Czy obecne wstrząsy wpłyną na gospodarkę i turystykę Santorini? [NASZE ZDJĘCIA]
Santorini opuścili przede wszystkim cudzoziemcy, którzy tu pracują - powiedział PAP Sotirios Skuludis, redaktor naczelny greckiego portalu Newsbomb. Według niego sytuacja na wyspie, gdzie od kilku dni dochodzi do licznych wstrząsów, nie wpłynie na jej turystykę i silną gospodarkę.

"Sytuacja na Santorini pozostaje bardzo niepokojąca. Wyspę opuściło ponad 10 tys. osób, w większości obcokrajowcy, którzy tutaj pracują. Większość mieszkańców została" - powiedział PAP dziennikarz. Według ustaleń PAP wyjechało wielu Albańczyków, zatrudnionych na Santorini np. na budowach.
Sprzedawca greckiego fast foodu w centrum miasteczka Thira w rozmowie z PAP nie narzekał na brak klientów. "Sprzedajemy dużo, bo zamawiają mieszkańcy. Oni nie wyjechali" - zapewnił.
Turystka z Meksyku, która przyleciała na jeden dzień, by zobaczyć Santorini, ubolewała, że w malowniczej miejscowości Ia, znanej z instagramowych relacji, wszystko jest zamknięte. "Czy tu zawsze jest tak pusto? Czy to przez te wstrząsy?" - zastanawiała się w rozmowie z PAP. Wiele miejsc w Ia, latem pełnej ludzi, nie działa poza sezonem. Jednocześnie w środę wieczorem jeden z barów w miejscowości Karterados był pełen gości.
Skuludis przypomniał, że obecne wstrząsy nie są związane z aktywnością wulkaniczną. "Według ekspertów najbardziej prawdopodobny scenariusz zakłada, że sytuacja się uspokoi, a siła maksymalnego wstrząsu może osiągnąć 5,5 w skali Richtera. Potem sytuacja się unormuje, a ludzie, którzy tu pracują, powrócą" - przewidywał.
"Do tego czasu wszyscy wsłuchujemy się w głosy naukowców, którzy stale obserwują rozwój wydarzeń" - podkreślił.
Według niego obecna sytuacja nie będzie miała długofalowych skutków dla gospodarki i turystyki Santorini. "Jeśli nie dojdzie do dużego trzęsienia ziemi, spodziewamy się, że w przyszłym tygodniu wszystko się unormuje. Niektórzy turyści anulowali swoje rezerwacje na lato, ale jest to minimalna liczba" - kontynuował.
"Grecja to bardzo sejsmogeniczny kraj, więc jako Grek przeżyłem wiele silnych trzęsień ziemi, ale teraz nie mogę powiedzieć, że czuję się bezpiecznie, bo nigdy nie wiadomo, czy zaraz nie nastąpi silny wstrząs" - podsumował.
Grecki premier Kyriakos Micotakis w środę na konferencji prasowej podkreślił, że zjawisko obserwowane na Santorini jest złożone, a tworzenie prognoz jest niemożliwe. Zapewnił, że "rząd ufa nauce".
Z Santorini Natalia Dziurdzińska (PAP)
ndz/ akl/ grg/