Budka: ARP to kolejna "stajnia Augiasza", zawiadomiono już prokuraturę 

2024-06-05 09:50 aktualizacja: 2024-08-01, 14:19
Borys Budka. Fot. PAP/Leszek Szymański
Borys Budka. Fot. PAP/Leszek Szymański
Agencja Rozwoju Przemysłu to kolejna "stajnia Augiasza", za rządów PiS zatrudniano tam na fikcyjne etaty, gdzie średnia pensja wynosiła 30 tys. zł brutto - mówił w Studiu PAP b. szef MAP Borys Budka (KO). Dodał, że złożono już zawiadomienie do prokuratury.

Agencja Rozwoju Przemysłu to kolejna "stajnia Augiasza", za rządów PiS zatrudniano tam na fikcyjne etaty, gdzie średnia pensja wynosiła 30 tys. zł brutto - mówił w Studiu PAP b. szef MAP Borys Budka (KO). Dodał, że złożono już zawiadomienie do prokuratury.

Budka w środę w Studiu PAP potwierdził wtorkowe, nieoficjalne doniesienia portalu Wirtualna Polska o wstępnych wynikach kontroli w Agencji Rozwoju Przemysłu. Kontrola miała wykazać tworzenie "fikcyjnych działów z osobami zatrudnionymi na wysokie pensje tuż przed wyborami" a także "niegospodarnością i wydatkami bez pokrycia" w tle.

Były minister aktywów państwowych powiedział, że ARP to "kolejna stajnia Augiasza" pozostawiona po rządach PiS. "Nowy zarząd wziął się za porządki i trupy wypadają z szaf" - dodał.

W kwestii zatrudniania w ARP - mówił Budka - w czasie, "gdy PiS wiedział, że przegrywa wybory i musi oddać władzę, tworzono fikcyjne etaty, fikcyjne działy". "To były osoby zatrudniane jak na polskie warunki za olbrzymie wynagrodzenia (...) średnia płaca na fikcyjnych stanowiskach wynosiła 30 tys. zł brutto" - dodał.

Umowy, jak wynika z informacji Budki, były zawierane nawet z sześciomiesięcznym okresem wypowiedzenia a klauzule przewidywały wysokie odprawy. "To była zmiana schematu organizacyjnego (ARP) tylko po to, żeby wcisnąć swoich kolesi, to była taka 'last minute' na wyciąganie z kasy państwa" - powiedział Budka.

Poinformował, że proceder ten trwał przez kilka miesięcy przed jesiennymi wyborami w 2023 r., a także zaraz po wyborach, kiedy było już wiadomo, że PiS odda władzę.

"Sprawa dotyczy chyba kilkudziesięciu osób na fikcyjnych etatach. Zarząd agencji złożył doniesienie do prokuratury, bo w ocenie menedżerów mogło dojść do popełnienia przestępstwa, działania na szkodę spółki. To już muszą wyjaśnić organy ścigania" - powiedział  b. szef MAP.

Dodał, że wśród osób zatrudnionych na fikcyjne etaty miały być "bardzo ciekawe nazwiska". "Nie jestem uprawniony do mówienia, ale to nazwiska powiązane z politykami PiS-u" - zaznaczył.

Budka: idę o zakład, że Marcin Kierwiński będzie miał najlepszy wynik w Warszawie 

Budka w środę w Studiu PAP pytany był m.in. o nieoficjalne doniesienia "Wprost", według których wewnętrzne sondaże Platformy Obywatelskiej kandydatów warszawskiej listy w wyborach do PE wskazują, że największe poparcie ma Hanna Gronkiewicz-Waltz, na drugim miejscu jest Michał Szczerba, a na trzecim plasuje się Marcin Kierwiński, który otwiera listę KO.

"Przecież to jest jeden wielki fejk. Żenujące, że kiedyś poważna redakcja (...) rzuca takie absolutne dyrdymały. (...) Mogę się z panem tutaj założyć w studio, że Marcin Kierwiński będzie miał najlepszy wynik w Warszawie" - powiedział Budka.

Wiceszef PO, dopytywany, czy jego partia nie zlecała takich wewnętrznych sondaży, odpowiedział: "Nie wiem, czy ktoś pani redaktor (z "Wprost") to podpowiedział, czy sama jest tak kreatywna, ale nikt nie prowadzi tego typu działań".  

Budka: wiec PO, który odbył się 4 czerwca był dużym sukcesem 

Wiec Platformy Obywatelskiej, który odbył się 4 czerwca br. na Placu Zamkowym w Warszawie, był dużym sukcesem - ocenił w Studiu PAP wiceszef PO Borys Budka. Dodał, że premier Donald Tusk potrafi mobilizować, na jego wezwanie do stolicy przyjechały tysiące osób.

We wtorek na placu Zamkowym w Warszawie - w rocznicę pierwszych, częściowo wolnych wyborów z 4 czerwca 1989 roku - odbył się wiec Platformy Obywatelskiej, podczas którego wystąpił m.in. premier, szef PO Donald Tusk. Według szacunków Stołecznego Centrum Bezpieczeństwa w wiecu uczestniczyło ok. 25-30 tys. osób.

Budka, w środę w Studiu PAP na pytanie o to, czy jest zadowolony z frekwencji, odpowiedział: "To duży sukces". Wyjaśnił, że organizatorzy przypuszczali, że może być niższa ze względu na to, że wiec odbywał się w środku tygodnia, w dniu który nie był wolny od pracy. "Nasi wyborcy nie zawiedli, a Donald Tusk potrafi mobilizować, na jego wezwanie do stolicy przyjechały tysiące osób" - mówił.

Dopytywany, czy dużo niższa frekwencja niż podczas marszu organizowanego przez Tuska tego samego dnia ubiegłego roku nie oznacza mniejszej mobilizacji wśród wyborców PO, Budka odpowiedział, że jest przekonany o tym, że wyborcy są zmobilizowani. Zwrócił uwagę, że KO i PiS w ostatnich sondażach w wyborach do PE idą "łeb w łeb", przez co potrzebna jest "pełna mobilizacja do samego końca".

Budka odniósł się też do wtorkowego wpisu b. premier rządu PiS Beaty Szydło, która napisała: "Frekwencyjna klapa wiecu Tuska. Wyraźnie poirytowany Tusk wypluwał słowa nienawiści, straszył, groził. Żałosny widok".

"Pani Beata jest ostatnią osobą, która może mówić o frekwencji, o sukcesach. Jest ostatnią osobą, która ma prawo kogokolwiek pouczać. No ale cóż, tak to jest, jeżeli nie ma się nic konkretnego do powiedzenia, to pozostaje wylewać żale" - powiedział. (PAP)

Autor: Adrian Kowarzyk

kgr/