"To co się dzieje, szkodzi sportowi". Prezydent FIA krytyczny wobec szefa Red Bulla

W wywiadzie dla "Financial Times" szef FIA, którego relacje z Hornerem od dawna nie są najlepsze, powiedział, że "to co się dzieje, szkodzi sportowi", ale FIA nie może się sprawą zainteresować, dopóki nie otrzyma oficjalnego zawiadomienia.

Tym bardziej, że trzy dni temu Red Bull zakomunikował, że "zakończyło się niezależne śledztwo przeciwko panu Hornerowi. Red Bull może potwierdzić, że zażalenie zostało oddalone. Jesteśmy pewni, że dochodzenie było sprawiedliwe, skrupulatne i bezstronne. Śledztwo było poufne i posługiwano się prywatnymi informacjami zaangażowanych stron, a także osób trzecich, dlatego, z szacunku dla wszystkich zainteresowanych, nie będziemy dalej komentować tej sprawy" - napisano w komunikacie teamu.

Sprawa jednak nie została zamknięta. Dzień później, podczas treningów przed Grand Prix Bahrajnu, akta rzekomo zawierające dowody przeciwko Hornerowi zostały wysłane e-mailem do prawie 200 osób na padoku F1, w tym do Liberty Media, F1, FIA, pozostałych dziewięciu szefów zespołów i wielu mediów.

Autentyczność plików nie została jednak oficjalnie zweryfikowana przez The Associated Press; plik pochodził bowiem z ogólnego konta e-mail.

Sam Horner ponownie zaprzeczył wszelkim nieprawidłowościom i w wydanym komunikacie oświadczył, że "nie będzie komentował anonimowych spekulacji".

Na początku lutego holenderski dziennik "De Telegraaf" ujawnił, że wobec Hornera trwa dochodzenie w sprawie jego nieodpowiedniego zachowania wobec jednego z członków ekipy. Nie podano o kogo chodzi i co jest faktycznie powodem postępowania.

Red Bull Racing to mistrz świata F1 zarówno wśród kierowców (Holender Max Verstappen), jak i konstruktorów. Horner pracuje w teamie od 2005 roku, w tym czasie zdobył z zespołem siedem tytułów mistrzowskich dla kierowców i sześć mistrzostw konstruktorów. (PAP)

nl/