Miller poinformował o tym podczas środowego briefingu prasowego. Przyznał, że nie może mówić o szczegółach dotyczących zagrożenia, które skutkowało zamknięciem misji dyplomatycznej. Przekazał jednak, że władze w Waszyngtonie zdecydowały się zamknąć placówkę, ponieważ "podchodzą do bezpieczeństwa personelu bardzo poważnie".
"Spodziewamy się, że (ambasada) zostanie otwarta i wznowi funkcjonowanie w normalnym (trybie) jutro" - dodał Miller. Odmówił bezpośredniej odpowiedzi na pytanie, czy powodem zamknięcia było to, co w środę ukraiński wywiad wojskowy nazwał rosyjską operacją psychologiczną, polegającą na wysyłanych masowo w internecie fałszywych wiadomościach o nadciągającym ataku z powietrza. Podkreślił jednak, że ambasada opiera swoje decyzje na różnych źródłach, w tym tych ogólnodostępnych.
W środę amerykański Departament Stanu poinformował, że ambasada USA w Kijowie otrzymała informacje o "potencjalnym poważnym ataku lotniczym". W związku z tym podjęto decyzję o wstrzymaniu w tym dniu pracy placówki. O tymczasowym zamknięciu poinformowały też ambasady m.in. Hiszpanii, Grecji, Włoch i Węgier. Ambasada Rumunii przekazała, że "biorąc pod uwagę rozwój sytuacji w zakresie bezpieczeństwa na Ukrainie", podjęła dodatkowe działania w celu zapewnienia ochrony personelu i ograniczyła się do najważniejszych zadań.
Miller poinformował też w środę, że administracja prezydenta Joe Bidena powiadomiła Kongres o zamiarze darowania Kijowowi połowy przekazanej Ukrainie pożyczki o wartości 9 mld dolarów, udzielonej w ramach ostatniego pakietu środków na wsparcie tego kraju. Pierwotnie kwota ta miała być darowizną na pomoc gospodarczą dla Ukrainy, lecz pod naciskiem Donalda Trumpa zmieniono ją na pożyczkę. Kongres może odrzucić decyzję o darowaniu długu, lecz Miller przyznał, że nie spodziewa się takiego ruchu.
Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)
grg/