"To były największe opady dobowe, odkąd w Grecji zaczęto prowadzić pomiary" - powiedział grecki minister ds. kryzysu klimatycznego i obrony cywilnej Vassilis Kikilias na nadzwyczajnym posiedzeniu rządu w Atenach.
W położonej w pobliżu granicy z Bułgarią tureckiej prowincji Kirklareli rwąca rzeka, której wody wylały na pole kempingowe i zniosły kilka bungalowów, porwała sześciu wypoczywających. Dwa ciała zostały odnalezione we wtorek wieczorem, a trzecie w środę rano, wciąż trwają poszukiwania pozostałej trójki.
Dwie osoby zginęły w Stambule, gdzie wstrzymano częściowo ruch metra. Zalanych lub podtopionych jest dziesiątki budynków - przekazał "The Guardian".
W Grecji w położonym nad zatoką Morza Egejskiego mieście Wolos zginął mężczyzna, na którego zawaliła się podmyta ściana domu, a pięć innych osób uznano za zaginione. Ewakuowano tam szpital i dom opieki. Lokalne media donoszą, że co najmniej sześć wiosek na półwyspie Pelion we wschodniej części Grecji doznało ogromnych zniszczeń. Grecka służba meteorologiczna poinformowała, że w jednej z wiosek na Pelionie odnotowano 750,4 mm opadów deszczu w ciągu 24 godzin, podczas gdy w regionie Aten spada 400 mm rocznie. (PAP)
kno/