Były doradca prezydentów USA ds. bezpieczeństwa: Rosjanie mogą zaatakować infrastrukturę w Europie bez użycia siły

2024-03-20 09:51 aktualizacja: 2024-03-20, 14:17
Fot. PAP/EPA/MIKHAIL METZEL
Fot. PAP/EPA/MIKHAIL METZEL
Rosja to światowej klasy ekspert ds. cybernetyki, który z pewnością może zaatakować kluczową infrastrukturę w Europie, nawet bez użycia środków kinetycznych – powiedział PAP Christopher Porter, były doradca ds. bezpieczeństwa prezydentów USA Joe Bidena i Donalda Trumpa.

Christopher Porter, szef Współpracy Międzynarodowej w Obszarze Bezpieczeństwa w Google Cloud, ocenił w rozmowie z PAP, że rosyjskie wojsko osiągnęło swoje cele na Ukrainie w obszarach, w których zachodnie wsparcie dla Kijowa kuleje. „Kreml na pewno nie chce eskalacji konfliktu z NATO. Dlatego wykorzystuje operacje informacyjne i prowadzi działania szpiegowskie w taki sposób, by osiągnąć sukces na Ukrainie, bez eskalacji do szerszego konfliktu konwencjonalnego z NATO” – wyjaśnił.

W ocenie eksperta, rosyjska inwazja na Ukrainę rozpoczęła się na kilka dni przed atakiem konwencjonalnym. „Wojna na Ukrainie nie rozpoczęła się od kolumn pancernych przekraczających granicę Ukrainy. Rozpoczęła się od ataków cybernetycznych na sektor finansowy kilka dni przed faktyczną inwazją” – podkreślił.

Pytany o to, jakie wnioski wyciągnął z tego Zachód, Porter zwrócił uwagę na to, że posiadanie odporności cybernetycznej na poziomie technicznym to zaledwie połowa sukcesu. „Przede wszystkim odpornością wykazali się obywatele Ukrainy. Nie ponieśli w atakach strat, zaczęli stawiać opór i nie oddali kraju w ręce wroga” – powiedział.

Porter zaznaczył, że od wybuchu wojny w Ukrainie, Rosjanie zachowują szczególną ostrożność względem krajów NATO. „Na przykład podczas zakłóceń komunikacji satelitarnej starają się unikać bezpośrednich ataków na satelity państw Sojuszu. Oczywiście, chcą być gotowi, na wypadek hipotetycznego konfliktu. W tym celu prowadzą działania szpiegowskie. Chcą poznać dyspozycję sił NATO” – mówił.

Były doradca prezydentów USA podkreślił, że czyhające w sieci zagrożenie jest realne. „Trzeba mieć świadomość, że to nie są abstrakcyjne zagrożenia. Rosja, to światowej klasy ekspert ds. cybernetyki, który z pewnością może zaatakować kluczową infrastrukturę w Europie, nawet bez użycia środków kinetycznych. Mają do tego środki cybernetyczne” – przestrzegł.

Rosyjskie cyberataki na zachodnią infrastrukturę krytyczną to jednak nie wszystko. Rosjanie, jak wyjaśnia Porter, obierają na cel również zachodnie społeczeństwa, siejąc w sieci dezinformację i prorosyjską propagandę. „Zastanawiając się nad tym, dlaczego w czasie pokoju ataki na obywateli są warte przeprowadzenia i dlaczego obcy kraj wykorzystuje w ten sposób swoje zasoby wojskowe, trzeba pamiętać o dwóch czynnikach. Z jednej strony to nie jest eskalacja, bo wszystko dzieje się w cyberprzestrzeni. Nie wywołuje fizycznej odpowiedzi, jak atak kinetyczny” - podkreślił. „Z drugiej strony, atak cybernetyczny to sygnał ostrzegawczy dla przeciwnika. Chodzi głównie o podważenie morale obywateli” – dodał.

Ekspert zaznaczył, że Polska znajduje się w bardzo trudnym położeniu, ponieważ ataki cybernetyczne nasilają się zarówno z terytoriów Rosji, jak i Białorusi. „Do tworzenia dezinformacji, Rosjanie i Białorusini mogą wykorzystać wszystkie swoje narodowe zasoby: technologię, agentów wywiadu, ekspertów ds. kultury. Dlatego właśnie, wcale nie muszą skupiać się na wojsku, czy rządzie, ale na obywatelach i np. małych firmach” – wyjaśnił.

To właśnie, jak podkreślił, jest sednem wojny hybrydowej. „Ataki cybernetyczne są na tyle intensywne, by być użyteczne dla rosyjskich celów, a jednocześnie nie na tyle silne, by wywołać duże eskalacyjne reakcje. Dzięki temu, Rosjanie są w stanie skupić swoje zasoby narodowe na indywidualnych obywatelach i słabo ochranianych celach” – powiedział.

Porter podkreślił też, że wspierani przez rosyjski rząd hakerzy, intensyfikowali działania cybernetyczne od 2021 roku, w okresie poprzedzającym inwazję. „W roku 2022 Rosja zwiększyła liczbę ataków na użytkowników w Ukrainie o 250 proc. w porównaniu z rokiem 2020. W tym samym okresie ataki ukierunkowane na użytkowników w krajach NATO wzrosły o ponad 300 proc.” – zaznaczył.

Mimo to, ekspert uspokaja i wyjaśnia, że współpraca między rządem polskim, a firmami takimi jak Google oraz innymi partnerami sektora prywatnego wzmacnia obronę i zapewnia odporność systemów. „Nawet jeśli w cyberprzestrzeni zostaną wyrządzone szkody, to systemy nadal będą funkcjonowały” – wyjaśnił.

W tym zakresie, jak podkreślił Porter, Polska należy do innowatorów. „Wśród członków NATO, Polska zdecydowanie należy do innowatorów, gotowych do zaangażowania się i wdrożenia zaawansowanych metod cyberbezpieczeństwa” – stwierdził.

Pytany o to, jak zwykli obywatele mogą zabezpieczyć się przed cyberatakami, zaznaczył, że warto stosować najlepsze praktyki bezpieczeństwa w sieci. „Wykorzystujemy światowej klasy rozwiązania i udostępniamy je za darmo np. użytkownikom poczty Gmail. Te same rodzaje zabezpieczeń, których używamy do obrony samego Google, są dostępne dla obywateli” – podkreślił.

Porter wskazał jednocześnie, że nigdy nie uda się całkowicie pozbyć zagrożeń cybernetycznych. „Naszym celem jest maksymalne zmniejszenie niebezpieczeństwa, przy wykorzystaniu sztucznej inteligencji i innych technologii” – wyjaśnił.

Ekspert zaznaczył też, że zabezpieczenia typowe dla dużych koncernów lub rządów, które kiedyś wymagały obecności specjalisty na miejscu, mogą zostać udostępnione każdemu, kto korzysta z usług Google. Podkreślił, że podejście to odniosło duży sukces na Ukrainie. „Przenieśliśmy krytyczne usługi Ukrainy do chmury, udostępniając niektóre z programów zaawansowanej ochrony za darmo zarówno dla ukraińskiego rządu, jak i dla obywateli Ukrainy” – wyjaśnił.

„Byłbym bardzo zaniepokojony ciągłością rządu, gdyby nie mieli wsparcia zachodniego. Trudno powiedzieć, co by się stało w takiej sytuacji, ale sądzę, że Rosja mogłaby cybernetycznie przegonić Ukrainę” – dodał. (PAP)

Autorki: Daria Al Shehabi, Delfina Al Shehabi

mmi/