mateusza Morawieckiego.
"Rozmawiamy o przepisach, które nie zostały przyjęte i są jeszcze w trybie zmian. My (Ministerstwo Cyfryzacji - PAP) jesteśmy tak naprawdę zobowiązani do tego, żeby tę dyskusję toczyć" - zaznaczył szef resortu i podziękował dziennikarzom "DGP" za nagłośnienie sprawy. Kontrowersyjną procedurę blokowania treści w sieci, jak twierdzi gazeta, dodano "już po przeprowadzeniu konsultacji publicznych, w pierwotnej wersji projektu jej nie było". MC odpowiedziało w komunikacie, że procedura została wprowadzona "właśnie w wyniku uwag zgłoszonych przez stronę społeczną".
Tymczasem na stronie Rządowego Centrum Legislacji (RCL) przeczytać można stanowisko MC, z którego wynika, że resort nie przyjął uwag Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK) oraz RCL zgłoszonych do omawianej procedury. Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK) wnioskował w uwagach, aby stroną w postępowaniu UKE był także autor treści. "Po pierwsze, udzielenie temu podmiotowi statusu uczestnika postępowania, pozwoli na zrealizowanie przez niego prawa do bycia wysłuchanym oraz prawa obrony. Po drugie, podmiot ten może dostarczyć kluczowych wyjaśnień i dowodów istotnych dla prawidłowego rozstrzygnięcia wniosku" - wskazał.
"UKE nie posiada – na ten moment - odpowiedniego zaplecza instytucjonalnego, ani kadrowego, żeby moderować treści internetowe" - wskazali z kolei w mediach społecznościowych przedstawiciele Fundacji Panoptykon, zajmującej się nowymi technologiami. "Nawet więcej: UKE nie zajmował się dotychczas rozstrzyganiem indywidualnych spraw z zakresu wolności słowa, ochrony dóbr osobistych czy też prawa własności intelektualnej" - dodali. Przedstawiciele Fundacji wskazali też na brak zabezpieczeń wolności słowa w projekcie ustawy. "W gorszych scenariuszach bez zabezpieczeń dla wolności słowa, procedura będzie narzędziem do usuwania niewygodnych komentarzy" - ocenili.
Monika Blandyna Lewkowicz (PAP)
mbl/ drag/ aszw/ ktl/ pap/ ał/