Chodzi o decyzję rządu w Budapeszcie o budowie 150-kilometrowego ogrodzenia na południowej granicy z Serbią, które miało zapobiec napływowi nielegalnych imigrantów do UE tzw. szlakiem bałkańskim.
„W tym czasie było tylko trzech przywódców w Europie sprzeciwiających się szaleństwu nielegalnej imigracji: Viktor Orban, premier Czech Andrej Babisz oraz ja” – powiedział Morawiecki. „Obecnie jesteśmy świadkami ponownej próby ze strony lewicowych liberałów ataku pokoju i stabilności w Europie za pomocą nielegalnej imigracji” – dodał.
W ocenie polityka PiS wobec ograniczonych możliwości finansowych Europa nie może pozwolić sobie na zrealizowanie wszystkich trzech celów strategicznych: utrzymania dobrobytu, zapewnienia bezpieczeństwa i wdrażania restrykcyjnej polityki klimatycznej. „Europa może pozwolić sobie na dwa z trzech tych celów” – podkreślił. Jego zdaniem należy zrezygnować z wdrażania restrykcyjnej polityki klimatycznej, a także przeciwstawić się dalszej centralizacji UE.
„Czasy pokoju prawdopodobnie się skończyły” – powiedział polski polityk, popierając wzrost wydatków na wojsko w Europie i przypominając, że Polska wydaje 4 proc. PKB na obronność, najwięcej spośród państw NATO. Morawiecki przestrzegł przy tym, że USA mogą w pewnym momencie odwrócić się od Europy i zaangażować na Pacyfiku.
Były premier podziękował „swojemu przyjacielowi” Orbanowi, mówiąc, że Budapeszt to „miasto wolnego słowa” w porównaniu do Brukseli. Przywołał zorganizowaną w połowie kwietnia w stolicy Belgii konferencję środowisk narodowo-konserwatywnych NatCon, w której uczestniczył wraz z Orbanem. Wydarzenie zostało zakłócone w wyniku decyzji burmistrza brukselskiej dzielnicy Saint-Josse, ale wznowiono je po decyzji Rady Stanu, najwyższej instancji sądowej w sprawach administracyjnych w Belgii.
Morawiecki odniósł się także do wypowiedzi ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego, jaka padła w czwartek w Sejmie. „Panie marszałku, proszę o usprawiedliwienie nieobecności pana posła Mateusza Morawieckiego, bo on dzisiaj ma coś ważniejszego do roboty. Mianowicie, jak rozumiem, jest w drodze do Budapesztu na kolejny +sabat+ proputinowskich nacjonalistów” – powiedział szef MSZ.
Polityk PiS przypomniał, że on sam, a także obecny na CPAC były premier Słowenii Janez Jansza, czeski premier Petr Fiala i prezes PiS Jarosław Kaczyński byli wśród pierwszych europejskich liderów, który w niecały miesiąc po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji na Ukrainę udali się do Kijowa. „W tym czasie przyjaciele Donalda Tuska oferowali (prezydentowi Ukrainy) Wołodymyrowi Zełenskiemu pomoc w opuszczeniu Kijowa i 5 tys. hełmów dla Ukrainy” – dodał Morawiecki.
CPAC to coroczna konferencja odbywająca się w USA, w której od lat 70. biorą udział konserwatywni aktywiści z całego kraju. W ostatnich latach została zdominowana przez zwolenników byłego prezydenta USA Donalda Trumpa, który zamierza ubiegać się o reelekcję w listopadzie. Spotkania odbywają się też w innych państwach, w tym – po raz trzeci – w stolicy Węgier.
„Porządek świata się zmienia, a postępowi liberałowie już wyczuwają niebezpieczeństwo” – powiedział w czwartek Orban podczas otwarcia konferencji. Węgry są konserwatywną wyspą na europejskim oceanie postępowych liberałów, a prawica musi wygrać zbliżające się wybory do Parlamentu Europejskiego i prezydenckie w USA – dodał.
Oprócz Morawieckiego w CPAC Hungary bierze udział kilku polityków PiS oraz szef gabinetu prezydenta RP Marcin Mastalerek. Wśród gości są też m.in. premier Gruzji Irakli Kobachidze, lider holenderskiej prawicowo-populistycznej Partii Wolności (PVV) Geert Wilders oraz byli premierzy Słowenii i Australii, Janez Jansza i Tony Abbott.
Z Budapesztu Marcin Furdyna (PAP)
gn/