O PAP.pl

PAP.pl to portal PAP - największej agencji informacyjnej w Polsce, która zbiera, opracowuje i przekazuje obiektywne i wszechstronne informacje z kraju i zagranicy. W portalu użytkownik może przeczytać wybór najważniejszych depesz, wzbogaconych o zdjęcia i wideo.

"Chcę pokazać, że nauka nie jest nudna". Polak wśród 50 najważniejszych tiktokowych twórców [WYWIAD]

W swoich filmikach na TikToku porusza zaskakujące tematy, np. która papuga najlepiej mówi po ludzku lub dlaczego mleko bez laktozy jest słodkie. Adam Mirek, doktor inżynierii biomedycznej, udowodnia, że nauka nie musi być nudna. Jego konto na TikToku śledzi już ponad 1,3 miliona osób. Niedawno, jako jedyny Polak, znalazł się w światowym zestawieniu 50 najbardziej wpływowych, angażujących i wartych obserwowania twórców z TikToka.

Adam Mirek. Fot. PAP/Leszek Szymański
Adam Mirek. Fot. PAP/Leszek Szymański

PAP Life: Znajomy 14-latek powiedział mi, że marzy o tym, żeby studiować chemię i być w przyszłości kimś takim jak Adam Mirek. Wiesz, że masz wpływ na życiowe wybory innych?

Adam Mirek: Bardzo się z tego cieszę, bo trochę moją misją jest to, żeby pokazać wszystkim, że nauka jest w codzienności i że wcale nie musi być trudna i szkolna, tylko może być pasjonująca. Czasem słyszę podobne historie na spotkaniach autorskich wokół moich książek, gdzie przychodzi mnóstwo dzieciaków i one bardzo pozytywnie reagują na te treści naukowe, które publikuję. Wiem też, że jest wiele osób, które za moją sprawą kupiły sobie mikroskopy, by oglądać sobie różne rzeczy. Dostaję wiadomości z podziękowaniami, że kogoś zainspirowałem do tego, żeby podjął takie, a nie inne studia - biochemiczne, biotechnologiczne, chemiczne, itd. 

PAP Life: Na TikToku, który kojarzy się z niepoważnymi filmikami, fake newsami, lansowaniem osobliwych mód i challengami, obserwuje cię ponad 1,3 miliona osób. Jak udało ci się zdobyć tylu odbiorców?

A.M.: Może właśnie czegoś takiego brakowało na TikToku, żeby wprowadzić przeciwwagę dla tamtych treści. Sam pobrałem sobie tę aplikację dla rozrywki. Ale kiedy ją przeglądałem, to zauważyłem, że w języku polskim właściwie nie ma treści edukacyjnych, naukowych, które znajdują potwierdzenie w badaniach. Zobaczyłem też, że są takie zagraniczne i pomyślałem sobie: może to jest znak dla mnie. Zacząłem wtedy publikować filmy, które właściwie od samego początku znalazły odbiorców. I też trochę pokazały, że TikTok jest narzędziem, które w zależności od tego, w jakie wpadnie ręce, tak zostanie użyte. Staram się pokazywać, że internet to nie są tylko złe treści, głupota i że wartościowe rzeczy też można stąd wynieść. Chyba najlepszą bronią przeciwko fake newsom i dezinformacji jest wiedza i edukacja. 

PAP Life: W swoich nagraniach poruszasz zaskakujące tematy, np. która papuga najlepiej mówi po ludzku lub dlaczego mleko bez laktozy jest słodkie. Skąd bierzesz pomysły? Bo tych pomysłów na TikToka potrzebujesz bardzo dużo.

A.M.: To prawda, non stop musi pojawiać się coś nowego, średnio trzy, cztery razy w tygodniu dobrze by było publikować jakąś treść. Pomysłów jest bardzo dużo i - tu trochę nawiązuję do tego, co już mówiłem - nauka po prostu jest wszędzie. Ja te pomysły czerpię z otoczenia, z rozmów z innymi ludźmi, z tego, co przeczytam, co zobaczę. Czasem z jakichś aktualnych wydarzeń. Do czegoś się odniosę, coś skomentuję. Kiedyś wpadłem na pomysł, żeby wyposażyć się w mikroskop i pokazywać różne próbki: drożdże, piórko, ziemia, cukier, itd. I to był początek pewnej serii filmów, których w tym momencie jest kilkadziesiąt. Więcej mam pomysłów niż czasu na ich realizację. 

PAP Life: Fajny pomysł to jest jedno. Ale drugie to atrakcyjna i krótka forma. A przecież ty opowiadasz o skomplikowanych rzeczach.

