Państwowa Komisja Wyborcza, wykonując postanowienie Sądu Najwyższego z 11 grudnia, przyjęła w poniedziałek sprawozdanie finansowe komitetu PiS z wyborów parlamentarnych 2023 r. PKW podkreśliła, że nie przesądza, czy Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN - która wydała to orzeczenie - jest sądem i nie przesądza o jego skuteczności. Decyzja PKW trafiła do ministra finansów Andrzeja Domańskiego.
Czarnek w piątek w Studiu PAP zapowiedział, że w przypadku braku wypłaty subwencji na podstawie uchwały PKW ministra finansów czeka pozew do sądu.
"Stwierdzam, że będzie to konieczność, a nie tylko możliwość. Nie tylko pozwania, ale zawiadomienia do prokuratury i pozwania w trybie cywilno-prawnym. To zupełnie oczywiste. Wszelkie przesłanki tego rodzaju zawiadomienia i pozwu będą wypełnione wówczas, kiedy pan minister Domański dalej będzie zwlekał z wykonaniem uchwały PKW" - powiedział poseł PiS.
💬 W przypadku braku wypłaty subwencji dla PiS naszą koniecznością będzie zawiadomienie do prokuratury i pozwanie w trybie cywilno-prawnym ministra @MF_GOV_PL pana @Domanski_Andrz -mówi @CzarnekP z @pisorgpl i @Nawrocki25
— Adrian Kowarzyk (@AdrianKowarzyk) January 3, 2025
🎥cała rozmowa na https://t.co/gGhW95S6jh@PAPInformacje pic.twitter.com/PoX3Cwd871
Jak podkreślił, minister finansów wielokrotnie zobowiązywał się do wykonywania uchwał PKW. Zdaniem Czarnka, sama grudniowa uchwała, jak i późniejsze pismo przewodniczącego PKW Sylwestra Marciniaka "nie pozostawia złudzeń" co do konieczności wypłaty subwencji. Dodał, że każdy dzień zwłoki w działaniach Domańskiego "wypełnia znamiona przestępstwa" z art 231. Kodeksu karnego, który dotyczy niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariusza publicznego.
PKW w sierpniu odrzuciła sprawozdanie finansowe komitetu wyborczego PiS z wyborów parlamentarnych z roku 2023, wykazując - jak podano - poparte dowodami nieprawidłowości w wydatkowaniu funduszy na kampanię w kwocie 3,6 mln zł. Skutek tej decyzji to pomniejszenie jednorazowej dotacji dla tej partii, tzw. zwrotu za wybory (prawie 38 mln zł) o trzykrotność zakwestionowanej kwoty, czyli o ok. 10,8 mln zł, oraz pomniejszenie blisko 26-milionowej rocznej subwencji z budżetu państwa na działalność partii o 10,8 mln zł. Konsekwencją jest też zwrot do Skarbu Państwa zakwestionowanej sumy, czyli 3,6 mln zł. PiS zaskarżył tę decyzję do Sądu Najwyższego, a Izba Kontroli rozpatrzyła ją 11 grudnia.
💬 Każdy dzień zwłoki pana ministra @Domanski_Andrz ws. wypłaty subwencji PiS wypełnia znamiona przestępstwa z art. 231 KK - mówi @CzarnekP z @pisorgpl i @Nawrocki25
— Adrian Kowarzyk (@AdrianKowarzyk) January 3, 2025
🎥cała rozmowa na https://t.co/gGhW95S6jh@PAPInformacje pic.twitter.com/KHMODRyWpK
Zgodnie z prawem startująca samodzielnie w wyborach do Sejmu partia, która otrzymała w skali kraju co najmniej 3 proc., ma prawo do otrzymywania subwencji z budżetu państwa. Subwencja wypłacana jest każdego roku kadencji parlamentarnej, w czterech transzach kwartalnych. Transzę przekazuje się w miesiącu przypadającym po kwartale, za który jest wypłacana. PiS otrzymało w zeszłym roku dwie transze subwencji - za I i II kwartał.
Wypłata następnej transzy, za III kwartał, przypadała w październiku, ale minister finansów jej nie wypłacił, powołując się na sierpniową uchwałę PKW o odrzuceniu sprawozdania finansowego komitetu wyborczego PiS. Resort finansów wskazuje, że w pierwszych dwóch transzach PiS wypłacono środki o wysokości blisko 13 mln zł, podczas gdy pomniejszona na mocy decyzji PKW kwota łączna subwencji za trzy kwartały to ponad 11 mln zł. Wypłacono więc PiS - uzasadnia MF - wyższą sumę niż ma do tego obecnie prawo, stąd z powodu nadwyżki nie przekazano trzeciej transzy, ale PiS otrzyma czwartą ratę - za IV kwartał. Wypłata będzie w styczniu 2025 r., wyniesie nieco ponad 2 mln zł i w efekcie dopełni to należącą się partii subwencję za 2023 r., której obecna wysokość to niewiele ponad 15 mln zł.
Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN jest właściwa do rozpatrywania skarg na uchwały Państwowej Komisji Wyborczej oraz protestów wyborczych i stwierdzania ważności wyborów. Izba ta powstała na mocy ustawy o SN z 2017 r. i tworzą ją osoby powołane po 2017 r. na urząd sędziego na wniosek Krajowej Rady Sądownictwa ukształtowanej w trybie określonym przepisami ustawy z 2017 r.
Status tych sędziów jest kwestionowany, a minister sprawiedliwości Adam Bodnar stwierdził wprost, że w myśl wyroków Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej oraz Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN "nie jest sądem".
Jeszcze w styczniu 2020 r. została podjęta uchwała trzech izb SN, zgodnie z którą nienależyta obsada sądu jest wtedy, gdy w jego składzie znajduje się osoba wyłoniona przez KRS po 2017 roku. Także TSUE - ostatnio w listopadzie br. - uznaje, że pytania prejudycjalne wysłane do niego przez sędziego SN mianowanego po 2017 r. są niedopuszczalne z uwagi na to, że zostały „skierowane przez skład orzekający nieposiadający statusu niezawisłego i bezstronnego sądu ustanowionego uprzednio na mocy ustawy”. Status Izby Kontroli Nadzwyczajnej SN jest podawany w wątpliwość także przez część członków PKW.
Rozmawiał Adrian Kowarzyk (PAP)
amk/ par/ js/kgr/