„Uważam się za polityka z przypadku” - powiedziała Cichanouska, przypominając swoją drogę do polityki po aresztowaniu jej męża Siarhieja Cichanouskiego w 2020 r. Zapytana przez prowadzącą panel byłą sekretarz stanu USA Hillary Clinton o udział białoruskiego dyktatora w uprowadzeniach ukraińskich dzieci, Cichanouska potwierdziła, że Łukaszenka „ma długą listę przestępstw”, od wymuszonych przesiedleń, przez wsparcie dla Rosji, do właśnie porwań ukraińskich dzieci. „Teraz mamy dowody” - dodała.
Cichanouska podkreśliła, że białoruska opozycja próbuje odnaleźć politycznych więźniów z pomocą międzynarodowych organizacji, takich jak Czerwony Krzyż. „Macie prawo domagać się tej informacji” - podkreślała, zwracając się do publiczności i opozycjonistów w krajach rządzonych przez dyktatury.
„Dyktatorzy nie mogą być przesiedleni czy czymś uspokojeni” - przestrzegała Cichanouska odnosząc się do pojawiających się w krajach demokratycznych wezwań do dyskusji o ustępowanie w niektórych kwestiach autorytarnym rządom. „To ich ośmieli (…) Nie sądźcie, że macie do czynienia z normalnymi ludźmi (…) Im zależy wyłącznie na władzy. Dyktatorzy nie szanują demokracji” - powiedziała.
Liderka białoruskiej opozycji wzięła udział w panelu „Buntownicy z powodu: głosy obywatelskiego oporu” podczas Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa, razem z minister spraw zagranicznych Mjanmy Zin Mar Aung w rządzie na uchodźstwie, irańską aktywistką i przewodniczącą Światowego Kongresu Wolności Masih Alinejad oraz filipińską dziennikarką i laureatką pokojowej nagrody Nobla z 2021 r. Marią Ressą.
Clinton komentując wypowiedzi uczestniczek dyskusji podsumowała, że w odniesieniu do niedemokratycznych rządów „wciąż oczekujemy czegoś, co się nie pojawia”. Do wypowiedzi Cichanouskiej nawiązała Alinejad, przypominając o piątkowej informacji o śmierci Aleksieja Nawalnego i mówiąc, że dyktatorzy tacy jak Władimir Putin „testują” kraje demokratyczne. Ostrzegła, że „dyktatorzy są bardziej zjednoczeni niż demokracje” i dodała, że kiedy aktywiści demokratyczni tacy jak ona opowiadają swoje historie „nie chcemy, żebyście płakali, chcemy, żebyście zmusili do płaczu naszych prześladowców”. Zin Mar Aung podkreślała, że kraje takie jak Mjanma, Białoruś, Rosja czy Iran współpracują, więc kraje demokratyczne „muszą mówić językiem, który (te kraje – PAP) zrozumieją, a jedyną rzeczą, którą rozumieją jest siła”. Zaś Ressa odnosząc się do swoich doświadczeń powiedziała, że dziennikarstwo jest „antidotum na tyranię”. Podkreśliła jednak, że „jesteśmy w ostatnich dwóch minutach demokracji na zegarze zagłady”. (PAP)
pp/