A.M.: Faktycznie, to było coś, co na początku było dla mnie największym wyzwaniem. Dużo wtedy eksperymentowałem i uczyłem się, jak te treści powinny wyglądać. Teraz, kiedy mijają już prawie cztery lata, od kiedy zacząłem publikować filmy, to widzę, że już wyrobiłem w sobie pewne mechanizmy, które mi pomagają i ułatwiają tę wiedzę przekazywać i zainteresować widza różnymi tematami. 

PAP Life: Dlaczego zdecydowałeś się właśnie na TikToka?

A.M.: Dużo wcześniej myślałem o tym, żeby mieć w internecie jakieś swoje miejsce, czy to bloga, czy kanał na YouTubie. Ale zawsze stopowało mnie to, że te treści wymagały ode mnie zbyt dużo pracy, umiejętności technicznych, a ja nie byłem w stanie poświęcić temu wystarczająco dużo czasu. Kiedy pobrałem aplikację TikTok, to tam już było bardzo dużo bardzo dużych kont twórców – to już była naprawdę rozwinięta społeczność. Ale tak jak wspomniałem, w ogóle nie było treści naukowych. Druga kwestia jest taka, że przygotowanie tych filmów na TikToka było dużo mniej wymagające technicznie. Poza tym, mogłem mówić o tym, co już wiem i nie potrzebowałem aż tak dużego przygotowania merytorycznego. Tak się złożyło, że podczas robienia doktoratu był okres, gdy nie za wiele się działo, bo skończyłem badania w laboratorium do jednego projektu i czekałem na finansowanie z drugiego projektu. I miałem dwa, trzy miesiące marazmu. Wykorzystałem ten czas, swoją pasję do nauki i TikToka. Połączyłem to wszystko i zacząłem publikować. 

PAP Life: Dzisiaj to ty inspirujesz młodych ludzi. A kto kiedyś ciebie zainspirował, żeby zostać naukowcem?

A.M.: Dużą rolę odegrali moi rodzice, którzy wspierali mnie w rozwoju różnych pasji i też podsycali we mnie taką ciekawość świata. Nie tylko naukową, ale w ogóle przeróżną. Miałem różne zestawy małego chemika, jak również zestaw małego tatuatora, gdzie były pieczątki i jakieś barwniki. Można było robić tatuaże i wiele innych rzeczy. To było dobre, bo rozwijałem się w wielu dziedzinach, ale na pewnym etapie trochę przytłaczające, bo nie za bardzo wiedziałem, w którą stronę dalej iść. Bo tyle jest ciekawych rzeczy i w większości odnajduję się bardzo dobrze. Brałem też udział w wielu konkursach recytatorskich i spełniałem się aktorsko, więc było bardzo dużo tematów, które mnie interesowały. Kiedy trafiłem do liceum w Warszawie - bo podstawówkę i gimnazjum kończyłem w swojej rodzinnej miejscowości na Podlasiu - myślałem, że dalej tak będę działał. To znaczy, będę się uczył wszystkiego, wezmę udział w kilku konkursach i będę je wygrywał. Trafiłem do nauczyciela języka polskiego, żeby zapisać się na olimpijskie koło przedmiotowe z języka polskiego, a on zabronił mi to zrobić, bo powiedział, że jeżeli mam umysł ścisły i dobrze chłonę zagadnienia związane z chemią, biologią, matematyką, to żebym na tym się skupił. Wówczas bardzo mnie to zdenerwowało, ale myślę, że to był ten moment, kiedy zostałem ukierunkowany. 

PAP Life: Domyślam się, że byłeś świetnym uczniem?

A.M.: Tak, można nawet powiedzieć, że prymusem. Po maturze, studiowałem inżynierię chemiczną i procesową na Politechnice Warszawskiej i bardzo dobrze się na tych studiach odnajdywałem. Wtedy nie myślałem za bardzo, czym będę się zajmować. Kiedy byłem na studiach magisterskich, już zacząłem się trochę ukierunkowywać w stronę biotechnologii. Byłem wówczas przekonany, że po obronie rozpocznę pracę w jakiejś korporacji w laboratorium. Najpierw pewnie jako asystent, a potem będę się piął po szczeblach kariery, aż w końcu zostanę kierownikiem. Wysyłałem dużo zgłoszeń na takie stanowiska w różnych firmach. Byłem nawet na kilku rozmowach i czekając na wyniki rekrutacji, zdecydowałem, że nie będę siedział, tylko podejmę jakieś działania. Zacząłem pracę jako asystent w laboratorium w Polskiej Akademii Nauk i do tego stopnia mi się to spodobało, że zostałem tam na doktoracie. W sumie to było dość zaskakujące, bo wcześniej o tym nie myślałem, miałem trochę dość studiowania. Ale okazało się, że na doktoracie nie ma wejściówek, zejściówek, kolokwiów, zbyt wielu egzaminów.

