Przyspieszone wybory do Bundestagu odbędą się prawdopodobnie 23 lutego 2025 r. 7 listopada 2024 r. rozpadła się koalicja rządowa, w której skład wchodzili socjaldemokraci z SPD, Zieloni i liberalna FDP.
"FT" zauważa, że niska popularność Scholza może zaszkodzić SPD, która obecnie znajduje się na trzecim miejscu w sondażach, ustępując CDU/CSU oraz skrajnie prawicowej AfD.
Kierownictwo SPD oficjalnie jeszcze nie wyznaczyło Scholza na kandydata. Sam Scholz unika jasnych deklaracji o potencjalnym starcie.
Przeciwnicy kanclerza proponują, by w przyszłorocznych wyborach SPD postawiła na ministra obrony Borisa Pistoriusa. "FT" cytuje burmistrza Maifeld, Maximiliana Muma, który wskazuje na prostą matematyczną zależność: "Mamy dwóch kandydatów – jeden jest najbardziej popularny, drugi najmniej popularny". Muma powołał się na wyniki badania popularności polityków, przeprowadzone przez sondażowanię Insa.
To wszystko sprawia, że polityków SPD chce, aby Scholz poszedł za przykładem prezydenta Joe Bidena i wycofał się z wyścigu" – zaznaczył dziennik. Biden ustąpił miejsca swojej zastępczyni Kamali Harris po nieudanej debacie telewizyjnej, która wzbudziła obawy o szanse zwycięstwa z kandydatem Republikanów Donaldem Trumpem. "A i tak nie zapobiegło to zdecydowanej porażce Demokratów w listopadowych wyborach" – dodaje „FT”.
Według dziennika są trzy możliwe scenariusze. Pierwszym - najbardziej prawdopodobnym - jest decyzja zarządu partii o wystawieniu Scholza jako kandydata na kanclerza. Drugim - mało prawdopodobnym - jest wycofanie się Scholza z wyścigu. Trzecim – także mało prawdopodobnym rozwiązaniem – jest decyzja zarządu o nominowaniu innego polityka.
Jak zauważa "FT", trzeci scenariusz byłby bezprecedensowy. "W historii SPD w okresie powojennym zawsze uważano za oczywiste, że urzędujący kanclerz – czy to Willy Brandt w 1972 r., Helmut Schmidt w 1980 r. czy Gerhard Schröder w 2002 i 2005 r. – będzie kolejnym kandydatem partii na kanclerza" – powiedział "FT" poseł SPD Axel Schafer.
Ponadto wiele członków partii ma zastrzeżenia do Pistoriusa – podkreśla dziennik. Szef resortu obrony postrzegany jest jako "swojski i znający się na sprawach wojskowości", ale gorzej niż Scholz radzi sobie ze sprawami gospodarczymi, które mogą być decydujące w kampanii – twierdzi "FT".
Według politologa z Uniwersytetu w Trewirze Uwe Jun, przegrana Harris pokazała, że sama wymiana kandydata niekoniecznie rozwiązuje problem. „Przykład amerykański pokazuje, że zmiana personalna nie jest przekonująca dla wyborców” – powiedział. (PAP)
mws/ bst/ sma/