Grabar-Kitarović przyznała w wywiadzie cytowanym w poniedziałek przez telewizję N1, że najpoważniejszym punktem spornym pomiędzy nią i Władimirem Putinem była budowa terminala LNG na wyspie Krk.
"Próbował mi wyjaśnić, że to ekonomicznie nieopłacalne dla Chorwacji; ja powiedziałam mu, że chcę tą budową zabezpieczyć niepodległość swojego kraju, szczególnie po tym, gdy widziałam, jak Rosja zakręcała gazociągi dostarczające surowiec na Ukrainę" - relacjonowała była chorwacka prezydent.
"Myślę, że sprawa terminala była głównym powodem rosyjskich ingerencji w chorwackie wybory z 2020 roku" - dodała Grabar-Kitarović.
Ostrzegła, że Putin "próbuje odtworzyć strefy wpływów, ale w porównaniu do carskiej Rosji, która nigdy nie interesowała się Chorwacją czy Bośnią i Hercegowiną, on idzie w swoich planach jeszcze dalej".
"W czasie jednej z prywatnych rozmów jasno powiedział mi, że niestety pozwolił wejść Słowenii i Chorwacji do UE i NATO i nie popełni tego błędu w przypadku innych państw regionu". Dodała, że rozmowa ta miała miejsce przed wstąpieniem do Sojuszu Czarnogóry, w której Rosja usiłowała przed akcesją wywołać pucz i obalić proatlantyckie władze.
Obecny prezydent Chorwacji Zoran Milanović, który wygrał z Grabar-Kitarović w 2020 roku, otwarcie sprzeciwia się zachodniemu zaangażowaniu w pomoc Ukrainie. Milanović sprzeciwiał się m.in. wysyłaniu na Ukrainę broni, która - jego zdaniem - przedłuża jedynie wojnę oraz szkoleniu przez Chorwatów ukraińskich żołnierzy.
"Od 2014 roku do roku 2022 obserwowaliśmy, jak ktoś stale prowokował Rosję, żeby doszło do wybuchu tej wojny. I wojna wybuchła" - miał powiedzieć Putin na początku 2023 roku.
Grabar-Kitarović przyznała z kolei, że "najbardziej boli ją myślenie, że wojna na Ukrainie nie jest naszą wojną". "Ukraina broni naszych wartości" - zaznaczyła była prezydent. (PAP)
sma/