PAP Life: Na jaki temat pisałeś doktorat?

A.M.: Doktorat był o nowoczesnych systemach kontrolowanego dostarczania leków do organizmu. Czyli o rozwiązaniach tego typu, jak wszczepianie do ciała opatrunku w miejscu, gdzie jest nowotwór. Uwalnia on lek, który jest w nim zawarty, niszcząc tym samym komórki nowotworowe. W pewnym momencie podczas doktoratu znalazłem się w dosyć niepewnej sytuacji - nie było wiadomo, czy będę miał finansowanie na swoje badania. Starałem się o różne fundusze i pojawiło się stypendium rządu francuskiego, o które aplikowałem, co umożliwiło mi prowadzenie badań w Polsce i we Francji. A to bardzo pchnęło moją pracę do przodu i zwiększyło wartość doktoratu. I faktycznie, po jednym z takich wyjazdów do Francji, postanowiłem założyć konto na TikToku. Właściwie nie musiałem zbyt długo czekać na odbiorców, co też mnie trochę zaskoczyło, ale też ucieszyło. Bo gdybym od razu nie został tak dobrze przyjęty, to pewnie bym mniej w to się zaangażował. 

PAP Life: Czy środowisko naukowe gratuluje ci sukcesów?

A.M.: Teraz już tak. Kiedy zaczynałem działalność w internecie, to chyba w większości to środowisko nie było świadome, że coś takiego robię. Zaczynałem na TikToku, tam głównie są młodzi ludzie, nie ma zbyt wielu naukowców, więc nie było też zbyt wielu reakcji. Ale teraz kiedy jestem obecny też w innych mediach, to gratulacje spływają. 

PAP Life: Nie tęsknisz czasami za takim uprawianiem nauki, jakie porzuciłeś, czyli siedzeniem w laboratorium, robieniem poważnych badań naukowych?

A.M.: Bardzo tęsknię, ale to nie jest tak, że porzuciłem badania naukowe. Myślę, że kiedyś wrócę do ich prowadzenia. Są takie momenty, kiedy czuję się przytłoczony. Teraz jest jeden z takich okresów, kiedy kończę książkę. Więc mam bardzo dużo rzeczy do zrobienia, bo termin się zbliża. A równocześnie pojawiają się inne tematy typu: muszę nagrać film, pójść do programu, odpisać, odpowiedzieć. W takich chwilach myślę sobie: po co mi to? Mógłbym siedzieć w laboratorium i robić te swoje badania. Jednak później przychodzi refleksja, że podoba mi się to, co robię, spełniam się, że robię coś, co jest ważne społecznie. 

PAP Life: Edukując innych, przy okazji też sam odkrywasz jakieś nowe rzeczy?

A.M.: Oczywiście. Nie uważam, że wszystko, co pokazuję, powinienem wiedzieć i mówić z głowy. Swoją rolę widzę bardziej jako takiego tłumacza z języka naukowego na język codzienny. Kiedy zaczynałem, to mówiłem głównie o rzeczach, które znam, bo zajmowałem się nimi na doktoracie. Ale mimo wszystko sprawdzałem to w źródłach, potwierdzałem. Teraz jest trochę tak, że chociaż nadal poruszamy się wokół biologii, chemii, biotechnologii, medycyny, czyli tematów, które są mi bliskie, to mówię też o wynikach badań, które zobaczę, odpowiadam na pytania widzów. Muszę to sprawdzić, przemyśleć. Więc sam bardzo dużo się uczę. I nawet w takich tematach, o których wydawało mi się, że wiem dużo, na przykład ciało człowieka, też zdobyłem wiele nowych informacji. Choćby pisząc swoje książki. 

PAP Life: Czy jest coś, co pod wpływem wiedzy, którą zdobyłeś, zmieniłeś, np. jeśli chodzi o dbanie o zdrowie?

A.M.: Wydaje mi się, że upewniłem się w pewnych rzeczach, na przykład w higienie snu. Zawsze dbałem o to, ale po przeczytaniu wielu prac na temat pracy mózgu, utwierdziłem się, jak bardzo ważny jest sen, jak sobie stworzyć otoczenie do snu, w jakich godzinach spać, co jeść przed snem i tak dalej. Zresztą dieta to też jest coś, na co zacząłem zwracać większą zwracać po tym, jak jeszcze lepiej zrozumiałem, jak działa ciało człowieka. 

PAP Life: Co jesz, a czego unikasz?

