Były ambasador RP w Kijowie: nawet w przypadku przegranej wojny Ukraińcy nie złożą broni

2024-03-08 09:27 aktualizacja: 2024-03-08, 12:14
Wojsko ukraińskie w rejonie Doniecka, zdjęcie ilustracyjne, fot. PAP/AA/Abaca
Wojsko ukraińskie w rejonie Doniecka, zdjęcie ilustracyjne, fot. PAP/AA/Abaca
Nawet jeśli Ukraińcy przegrają swoją państwowość wskutek rosyjskiej inwazji, będą kontynuować walkę w partyzantce. Przelali zbyt dużo krwi, żeby złożyć broń – powiedział PAP były ambasador RP w Kijowie Bartosz Cichocki.

Według Cichockiego, który w czwartek uczestniczył w Budapeszcie w dyskusji na temat rosyjskiej inwazji na Ukrainę, istnieje możliwość, że Kijów przegra konwencjonalną część wojny. "Jeśli jednak ktoś myśli, że poprzez odcięcie pomocy dla Ukrainy zmusi to państwo do złożenia broni, to jest w głębokim błędzie" – podkreślił dyplomata.

Dla Europy ewentualna przegrana Ukrainy będzie dużo bardziej niebezpieczna niż obecnie trwająca wojna – ocenił Cichocki. "Przegrana Ukrainy będzie oznaczała dla nas m.in. powszechny pobór do wojska i wydawanie nie czterech, a być może 20-30 proc. PKB na obronność" – dodał.

Według dyplomaty nie można wykluczać, że żołnierze państw NATO zostaną w przyszłości wysłani na Ukrainę, o czym mówił ostatnio prezydent Francji Emmanuel Macron.

"Wojna na Ukrainie powinna nauczyć nas pokory" – zauważył Cichocki. "Dwa lata temu wydawało nam się, że do tego typu agresji w sercu Europy w XXI wieku nie może dojść, a jednak doszło" – zaznaczył.

Bezproduktywne jednak jest jego zdaniem inicjowanie dyskusji o ewentualnym wysłaniu wojsk w momencie, kiedy nie ma pewności, że sojusznicy poprą tego typu ideę. Podziały w Sojuszu mogą być wykorzystane przez Rosję – ostrzegł były ambasador w Kijowie.

Odnosząc się do napiętych stosunków węgiersko-ukraińskich ocenił, że próba "obejścia" Węgier przez polityków ukraińskich była kontrproduktywna.

"Namawiałem zawsze ukraińskich kolegów, aby rozmawiali z Węgrami w Budapeszcie, a nie w Brukseli czy Waszyngtonie" – powiedział Cichocki. "Węgrzy być może eskalowali i instrumentalnie traktowali pewne kwestie, ale też bardzo jasno przedstawiali swoje oczekiwania" – uzupełnił dyplomata.

Cichocki zauważył, że jeszcze przed rosyjską inwazją Polska i Węgry miały wiele wspólnych problemów na Ukrainie, przede wszystkim dotyczących praw mniejszości narodowych, które nie zostały nadal rozwiązane.

"Węgry są w zupełnie innej sytuacji niż Polska, choćby w kwestii bezpieczeństwa energetycznego" – zwrócił uwagę były ambasador RP w Kijowie. "Jeśli jednak spojrzymy na głosowania w UE czy w NATO, to Węgrzy lojalnie głosują jak pozostałe kraje, choć czasem może nieco zbyt późno" – zaznaczył Cichocki.

Narracja rządu w Budapeszcie może wprawiać w osłupienie, ale w ostateczności jesteśmy wspólnotą – dodał, wyrażając jednocześnie nadzieję, że Węgrzy rozumieją koszty budowania pewnego dystansu od Zachodu.

Cichocki uczestniczył w czwartek wieczorem w dyskusji "Gen solidarności. Pomoc dla Ukrainy w czasie wojny", która odbyła się w Instytucie Polskim w Budapeszcie. W rozmowie prowadzonej w języku angielskim uczestniczyli ponadto holenderski pisarz Jaap Scholten oraz węgierski dziennikarz Szabolcs Voros z portalu Valasz Online.

Po dyskusji Tomasz Jędruchów, były korespondent TVP na Ukrainie, zaprezentował serię zdjęć związanych z rosyjską inwazją.

Czwartkowe wydarzenie zorganizowała ambasada RP w Budapeszcie we współpracy z Instytutem Polskim. Na miejscu pojawili się dyplomaci kilku państw, którzy pełnią misję w Budapeszcie, w tym ambasador RP Sebastian Kęciek.

 

Z Budapesztu Marcin Furdyna (PAP)

sma/