"Gruziński rząd ukrywał swoje ustępstwa wobec Rosji pod płaszczykiem chęci uniknięcia "ukraińskiego scenariusza", czyli rosyjskiej inwazji" – napisał Kułeba w mediach społecznościowych.
"Jednak obecna sytuacja w Gruzji to jest "ukraiński scenariusz", choć innego rodzaju" – dodał.
Zdaniem byłego szefa ukraińskiego MSZ Gruzja w listopadzie 2024 r. przypomina Ukrainę z 2013 r. "Lider partii rządzącej Bidzina Iwaniszwili, tak jak ówczesny prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz, podąża według tych samych instrukcji" - kontynuował Kułeba i przypomniał, że "dokładnie 11 lat temu w listopadzie zaczęła się ukraińska rewolucja godności".
"Janukowycz ogłosił (w 2013 r.), że nie podpisze umowy stowarzyszeniowej z UE, wywołując powszechne protesty. Ukraińcy powstali, nie pozwalając na odebranie im godności, a ich walka zmieniła bieg historii" - podkreślił.
"Dzisiejsza ścieżka Gruzji jest ewidentna: najpierw zabierają wam wolność, później zaczynają was bić, następnie znika dobrobyt, a na koniec Rosja was konsumuje" - napisał Kułeba.
Zwrócił się też do protestujących w Tbilisi, podkreślając, że ich dzisiejsza walka to coś więcej niż wybór między byciem proeuropejskim a prorosyjskim. "Chodzi o podstawowe prawo do swobodnego życia. Jesteście dumnym narodem. Walczcie i wygrajcie - nie pozwólcie, by ukradli waszą przyszłość" - zaapelował.
W czwartek wieczorem m.in. w Tbilisi wybuchły protesty przeciwko ogłoszonej przez rząd decyzji o zawieszeniu rozmów o członkostwie kraju w UE do 2028 roku.
Natalia Dziurdzińska (PAP)
ndz/ bst/ ał/