A.M.: Właściwie to jest tak, że jem wszystko, tylko chodzi o ilość, jaką się spożywa, kolejność, w jakiej się to je, porę dnia. Ciało człowieka jest takim reaktorem, do którego trzeba doprowadzić odpowiednie substancje, które będą reagować, przeprowadzone będą różne procesy i powstaną produkty, które będą potem zużyte przez ciało. Trochę zacząłem stosować takie podejście. Widząc różne rzeczy w kuchni, od razu staram się oszacować, z czego to jest zrobione i czy ta substancja jest mi potrzebna. 

PAP Life: Zauważyłam na twoim Instagramie i TikToku, że ostatnio publikujesz coraz więcej treści związanych z gotowaniem. Czy gotujesz precyzyjnie, wszystko masz dokładnie wyliczone, odmierzone jak w laboratorium?

A.M.: Zależy, co robię, jeżeli piekę ciasto czy chleb, to faktycznie wtedy co do grama wszystko się zgadza, temperatura, czas i wszystkie procesy są pod kontrolą. Wtedy wszystko mi wychodzi. Myślę, że trochę w tym zasługa tego, że mam takie podejście analityczne i naukowe – przeprowadzam pewne procesy, przez które osiągam wyniki. A jeżeli gotuję sobie obiad, to bardziej artystyczna dusza we mnie się odzywa. 

PAP Life: Czasami w swoich filmach odnosisz się do różnych mitów. Co ostatnio jest modne, ludzie w to wierzą, a to nie działa?

A.M.: Takim przykładem może być kolagen, który jest dosyć popularnym suplementem, a jednak jest białkiem, które, jeżeli trafi do żołądka, to rozłoży się na aminokwasy i organizm wykorzysta je do tego, żeby zbudować inne miejsca w ciele z tych białek. Ale to nie jest tak, że to musi być z kolagenu, mogą być inne białka – tak naprawdę wystarczy dobra dieta. 

PAP Life: Influencerzy zarabiają na promowaniu różnych produktów. Jak godzisz to, żeby zachować wiarygodność i zarabiać?

A.M.: Wydaje mi się, że to nie do końca jest tak, że zostałem tylko influencerem. Zresztą nie lubię się tak nazywać – bardziej odpowiada mi popularyzator nauki na różnych polach. Natomiast wracając do współprac komercyjnych, to trzeba podchodzić do sprawy rozsądnie. Faktycznie propozycji jest bardzo dużo. Ale naprawdę marka musi spełnić bardzo wiele warunków, żebym chciał o tym rozmawiać. Jeżeli nie znam bardzo dobrze produktu, sam go nie używam, nie mam pomysłu na to, żeby ten produkt czy usługę w jakiś sposób wpleść w narrację naukową, to w ogóle nie podejmuję tematu współpracy. Zresztą jestem teraz w takim momencie tej kariery popularyzatorskiej, że to nie jest moje jedyne źródło dochodów. Są książki, programy, gra planszowa, więc mam taki komfort, że mogę wśród tych propozycji wybierać te, które faktycznie pasują do DNA mojego profilu.

PAP Life: Sukces ma to do siebie, że pojawiają się naśladowcy. Masz dużą konkurencję?

A.M.: O dziwo nie. Obserwuję dość bacznie rynek i cały czas się zastanawiam, dlaczego tak niewiele osób idzie moim śladem i nie pojawiają się nowe konta naukowo-edukacyjne na szeroką skalę. Wydaje mi się, że jest jeszcze bardzo dużo miejsca w internecie na to, żeby naukę popularyzować. 

PAP Life: Może łatwiej polecać kosmetyki i ubrania, niż robić eksperymenty.

A.M.: Zdecydowanie tak. Bo też, żeby mówić o nauce, trzeba być wiarygodnym, a za tym powinno stać wykształcenie, doświadczenie, więc jest to dosyć trudne i wymagające. Ale wyobrażam sobie, że są osoby, które mogłyby się tego podjąć. Zatem czekam cały czas na nowe twarze. (PAP Life)

Rozmawiała Iza Komendołowicz

ikl/moc/ag/kgr/

Adam Mirek – naukowiec, doktor nauk inżynieryjno-technicznych w dziedzinie inżynieria biomedyczna, popularyzator nauki, autor bestsellerowych książek dla dzieci „Bebechy, czyli ciało człowieka pod lupą” i „Glutologia”, twórca internetowy. Na TikToku obserwuje go ponad 1,3 miliona osób. Jako jedyny Polak znalazł się w globalnym zestawieniu „The Discover List 2025”, wśród 50 najbardziej wpływowych, angażujących i wartych obserwowania twórców z TikToka. Regularnie pojawia się w „Dzień Dobry TVN,” gdzie w przystępny sposób opowiada o różnych zjawiskach chemicznych. Ma 32 lata.

Zobacz także

  • Adam Mirek Fot. PAP/Albert Zawada

    Polak wśród 50 najważniejszych światowych twórców na TikToku

Serwisy ogólnodostępne PAP