51-letnia Marta Ludwika jest zajmuje czwarte miejsce w kolejce do sukcesji norweskiego tronu. Z poprzedniego małżeństwa, z pisarzem Arim Behnem, ma trzy córki.
W 2017 roku para rozwiodła się, a dwa lata później Behn popełnił samobójstwo. Księżniczka bardzo przeżyła tę tragedię. Jak twierdzi, w tym trudnym okresie pomógł jej Durek Verrett, samozwańczy szaman, przewodnik duchowy i uzdrowiciel, który twierdzi, że potrafi rozmawiać ze zmarłymi.
Gdy okazało się, że ta pomoc bardzo ich zbliżyła, w norweskich mediach pojawiały się opinie, że Verrett wykorzystuje Martę Ludwikę do promocji swoich usług. Fakty są jednak takie, że księżniczka ma podobne zainteresowania jak jej ukochany. Kilkanaście lat temu otworzyła nawet w Oslo Szkołę Aniołów, w której uczono, jak kontaktować się z aniołami. Jej dyskusyjne wybory zawodowe i sercowe przyczyniły się do tego, że w ubiegłym roku król Harald V zadecydował, iż Marta Ludwika nie będzie już reprezentować rodziny królewskiej, ale zachowa swój tytuł.
Ta decyzja króla Norwegii nie była przypadkowa. W czerwcu ubiegłego roku księżniczka Marta Ludwika zaręczyła się bowiem z Durekiem i dała jasno do zrozumienia, że zamierza zostać jego żoną. Zdania nie zmieniła i właśnie ogłosiła szczegóły ślubnych ślubne plany. „Durek Verrett i ja mamy przyjemność ogłosić, że nasz ślub odbędzie się 31 sierpnia 2024 roku w historycznym Hotell Union w Geiranger” – ogłosiła na Instagramie. I dodała, że są ogromne szczęśliwi, iż będą celebrować swoją miłość w pięknym otoczeniu Geiranger, wsi w zachodniej Norwegii, „słynącej ze spektakularnych fiordów i imponujących gór”. „To dla nas wiele znaczy, że możemy zgromadzić naszych bliskich w miejscu tak bogatym w historię i intensywne przeżycia przyrodnicze. Geiranger to idealne miejsce, aby scementować naszą miłość” – stwierdziła. (PAP Life)
mar/