Co z ekstradycją Michała K. do Polski?

2024-09-04 06:41 aktualizacja: 2024-09-04, 13:28
Michał K. Fot. PAP/Radek Pietruszka
Michał K. Fot. PAP/Radek Pietruszka
Jeśli prawnicy Michała K. przekonają brytyjski sąd, że jest ścigany z przyczyn politycznych, może uniknąć ekstradycji do Polski - wskazuje w środowym wydaniu "Rzeczpospolita".

Jak zaznacza gazeta, "obrona Michała K. będzie chciała przekonać sąd w Wielkiej Brytanii, że były prezes Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych jest ofiarą politycznej nagonki, której uległa prokuratura, rozliczając poprzednią władzę". "Brytyjskie sądy są wrażliwe na polityczne niuanse w sprawach ekstradycyjnych. I związane przepisami" - czytamy.

Przypomniano, że brytyjski sąd zdecydował, że były szef RARS pozostanie w areszcie do czasu rozprawy ekstradycyjnej. "Sąd wyznaczył datę posiedzenia na 17–19 lutego przyszłego roku. Polską prokuraturę reprezentował tam brytyjski prokurator" - czytamy.

W artykule wskazano, że "jeśli nie będzie przeszkód, w ciągu 21 dni ruszy postępowanie ekstradycyjne". "A wtedy zaczną się liczyć dowody i sąd (wyższego szczebla) oceni również to, czy Michał K. w kraju może liczyć na rzetelny i bezstronny proces" - dodano. Gazeta zwróciła uwagę, że "jego obrońca podniesie "tło polityczne" sprawy". "Według naszych informacji wykorzysta fakt, że o winie Michała K. publicznie przesądzili politycy i sam prokurator generalny – zanim jeszcze w ogóle trafiła do sądu" - informuje "Rz".

Gazeta zaznacza, że "rozprawa w sądzie, który zdecyduje, czy wydać Michała K., będzie trudna dla polskich śledczych i długotrwała – prawnicy podejrzanego będą walczyć" i zastanawia się, jakie mają szanse na przekonanie sądu, że sprawa K. jest motywowana politycznie.

"Obrońcy mogą to podnosić, ale z sukcesem dla linii obrony tylko wtedy, jeżeli sąd podzieli stanowisko, że istnieją obiektywne przesłanki wskazujące na polityczne tło nakazu aresztowania. Samo przekonanie osoby, że jest ścigana dlatego, że była pracownikiem poprzedniej ekipy rządzącej, to za mało. Wymagane jest oparcie się na obiektywnych przesłankach" – mówi "Rz" mec. Mariusz Paplaczyk, adwokat mający doświadczenie z brytyjskimi sądami. Jednak zaznacza, że w sprawach ENA, które Wielka Brytania prowadziła, "stroną dla skutecznego wydania zawsze był wnioskujący".

Dowiadujemy się, że "w tym modelu postępowania istotna jest aktywność". "Tu nie można liczyć na to, że to się "samo przeprowadzi". To klasyczny kontradyktoryjny spór, dużo zależy od tego, jak się Polska przygotuje do tej sprawy" – podkreśla mec. Paplaczyk, dodając, że brytyjskie sądy "przywiązują fundamentalną wagę do praw i wolności każdego ściganego".(PAP)

pp/