Co z likwidacją transportu konnego do Morskiego Oka? Wojewoda zabrał głos
Nie ma zgody rządu na całkowitą likwidację transportu konnego do Morskiego Oka – podkreślił wojewoda małopolski Krzysztof Klęczar podczas wtorkowego posiedzenia komisji budżetowej Rady Powiatu Tatrzańskiego.

"Stanowisko rządu jest takie, że nie ma możliwości całkowitej likwidacji transportu konnego, bo trzeba rozumieć potrzeby całości społeczeństwa. Jeśli ktoś ma potrzebę jeździć busem, to może z tej opcji korzystać na pewnym odcinku. Tak kompromis został wypracowany" – podkreślił Klęczar i dodał również, że obie strony powinny zaakceptować wypracowany kompromis i unikać działań mogących go zniweczyć.
Wojewoda poparł wypracowany i podpisany 28 lutego kompromis z udziałem minister klimatu i środowiska Pauliny Hennig-Kloski, dyrekcji Tatrzańskiego Parku Narodowego, wozaków i starosty tatrzańskiego. Zgodnie z nim przewozy konne będą realizowane na pierwszym odcinku trasy, czyli od Polany Palenicy do Wodogrzmotów Mickiewicza, a dalszy transport zapewnią elektryczne busy. Klęczar zaapelował również o rozsądek i poszanowanie osiągniętego porozumienia.
Do końca bieżącego roku transport konny będzie się jeszcze odbywał na całej trasie. Od majowego weekendu na ten trakt wyjadą także cztery "elektryki" zakupione z budżetu resortu środowiska za blisko 3,2 mln zł. Ministerstwo zapowiedziało zakup kolejnych 16 takich pojazdów.
"Ze strony rządu RP nie ma i nigdy nie będzie zgody na krzywdzenie zwierząt. Jednocześnie nie ma możliwości, aby w jakikolwiek sposób – w imię ideologii czy też spojrzenia wąskiej grupy ludzi – pozwolić na zniszczenie 150-letniej tradycji i krzywdzenie osób dbających i troszczących się o swoje zwierzęta. Mądry kompromis jest taki, w którym każda ze stron będzie musiała trochę ustąpić i przyjąć punkt widzenia strony drugiej"
W spotkaniu, które odbyło się w Starostwie Powiatowym w Zakopanem, uczestniczyli m.in. starosta i wicestarosta tatrzański, radni powiatowi, przedstawiciele przewoźników, zastępca wójta gminy Bukowina Tatrzańska oraz dyrektor Tatrzańskiego Parku Narodowego.
Kwestia transportu konnego do Morskiego Oka od lat budzi kontrowersje. Zwolennicy tradycyjnych przewozów podkreślają ich kulturowy charakter i znaczenie dla lokalnej społeczności, natomiast organizacje prozwierzęce apelują o likwidację transportu konnego.
Dobrostan koni na trasie do Morskiego Oka jest szczegółowo monitorowany co rocznie poprzez szczegółowe badania weterynaryjno-hipologiczne, w tym ortopedyczne. W ubiegłym roku 303 na 307 koni pozytywnie przeszło badania, a dwa lata temu tylko dwa konie nie przeszły badań i zostały wycofane. Zasady pracy koni na górskim odcinku ściśle określa regulamin Tatrzańskiego Parku Narodowego.
Na trasie nigdy nie padł żaden koń z powodu przeciążenia wozów, a incydentalnie zdarzały się potknięcia i przewrócenia koni, które następnie wstawały. Na tej terasie padły natomiast trzy konie, ale nie było to spowodowane wysiłkiem tylko nagłym zachorowaniem - pęknięciem aorty i kolką żołądkową oraz spłoszeniem przez nisko lecący śmigłowiec TOPR.
Twierdzeń obrońców zwierząt nie potwierdziły również śledztwa różnych prokuratur. Z końcem ub.r. Prokuratura Rejonowa w Opatowie umorzyła dochodzenie w sprawie konia, który potknął się i upadł na drodze do Morskiego Oka. Zdaniem obrońców praw zwierząt doszło do znęcania nad zwierzęciem, ale wykluczyła to opinia biegłego lekarza weterynarii.
szb/ mick/ sma/