"Jeżeli ktoś wybrał lekkoatletykę, to musi się liczyć z tym, że nie będzie miał milionów na koncie" - zaznaczył w Studiu PAP Woronin i przyznał, że od czasu kiedy on startował, a było to 50 lat temu, w biegach wiele się zmieniło.
"My nie mieliśmy żadnej motywacji finansowej, my biegaliśmy, bo dla nas to była frajda. To była przyjemność. Jak wyjeżdżaliśmy na obozy sportowe, to wyjeżdżaliśmy grupą, byliśmy przyjaciółmi, wspieraliśmy się, pomagaliśmy sobie" - wspominał rekordzista Polski w biegu na 100 m.
Woronin podał przykład kulomiota Tomasza Majewskiego, mistrza olimpijskiego z Pekinu i Londynu, który na sporcie nie zarobił zbyt wiele.
"Ja zawsze daję za przykład mojego przyjaciela Tomka Majewskiego, dwukrotnego mistrza olimpijskiego, który zarabiał jedną dziesiątą tego, co piłkarze w Legii Warszawa" - podkreślił
Wspominając czasy własnych przygotowań, Woronin przyznał, że dzisiaj ze sportowcami pracuje się indywidualnie i wymaga się od nich osiągania konkretnych wyników.
"Dzisiaj zawodnicy wyjeżdżają jeden na jeden. Jeden zawodnik, jeden trener, jeden masażysta i siedzą w odosobnieniu. To nie jest metoda na trening. To zawodnikowi w głowie trochę miesza" - ocenił.
Pytany o konkretne zmiany w biegach, Woronin przyznał, że zmienił się choćby sprzęt.
"Na przestrzeni lat w sprincie dużo się zmieniło. Są coraz bardziej sprężyste nawierzchnie tartanowe, ostatnie kolce (buty do biegania przyp. PAP) z Tokio - fenomen, które rzekomo same biegają" - dodał.
Pytany, co motywuje sportowców do wysiłku na igrzyskach, były sprinter przyznał, że już sam start na tej imprezie, to święto dla każdego lekkoatlety.
"Dla mnie igrzyska olimpijskie, które odbywają się raz na cztery lata są świętem. Są świętem sportu, świętem sportowców, ludzi którzy pracują w sporcie. ( ...) Igrzyska olimpijskie to jest osiągnięcie tego najwyższego pułapu na świecie, gdzie wyżej już nie ma gdzie sięgnąć" - podsumował.
Woronin pytany był też o wsparcie psychiczne sportowców. Część z nich decyduje się na psychologów, których zadaniem jest poprawić wyniki zawodników.
"Za naszych czasów nie było psychologów. Był jeden fizjoterapeuta, czasami dwóch, jak była grupa 60 osób. Teraz zawodnik jest poddawany cały czas tylko i wyłączenie presji w dążeniu do wyniku. My się bawiliśmy w ten sport. A dzisiaj jak się jedzie na zawody to wiadomo, że po to, aby zrobić wynik, zdobyć jak najlepsze miejsce" - ocenił.
W piątek o godz. 19.30 rozpocznie się ceremonia otwarcia igrzysk olimpijskich w Paryżu, która oficjalnie rozpocznie największą imprezę sportową czterolecia. Uroczystość będzie historyczna, bowiem pierwszy raz odbędzie się poza stadionem - na rzece Sekwanie.
sma/