Brzózka kierował Państwową Agencją Przeciwdziałania Problemom Alkoholowym (PARPA) przez 13 lat - do 2019 r. W roku 2022 agencja została zlikwidowana i razem z Krajowym Biurem do Spraw Przeciwdziałania Narkomanii włączona do nowo utworzonego Krajowego Centrum Przeciwdziałania Uzależnieniom (KCPU).
Zdaniem Brzózki, podstawowa trudność, z jaką musi mierzyć się nowa instytucja, polega właśnie na tym, że jednocześnie ma zajmować się polityką antynarkotykową, czyli wymierzoną w substancje nielegalne, które do społeczeństwa wprowadzane są na drodze kryminalnej, a z drugiej strony - alkoholem. Ten - według rozmówcy PAP - to "narkotyk legalny".
"Z obrotem narkotykami walczą służby, ich producenci i dilerzy odpowiadają za swoją działalność przed wymiarem sprawiedliwości. W przypadku alkoholu mamy do czynienia z ogromnym lobby, mającym ponad 50 mld zł rocznego obrotu, 120 tys. dystrybutorów i drapieżnym marketingiem, na który branża przeznacza do 2 mld zł rocznie. Wszystko to jest legalne, chociaż stoi w dużej mierze w sprzeczności z ustawą o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi" - podkreślił Brzózka. Kiedy kierował PARPA, jej roczny budżet wynosił 6,5 mln zł.
Pierwszy artykuł wskazanej przez byłego szefa agencji ustawy mówi, że organy administracji rządowej i jednostek samorządu terytorialnego są obowiązane do podejmowania działań zmierzających do ograniczania spożycia napojów alkoholowych. "To fikcja. Poza wprowadzeniem w ostatnich latach kroczącego podatku akcyzowego od alkoholu - co roku zwiększany jest o 5 proc., trudno byłoby mi wskazać na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat nowo przyjęte przepisy, które realizowałyby ten zapis" - powiedział były szef PARPA.
W jego ocenie, aby prowadzić racjonalną politykę wobec alkoholu, trzeba mieć bez porównania większą wiedzę i większe zasoby niż w przypadku polityki antynarkotykowej. "Biorąc pod uwagę nierównowagę sił instytucji państwa i przemysłu alkoholowego to są szachy na najwyższym poziomie. Dla tej branży pracują ludzie doskonale przygotowani, za wielkie pieniądze"- podkreślił.
W efekcie od lat na poziomie zaleceń ekspertów dla rządzących pozostają rekomendacje Światowej Organizacji Zdrowia, które są kluczowe dla skutecznej polityki antyalkoholowej. To całkowita likwidacja reklamy alkoholu - również w internecie, ograniczenie fizycznej dostępności alkoholu m.in. przez zakaz nocnej sprzedaży, ograniczenie dostępności ekonomicznej - powinna obowiązywać minimalna cena za standardową porcję alkoholu (10 gramów czystego etanolu) co zróżnicuje ceny napojów alkoholowych odpowiednio do ilości zawartego w nich czystego spirytusu oraz wczesne rozpoznanie i medyczna interwencja w stosunku do osób wykazujących zaburzenia w używaniu alkoholu.
Krzysztof Brzózka przestał kierować PARPA po serii krytycznych wypowiedzi na temat opieszałości państwa w walce z problemem uzależnienia od alkoholu. Dziennikarzom powiedział wówczas m.in., że Polska jest traktowana przez przemysł alkoholowy jak kolonia. "Nawet Putin od kilkunastu lat prowadzi politykę antyalkoholową. Ma w tym cel, bo alkohol skraca długość życia, degraduje społeczeństwo, a w konsekwencji gospodarkę" – stwierdził w "Gazecie Wyborczej".
"Decyzja ministra zdrowia Adama Niedzielskiego o tym, by mnie odwołać, zapadła kilka dni po moim wystąpieniu w parlamencie, kiedy mając dość kłamstw i opowieści o tym, jak to wiele fantastycznych rzeczy robi się w polityce antyalkoholowej w Polsce, powiedziałem, jak wygląda rzeczywistość. A wyglądała tak, że rządzący nie robili nic, by cokolwiek zmienić w tym obszarze" - powiedział PAP b. szef PARPA.
Po tym wystąpieniu Brzózka usłyszał, że minister zdrowia stracił do niego zaufanie. "A niedługo później mniejszy połknął większego – PARPA została włączona do Krajowego Biura ds. Narkomanii, które finalnie przekształcono w Krajowe Centrum Przeciwdziałania Uzależnieniom. Zastosowano strategię 'masz pan temperaturę – stłucz pan termometr'. Krytyka braku polityki antyalkoholowej została wyciszona" - powiedział.
Teraz ponownie doszło do dymisji w obszarze przeciwdziałania uzależnieniom.
Afera z alkotubkami
Na początku października ministra zdrowia Izabela Leszczyna przyjęła rezygnację dyrektora Krajowego Centrum Przeciwdziałania Uzależnieniom Piotra Jabłońskiego i odwołała go z zajmowanego stanowiska.
Decyzja związana była z pojawieniem się w sprzedaży alkoholu w tubkach, do złudzenia przypominających opakowania musów owocowych. O konsekwencjach personalnych mówił w swoim wystąpieniu premier Donald Tusk. Dyrektor KCPU jako jedyny poniósł taką odpowiedzialność.
Podczas rozmowy z wiceministrem zdrowia Wojciechem Koniecznym, w której złożył dymisję z funkcji dyrektora Krajowego Centrum Przeciwdziałania Uzależnieniom dr Jabłoński miał usłyszeć, że wiceszef resortu ceni jego pracę, ale "taka jest sytuacja". Opowiedział o tym w piątek w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim na kanale Rymanowski Live, kiedy pierwszy raz opowiedział o kulisach odejścia ze stanowiska.
"Nie czuję się winny za tę całą sytuację. Pojawiły się głosy, które w nieprawdziwym świetle pokazują moją rolę. (...) Zostałem bardzo dotknięty" – przyznał.
Podkreślił, że KCPU nie miało narzędzi i kompetencji, by zablokować handel alkotubkami. "Nie miałem żadnego wpływu na to, co jest dopuszczane do obrotu - tzw. małpki, na lody z alkoholem, tak i w tej kwestii nie miałem wpływu" - wyjaśnił. To samo powiedział PAP Krzysztof Brzózka.
W opinii specjalistów „tak błędnej i szkodliwej społecznie decyzji personalnej w dziedzinie polityki społecznej dawno nie podjęto”. Pod petycją w obronie Piotra Jabłońskiego podpisało się ok. sześciu tysięcy osób - psychoterapeuci uzależnień, profilaktycy, edukatorzy, psychiatrzy, pracownicy naukowi, pacjenci. (PAP)
Autorka: Anita Karwowska
akar/ js/ know/